nicktosia- Warzywa na podmiejskim balkonie

Warzywa w gruncie i pod osłonami.
welkam
1000p
1000p
Posty: 1491
Od: 24 maja 2009, o 22:09
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: południe Polski

Re: nicktosia- Warzywa na podmiejskim balkonie

Post »

Witaj :wit Bardzo mi się Twój balkon podoba.
Pokrzywa bardzo pięknie się prezentuje ;:108
Zdaje się, że podpatrzę pomysł uprawy fasolki szparagowej w skrzynkach.
Pozdrawiam i zapraszam
Historia pewnej donicy
Moje storczyki
Awatar użytkownika
nicktosia
100p
100p
Posty: 168
Od: 9 sie 2014, o 21:32
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: nicktosia- Warzywa na podmiejskim balkonie

Post »

Witaj welkam :) czuję, że za rok zrobimy turniej uprawy fasoli maskotki, bo wzbudziła niemałe zainteresowanie :)

Pokrzywa wczoraj odbyła wizytę u fryzjera ;) została zrównana z ziemią i wylądowała w wiadrze razem z paroma litrami wody

Obrazek

Zrobiłam jedynie 24-godzinny nastaw, bo gnojówka na balkonie to byłby hardkor :D a i sąsiadów moich lubię za bardzo, żeby im zrobić coś takiego :D

Dziś po nieco ponad 24 godzinach podlałam nią cały balkon w rozcieńczeniu mniej więcej 1:4. Nie mam kompostu, a żal było mi ją ot tak wyrzucić do śmieci, to rozłożyłam ją póki co w największej kastrze z pomidorami w nadziei, że może nie lubią jej ziemiórki, z którymi kompletnie sobie nie radzę.. Oblepione tym paskudztwem pułapki lepowe wymieniam na coraz to nowsze i jakoś nie zauważyłam, żeby zmniejszyło to ich populację.. :?

Obrazek

Nadszedł też dzień na zerwanie jedynego jak dotąd dorodnego ogórka, bo już był tak ciężki, że zagrażał złamaniem całego pędu. Poza tym mam wrażenie, że wysysał wszystkie soki z rośliny i dlatego pozostałe ogórki nie zaczęły jeszcze nabierać masy :) Po konsumpcji dam znać jakich doznań smakowych dostarczył mój pierwszy w życiu balkonowy ogórek :)

Obrazek


Obrazek

Zdecydowałam się jeszcze na ostatni wysiew rzodkiewki kulistej i pietruszki. Teraz u mnie dni bardzo ciepłe, to wschody są wyjątkowo szybkie, więc może uda mi się coś jeszcze zebrać przed jesiennym ochłodzeniem.

Obrazek

Mniej więcej w połowie sierpnia skończyła mi się butelka HT i prawdę mówiąc nie planowałam robić kolejnej, ale na kilku liściach pomidorów pojawiły się jakieś plamki, a przedwczoraj na liściach i stożkach wzrostu papryki zauważyłam pierwsze sztuki mszycy, więc czym prędzej pognałam do sklepu po procentowe konkrety ;:oj i tak oto dziś znokautowałam cały balkon opryskiem.

Obrazek

Troty po przygotowaniu HT rozłożyłam w donicy z fasolą, która jest mocno oblężona zarówno ziemiórką, jak i przędziorkiem. Nie wiem, czy to coś da, ale jak nie spróbuję, to się nie dowiem. Będę pilnowała, żeby nie dopuścić do pleśnienia, ale jest tak wysoka temperatura, że raczej wszystko pięknie wyschnie i wtedy może nawet zmieszam to z górną warstwą ziemi.

Obrazek

Dwa lata temu włożyłam liść fasoli pod mikroskop, do okularu przyłożyłam aparat i udało mi się złapać intruza na gorącym uczynku. Wtedy jeszcze nie wiedziałam kto zacz. W identyfikacji pomogli mi forumowicze i od tego czasu nieco bardziej świadomie prowadzę wojnę, dzięki czemu nie mam już całych oblepionych pajęczyną roślin, albo wyssanych od góry do dołu z wszelkiego życia. Przy czym do pełnego sukcesu wciąż mi jeszcze niestety daleko..

