Nie wiem skąd się wzięło to 'wiadro obornika'.
Ja jako właścicielka mądrej książki Pana Szczepana ;) sprawdziłam i podam za autorem tejże, że: 'na dno dołu dla powojników, na drenaż (z drobnych kamieni, żwiru, chrustu) sypiemy
łopatę dobrze rozłożonego obornika
lub dobrej ziemi kompostowej. Następnie dół wypełniamy mieszaniną miejscowej ziemi z torfem i ziemia kompostową i sadzimy powojnik: z grupy Viticella, Texensis lub wielkokwiatowy 5-10 cm głębiej niż rósł dotychczas, a inne powojniki botaniczne i bylinowe (czyli np. Arabellę), powinno się sadzić tylko centymetr głębiej niz rosły dotychczas.' Potem ziemię dookoła posadzonej rośliny z wyczuciem udeptujemy i ściółkujemy.
To podstawy ideału
.
A z doświadczenia - za Nalewką: moje powojniki obornika też na oczy nie widziały, ale zawsze sadzone były w dobrej, żyznej ziemi (ogrodniczej). Od drugiego roku po posadzeniu - zasilanie, w moim przypadku nawozem do powojników. Kwitły wszystkie w pierwszym roku po posadzeniu (z wyjątkiem jednej odmiany, u której uwiąd wyprzedził kwiaty
).
W tym roku dosadziłam kilkanaście nowych odmian (m. in. piękną 'Arabellę'
) - w ten sam sposób. Wszystkie rosną jak na drożdżach, większość ma już pąki kwiatowe.
Grunt to żyzna ziemia - #1 przepuszczalna, żeby korzenie mogły oddychać po solidnym podlewaniu, #2 wyściółkowana lub podsadzona płytko korzeniącymi sie bylinami, żeby nie wyschły na wiór, bo wtedy po nich.
Generalnie - naprawdę nie przejmować się zbytnio. Najbardziej szkodzi powojnikom ten wredny grzyb powodujący uwiąd, ale grupy Integrifolia to raczej nie dotyczy. Mogę się założyć, że Twoje 'Arabelle' będą kwitnąć przepieknie i bezroblemowo całe lato aż do jesieni.
[Może na nich pojawić się mączniak, ale oby nie
poza tym nie jest on zabójczy dla roślin.]
Pozdrowienia,