Posadziłem w marcu tego roku, rododendrona odmianę Red Jack.
Wiem że powinien mieć kwaśną ziemię więc wykopałem większy dołek wsypałem ziemi, torfu wysokiego, torfu niskiego oraz trochę drobno zmielonej kory (kwaśny torf stanowił połowę mieszanki). Aż do czerwca nie było żadnych problemów rósł o dziwo bardzo szybko bodajże w maju nasypałem mu trochę nawozu mineralnego przeznaczonego do rododendronów i azali. Miedzy czasie 2 razy podlewałem go rozcieńczonym biohumusem i raz (ale to już po tym jak zaczął chorować) gnojówką z pokrzywy. Może właśnie przedobrzyłem z tym wszystkim i to wina zasolenia. Pomyślałem że to jakiś grzyb i spryskałem go dość solidnie "Ridomil Gold MZ Pepite 67,8 WG" lecz nie specjalnie mu się poprawia mam wrażenie że choroba dalej postępuje. Albo może to być od poparzeń słonecznych bo jest na dość słonecznym stanowisku choć ta teoria najmniej mnie przekonuje bo usychać zaczyna od dołu nie od góry. Proszę bardzo o pomoc bo już nie wiem co mam robić.
Ps. Ten biały osad to po środku grzybobójczym.