Obrazek

Co do papryki, to muszę z radością napisać, że chyba jednak nie spiszę jej w tym sezonie na straty, bo z tego jedynego kwiatu, który prezentowałam ostatnio zaczyna się wyłaniać znajomy kształt :) A i pozostałe kwiaty przestały opadać, więc może owoców jednak będzie więcej.

Obrazek

Nie martwię się, że tak późno zawiązała owoc, bo w razie szybkiego wystąpienia przymrozków po prostu wniosę ją do domu. Swoją drogą gdzieś czytałam, że w krajach z ciepłymi zimami taka papryka jest rośliną wieloletnią, ale nie mam złudzeń, że w mieszkaniu udałoby się ją przez zimę przetrzymać do kolejnego sezonu.

Pomidory dojrzewają dosłownie w mgnieniu oka. Jeszcze wczoraj większość z nich była zielona. Teraz jak nastały ciepłe, słoneczne dni, a do tego mocno prześwietliłam krzaki usuwając trzy wiadra liści, to słońce zapala kolejne grona aż miło

Obrazek

I na koniec eksperymentalna dynia, z którą jakichś wielkich nadziei nie wiążę, ale wypuszcza kwiat za kwiatem, więc gdyby zechciała zawiązać choć jeden owoc, to z pewnością go tu zaprezentuję :)

Obrazek

wszystkich pozdrawiam ;:3
Awatar użytkownika
Skoanna
Przyjaciel Forum - silver
Przyjaciel Forum - silver
Posty: 980
Od: 28 sty 2016, o 19:41
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: świętokrzyskie
Kontakt:

Re: nicktosia- Warzywa na podmiejskim balkonie

Post »

nicktosia ja też uważam że to super metoda dlatego założyłam Twoim przykładem wątek w warzywniczych o moich uprawach pojemnikowych, traktuje o odmianach które wypróbowałam, problemach jakie napotkałam i różnych innych moich doświadczeniach z warzywnikiem w skrzynkach i donicach zgromadzonych przez kilka lat uprawiania warzyw na tarasie Już pojawia się w mojej stopce zapraszam wszystkich serdecznie.
Też wczoraj nastawiłam nawóz, mój jest bardziej kombinowany bo składa się nie tylko z pokrzywy ale również z żywokostu, mlecza i wrotyczu. Teraz czekam aż nabierze mocy :tan
Ogóreczek bardzo zgrabny, dobrze że go już zerwałaś, roślina zawsze ładuje większość dobroci w ten który najlepiej rokuje na wydanie potomstwa, szczególnie w uprawie pojemnikowej gdzie zasoby są ograniczone ;:108 Pierwszy nawet lepiej zdjąć taki niedorośnięty, wtedy szybciej zawiązują się kolejne zauważyłam. Przycinasz swoje krzaki czy zostawiasz na żywioł?
Awatar użytkownika
nicktosia
100p
100p
Posty: 168
Od: 9 sie 2014, o 21:32
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: nicktosia- Warzywa na podmiejskim balkonie

Post »

Podczas trzech ostatnich miesięcy nie było tygodnia, w którym bym nie myślała o moim zaniedbanym wątku balkonowym.. Czasu ciągle za mało, by na spokojnie usiąść do komputera..
Natomiast nie próżnowałam w tym czasie! Do końca sezonu warzywnego gromadziłam z doskoku fotograficzną dokumentację i zaraz się nią podzielę :)
Z jakiegoś tajemniczego powodu poobracały się zdjęcia (choć robione były w innym kierunku). Wybaczcie, ale nie mam sił o tej porze nocy, żeby je wrzucać kolejno do edytora i obracać.

Zacznę od ogórka, w zasadzie jedynej sztuki, jakiej było mi dane spróbować. Pozostałe nie zdołały nabrać jadalnych rozmiarów.
Pękaty jedynak był bardzo smaczny, bez cienia goryczy, został więc skonsumowany w mgnieniu oka ku wielkiej radości konsumenta ;:oj Jednak nie wiem czy jeszcze kiedyś zdecyduję się ponownie na doniczkową uprawę ogórków. Może z cukinią poszłoby mi łatwiej?

Obrazek

Bardzo mi szkoda wyrzucać do śmietnika odpadki roślinne, które powinny przecież wrócić do obiegu przyrodniczego. Podjęłam więc próbę założenia choćby tylko tyciego kompostu a balkonie.
Do wiadra wyścielonego kartonem zaczęłam wrzucać rozdrobnione odpadki organiczne.

Obrazek

a dodatkowo zaprosiłam na balkon różowe koleżanki wraz z odrobiną ziemi, w której je znalazłam ;)

Obrazek

wiadro przykryłam bawełnianą szmatką, ustawiłam w cieniu, a w szczególnie upalne dni dbałam, by jego zawartość nie zagotowała się w słońcu, a w razie potrzeby zraszałam odrobiną wody. Dżdżownice przetrwały zaskakująco długo, bo około pięciu tygodni. Były żywotne i ochoczo pracowały. Dorzucałam im co lepsze kąski z kuchennych odpadków. Niestety nie wiem jak przechować takie kompostowe wiadro przez zimę, więc przerwałam eksperyment. Oczywiście zawartości wiadra nie wyrzuciłam na śmietnik, tylko zmieszałam z ziemią w mniejszej kastrze. Zajrzę pod powierzchnię ziemi wiosną i wtedy się dowiem, czy poradziła sobie z przetrawieniem zaserwowanego jej menu.

Osobny akapit wypada poświęcić pomidorom :) bez których już nie potrafię sobie wyobrazić balkonu i wakacji.. Koktajlówki oszalały i zaczęły rodzić grona jedno po drugim. Przyszedł moment, że zaczęłam je rozdawać, bo nie byłam w stanie na bieżąco ich zjadać :)
Poniższe zdjęcia to różne porcje, a nie jedna i ta sama :)
Musiałam ostro poskramiać wilki, a także ogłowić dość radykalnie główne pędy, bo przestawałam dosięgać do najwyższych gron ;:oj

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zrobiłam też dość ryzykowny eksperyment, którego celem był jesienny zbiór, choć liczyłam się z małą szansą na sukces. Otóż wynoszenie worków wypełnionych wilczymi pędami przychodziło mi z trudem, bo jednak każdy z nich (wilków, nie worków ;:oj ) to przecież nowa roślina.. Zatem mimo późnej pory dwa wilki ukorzeniłam i zasadziłam. Jednego w dużej kastrze, drugiego w normalnej donicy. Rosły jak oszalałe. wystarczyło kilka dni mojej nieobecności, by na moim balkonie zamieszkał dziki gąszcz wilków, że aż nie byłam w stanie zapanować nad sytuacją, więc ... puściłam oba egzemplarze na żywioł.. Przy czym muszę dodać, że z racji gabarytów wszerz i wzdłuż tychże krzaczorów, nie byłam w stanie zabezpieczyć ich żadną podporą, a i balustrada balkonowa wypadała już zdecydowanie za nisko, więc zamocowałam do dachu sznurki, które następnie przymocowałam do kastry/donicy i krzaki miały dość stabilne oparcie.
Na tym zdjęciu widać tylko część mojego wilczego, malutkiego krzaczka ;:oj A grona są poukrywane między liśćmi.
Obrazek

Szczęśliwie cały wrzesień był wręcz wakacyjny jeśli chodzi o temperatury, więc pomidory rosły, kwitły, rodziły, choć muszę przyznać, że już nie tak obficie, jak macierzyste rośliny, z których zostały pozyskane.
Kiedy na przełomie września i października temperatura mocno poszybowała w dół, wkroczyłam z zimową agrowłókniną. Krzakom nie stało się zupełnie nic. Nie zaobserwowałam na roślinach śladów bytowania mrozu, choć szyby samochodowe wymagały już wtedy porannego skrobania. Co jednak pewnie nie oznacza, że wiosną można bezkarnie wystawiać młode siewki na niską temperaturę. Pewnie dorosły, silny okaz nie jest aż tak wrażliwy.
W każdym razie krzak w donicy wniosłam do domu i jeszcze dość długo cieszył moje oczy radosną czerwienią :)
Natomiast kastrę ze stu litrami ziemi byłoby "trochę" ciężko wtargać do domu, zatem na początku listopada z ciężkim sercem ścięłam u podstawy to ogromne krzaczysko i wtargałam je do domu niczym choinkę ;:oj Następnie umocowałam na kuchennym karniszu i włożyłam do wazonu. Pomidorki wyssały wszystkie soki z łodygi i kiedy już zaczęła wyglądać licho, to ścięłam wszystkie grona (również w tym doniczkowym) i tak oto 14 listopada oficjalnie zakończyłam sezon pomidorowy :) Choć w zasadzie trwa on u mnie do dziś, bo właśnie na kuchennym parapecie dojrzewa ostatnia garść pomidorków i zapewne lada dzień zostanie skonsumowana :)

Obrazek

Skoro już jesteśmy przy pomidorach, to wspomnę jeszcze o malinówce, którą pozyskałam z nasion kupnego, sklepowego pomidora (tak, wiem.. F1, cechy rośliny matecznej itd). I choć dochowałam się kilku dużych i smacznych owoców, to jednak odległości między liśćmi i gronami były tak duże, że w przyszłym roku - o ile w ogóle zdecyduję się na inne odmiany, niż koktajlowe - to kupię po prostu fachowe nasiona.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wspominałam zdaje się w jednym z postów, że eksperymentuję z dynią. Oczywiście nie mogę się pochwalić żadnymi plonami, bo dynia to jednak wymagająca i żarłoczna roślina, ale ma tak cudne kwiaty, że nie żałuję, że bezowocnie pozwoliłam się jej wić po balkonie, bo wniosła na niego sporo słońca. Poza tym chętnie odwiedzały ją różne bzyczące stworzenia :) więc jeśli przysłużyłam się tym pożytecznym owadom, to tym bardziej nie żałuję.
Ze zdziwieniem muszę natomiast przyznać, że jako ostatnia uległa niskim temperaturom i dopiero w trzecim tygodniu listopada znalazłam ją szklistą i zwiędniętą. Do tego czasu wydawała się być niewzruszona pogodą.

Obrazek

Późny siew rzodkiewki, który zapowiadałam w poprzednim poście nie był ostatnim, bowiem dosiewałam jeszcze kilka partii. I to nie pogoda utrudniła obfite plony, tylko jakaś uparta i odporna na wszystko plaga mszyc i gąsienic.. Czym ja ich ekologicznie nie pryskałam.. Ech...
Ale i tak co zjadłam to moje :)

Obrazek

Obrazek

Po zupełnie zaskakującym sukcesie paprykowym, który właściwie nie był moją zasługą, w tym roku nie mam zbyt wielkich osiągnięć, którymi bym się mogła pochwalić. Mszyce mordowałam w takich ilościach, że i tak cud, że aż do listopada krzaki papryki przeżyły (oczywiście pod koniec już w domu). Zresztą widać na owocach ślady intensywnych eko-oprysków.
Z nieznanych mi przyczyn owoce był skarłowaciałe, choć ich smak nie ustępował dużym, dorodnym paprykom.
Podobnie jak z pomidorami, obcięłam łodygi papryki i wstawiłam do wazonu razem z owocami.

Obrazek

Obrazek

Generalnie sezon mogę uznać chyba za udany i też stwierdzam, że nie wróciłabym już do donic. Kastry spełniły rolę donic w stu procentach. Znacznie rzadziej wymagają podlewania, rośliny mają więcej swobody korzeniowej, a i dużo lepiej można zagospodarować pojemniki, bo np u "stóp" pomidorów i papryki siałam rzędy rzodkiewki, a we wcześniej używanych donicach właściwie niczego więcej bym nie zmieściła.
Czytałam różne wątki balkonowe i wynika z nich jasno, że taka ziemia pojemnikowa po każdym sezonie powinna być wymieniona na nową, bo uprawiane rośliny wszystko z niej zjadły. Nie mam jednak sił, by zamieszkując trzecie piętro targać co roku tyle worków ziemi, jak i znosić tą niby zużytą. Dlatego usunęłam bryły korzeniowe po pomidorach, spulchniłam całą ziemię i nakarmiłam zarówno wspomnianą próbka kompostową, jak i granulowanym kurzakiem. Do wiosny będzie jak nowa :)

Muszę jeszcze poczytać czy jest jakiś sposób, którym przez zimę można wytłuc przetrwalnikowe formy nieproszonych gości, jak mszyce, czy przędziorki, które jak przypuszczam zimują sobie właśnie spokojnie w mojej balkonowej ziemi. Może można potraktować ziemię jakąś chemią, która wygoni intruzy, a do wiosny zostanie zneutralizowana?

Pozdrawiam wszystkich jesiennie w oczekiwaniu na nowy sezon balkonowo-warzywny :) ;:3
dziadek22
ZBANOWANY
Posty: 1575
Od: 30 gru 2010, o 18:33
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.

Re: nicktosia- Warzywa na podmiejskim balkonie

Post »

Kwiaty dyni nadają się do konsumpcji.
Powinnaś zaplanować sobie płodozmian na wzór warzywnego przy uprawie gruntowej.
orlik755
200p
200p
Posty: 340
Od: 30 paź 2012, o 14:02
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.

Re: nicktosia- Warzywa na podmiejskim balkonie

Post »

Z tym płodozmianem przy ograniczonej powierzchni balkonowej to może być trudno.

Co do stosowania chemii w balkonowych donicach i pozostawienie tej samej ziemi, polanej jakimś chemicznym środkiem, to byłabym raczej ostrożna. Nie polecam.

3 lata temu miałam na balkonie i przędziorka i mączlika. Walka z tym paskudztwem to syzyfowa praca. Zastosowałam nawet specjalistyczne "trucizny" od ogrodnika, bo chciałam ratować moje piękne kwiaty (na szczęście nie miałam wtedy warzyw na balkonie). Nic nie pomogło.
Sama sobie przyniosłam te "urocze maleństwa". Przędziorek był na miniaturowej róży kupionej w kwiaciarni, a mączlik na przepięknych fuksjach wiszących zakupionych w renomowanym gospodarstwie ogrodniczym. Przy zakupie kwiatów nie było widać śladu tych szkodników. Zniszczyły mi daturę, begonie i pelargonie.
Mam duże donice, więc nie jestem w stanie wymieniać co roku ziemi, tylko trochę i dosypuję trochę nowej. Na drugi roki i trzeci nie było śladu tych szkodników. Może wymarzły przez zimę?
Może ktoś z Twoich sąsiadów wystawia na lato na balkon jakiś domowy kwiat zarażony przędziorkiem, a on przenosi się na Twoje rośliny?
Awatar użytkownika
nicktosia
100p
100p
Posty: 168
Od: 9 sie 2014, o 21:32
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: nicktosia- Warzywa na podmiejskim balkonie

Post »

dziadek22 niby tak, ale jakoś szkoda by mi było zjeść tak piękne kwiaty :) były prawdziwie słoneczną ozdobą balkonu ;:3
Czy do płodozmianu zalicza się wyłącznie naprzemienna uprawa warzyw? Bo w jednej z kastr zasadziłam jesienią kilkadziesiąt cebul kwiatowych i czekam niecierpliwie na wiosnę. Moczyłam je przed sadzeniem w roztworze nadmanganianu potasu dla odkażenia. Mam nadzieję, że nie ma to złego wpływu na ziemię. Dodam tylko, że cebule te są w tej z kastr, w której rozmieszałam tamten mój próbny kompost.

orlik755 wiem, sama nie jestem amatorem chemii, chyba że w przypadku roślin zdobnych. A przecież nie po to uprawiam własne warzywa, żeby jeść tablicę Mendelejewa :) Myślałam po prostu, że może jest jakiś środek na szkodniki, który przez zimę wytępi ich przetrwalnikowe formy i ulegnie czemuś na kształt biodegradacji do czasu wiosennych wysadzeń. Przędziorek jest chyba robalem z gatunku pancernych, bo przy tylu litrach oprysków, jakie na niego wylałam (czosnek, cebula, pokrzywa w różnych wariantach z dodatkami typu roztwór octu) to aż dziw, że ma się tak świetnie kolejny rok i namnaża się jak dziki. Od sąsiadów chyba raczej go nie złapałam. Niewiele osób wokół mnie ma cokolwiek na balkonach. Jedna sąsiadka ma tylko co roku pelargonie, ale wyglądają zdrowo. Może przyniosłam go z ziemią? Bo niemal wszystkie rośliny mam z własnych wysiewów, więc raczej nie mogłam go przynieść z jakąś sadzonką. Ale też podobnie jak Ty nie jestem w stanie wymieniać co roku tak znacznej ilości ziemi, z resztą i tak nie dałoby to gwarancji, że pozbędę się intruza. Czytałam o jakimś oleistym specyfiku, który jak gdyby dusi przędziorka i nie jest chemią w rozumieniu agresywnych preparatów, szkodliwych dla człowieka, owadów itp. Być może sięgnę po niego w ostateczności.
Chyba, że tegoroczna zima wyprosi jegomościa z mojego balkonu, tak jak to było u Ciebie :)
dziadek22
ZBANOWANY
Posty: 1575
Od: 30 gru 2010, o 18:33
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.

Re: nicktosia- Warzywa na podmiejskim balkonie

Post »

Jak zjesz jedne kwiaty roślina wyda następne.
Awatar użytkownika
McMArchewka
1000p
1000p
Posty: 1173
Od: 13 lut 2012, o 21:28
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Meszna

Re: nicktosia- Warzywa na podmiejskim balkonie

Post »

Witaj! :wit

Bardzo fajny i pomysłowy Twój ogródek! Co tam teraz słychać w nim? :D
Awatar użytkownika
nicktosia
100p
100p
Posty: 168
Od: 9 sie 2014, o 21:32
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: nicktosia- Warzywa na podmiejskim balkonie

Post »

Środek zimy, a ja próbuję zapanować nad swędzącymi rękami, które baaardzo chętnie już by coś wysiały ;:oj

Zacznę od przeprosin dla Skoanny, która w sierpniu pytała, czy przycinam pędy ogórków, a ja jakimś cudem nie zauważyłam tego pytania i wyszłam na ignorantkę :) Nie przycinałam pędów, bo i też nie wiedziałam, że można/trzeba. Umocowałam sznurek i puściłam pędy tak, żeby pięły się do dachu, co im się z resztą prawie udało. Sądziłam, że wąsata natura ogórków właśnie nakazuje, żeby je puścić na żywioł. Rozumiem, że Ty przycinałaś? Czy stawały się od tego jakoś bardziej krzaczkowate, zwarte?

dziadek22 długo rozmyślałam o Twojej podpowiedzi dotyczącej konsumpcji kwiatów i być może w tegorocznym sezonie się na nią zdecyduję :) Moja dynia tak jak przypuszczałam oczywiście owocu żadnego nie wydała, ale cieszyła mnie aż do grudnia, bo dopiero konkretna temperatura poniżej zera ją pokonała. Wcześniej zdawała się nic sobie nie robić z chłodu, co mnie szczerze zdumiało, bo myślałam, że jest mniej odporna na zimno.

McMArchewka Witaj w moich skromnych progach. Zimą jak wiadomo szału nie ma, ale jednak coś tam się zieleni, więc zaraz zamieszczę krótką relację.

W październiku nieco wbrew sobie kupiłam w jakimś markecie pietruszkę w doniczce. Wbrew sobie, bo takie mocno pędzone i nafaszerowane Bóg wie czym zieleniny są nic nie warte i wyjątkowo nietrwałe. A tymczasem miło się zdziwiłam. Przesadziłam ją od razu do największej kastry, przygotowałam okrycie z pięciolitrowego baniaka po wodzie i wygląda na to, że się pietruszka zadomowiła, bo nie traci wigoru i wypuszcza nowe, zielone listki. Doglądam ją ciągle, bo tak jestem spragniona zieleni, że się moje oko na nią uwzięło ;:oj

Obrazek

Chciałam też w tym roku pierwszy raz spróbować z czosnkiem. Wybrałam się w październiku do ogrodniczego, ale od sprzedawcy dowiedziałam się, że ozimy czosnek jest w sprzedaży w sierpniu i że już dawno nie mają go na stanie (i że w ogóle bardzo szybko się sprzedał, bo jest kryzys z nim na rynku). Dodał mi też miły pan, że nie musi być to specjalny czosnek ozimy, tylko jakikolwiek zwykły ze sklepu. Wydało mi się to dziwne, ale w zasadzie nie mając nic do stracenia umieściłam głęboko w największej kastrze trzy dorodne ząbki. Niestety błyskawicznie wypuściły szczypior i mimo zimy utrzymują go do dziś. Nie wiem co z tego będzie. Obawiam się, że cały ząbek zużyje siebie na produkcję szczypioru i żadnej główki w maju w ziemi nie znajdę. Ale jak nie spróbuję, to się nie dowiem. A przynajmniej mam jeszcze jeden zielony akcent zimą na balkonie :)

Obrazek

Pokrzywa już od grudnia startuje z młodymi odrostami - zupełnie nie wiem dlaczego. Przecież pogada jest zimowa. Jest to trzeci zielony akcent, który bardzo cieszy oko :)

Obrazek

Natomiast szczypiorek śpi pod agrowłókniną, jak Pan Bóg zimą przykazał :wink: Celowo nie usuwałam tych podwiędniętych kępek, bo wydaje mi się, że stanowią dobrą ochronę przed zimnem. Mam go już kilka lat, jest niezawodny. Co roku na przedwiośniu wypuszcza dorodne zielone szczypioreczki, które natychmiast nadają się do konsumpcji :)

Obrazek

A na koniec przyjemne z pożytecznym, które dedykuję wszystkim spragnionym koloru zielonego. Żeby jakoś przetrwać zimę nie wyrzucam żadnej pestki znalezionej w cytrynie do herbaty, albo np w mandarynce, czy w grapefruicie, które konsumuję właśnie tylko zimą. Każdą napotkaną pestkę wpycham paluchem do jednej wspólnej doniczki :) Wyrastają szybko i bezproblemowo, cieszą oko i hamują pokusę przedwczesnego siania pomidorów :D

Obrazek

Wytrwajmy jeszcze tych kilka tygodni do normalnego terminu siewów, czego Wam i sobie życzę :D
Awatar użytkownika
nicktosia
100p
100p
Posty: 168
Od: 9 sie 2014, o 21:32
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: nicktosia- Warzywa na podmiejskim balkonie

Post »

Witajcie wiosennie :)

dziś wysiałam pomidory. W tym roku pierwszy raz startuję z Betaluxem i Pokusą, z nadzieją wielką na pyszne i spore plony. Użyłam ziemi ubiegłorocznej, bo nie jestem w stanie co roku wymieniać blisko 300 litrów ziemi. Wtargałam ją najpierw w wiadrze do domu na dwie doby, żeby nabrała pokojowej temperatury przed sianiem. Domieszałam do niej wermikulit, a mini-dołki, do których wkładałam nasiona, zostały przeze mnie najpierw podlane naparem z rumianku. Mam nadzieję, że te zabiegi zwiększają moją szansę na pomidorowy sukces :)

Posiałam już próbnie pojedyncze nasiona sałaty masłowej i rzodkiewki, jednak bez rozsady w domu, a od razu do pojemników na balkon. Z etykiet wynika, że już powinno się udać, ale zobaczymy czy coś wzejdzie. W razie niepowodzenia zawsze mogę ponowić wysiew za jakiś czas.

Ruszył już na całego wieloletni szczypiorek. Nie mogę się doczekać skonsumowania go na wiosennych kanapkach :)
Muszę powiedzieć, że jest to roślina całkowicie bezproblemowa. Jest ze mną już któryś rok (do starej kępy dosiałam w ubiegłym roku dodatkowe opakowanie nasion, żeby wypełnić całą skrzynkę) i niezależnie od pogodowego przebiegu zimy, nigdy nie wykazywała żadnych oznak trudności ze wzrostem na przedwiośniu.

Obrazek

Szczypior czosnkowy został przeze mnie odrobinę przystrzyżony, bo mu podeschły końcówki, ale trzyma się całkiem dobrze mimo dość sporych mrozów, jakie nawiedziły mój region w styczniu. Mam wielką nadzieję, że moje pierwsze w życiu próby z czosnkiem zakończą się pięknymi główkami wykopanymi latem :)

Obrazek

Kępę pietruszki przerzedziłam usuwając te spośród liści, które nie rokowały zbyt dobrze. Zostawiłam i rozsadziłam maluchy, które dla odmiany wyglądają na bardzo żywe :)

Obrazek

Pokrzywa też już szykuje się ostro do startu. I dobrze, bo wie co ją czeka :) Jej opryskowo - nawozowa rola na moim balkonie jest przeze mnie z roku na rok coraz bardziej doceniana :)

Obrazek

Przy okazji: kiedy zdjęłam z donic zimową agrowłókninę, to spomiędzy jej fałd wypadła na podłogę zasuszona i zakurzona osa. Dałabym głowę, że to trup. Tymczasem po chwili drgnęła jej jedna noga, po niej druga i po pewnym czasie okazało się, że to jednak nie trup :) tylko, że pani osa ucięła sobie na moim balkonie zimową drzemkę, z której została przeze mnie brutalnie i przedwcześnie wybudzona :) Zabawnie wyglądały jej pijane próby chodzenia zanim doszła całkowicie do siebie :)

Obrazek

Na koniec pytanie, które w sumie nie wiem, gdzie mogłabym tu na forum zadać. Czytałam sporo o uprawie współrzędnej i o płodozmianie. Czytałam o towarzystwie niektórych kwiatów, które korzystnie wpływają na jakieś warzywa, ale akurat nigdzie nie natrafiłam na to jaki wpływ na późniejszy wzrost i plonowanie np.: pomidorów może mieć wcześniejsza obecność w tym samym miejscu kwiatów cebulowych? Zasadziłam około 60 różnych cebul na jesieni, oczekuję właśnie mini-łąki na balkonie :) i zastanawiam się, czy ich obecność w ziemi może mieć jakiś wpływ na warzywa, które w tej samej kastrze zamieszkają w drugiej połowie maja?

Obrazek

Dziś podczas zakupów wzięłam do ręki torebkę nasion papryki słodkiej i ze zdziwieniem przeczytałam na niej, że papryka nie znosi towarzystwa ziemniaków i pomidorów. To znaczy o ile ziemniaki mnie nie zdziwiły, to pomidory już tak. Bo gdzieś spotkałam z kolei nawóz i opis wymagań dla pomidorów i papryki i był taki sam. Dlaczego więc miałyby się nie tolerować, skoro mają takie same potrzeby? Jeśli chodzi o podkradanie sobie nawzajem substancji odżywczych z gleby, to w moim przypadku nie ma takiej możliwości, bo oba gatunki sadziłam dotąd w osobnych pojemnikach, natomiast miały ze sobą kontakt liściowy. Jeśli ktoś z Was ma pomysł skąd to ostrzeżenie na opakowaniu nasion, to z chęcią dam się oświecić :)
orlik755
200p
200p
Posty: 340
Od: 30 paź 2012, o 14:02
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.

Re: nicktosia- Warzywa na podmiejskim balkonie

Post »

Czytałam coś o tym, ale nie bardzo pamiętam w tej chwili, gdzie tego szukać. Ponoć papryki coś tam wydzielają, co źle wpływa na owocowanie pomidorów.
Ja się tym nie bardzo przejmuję, bo tak się składa, że co roku papryki mam blisko pomidorów i jakichś szkód nie zaobserwowałam. Ani na paprykach ani na pomidorach.
Awatar użytkownika
Rubia
200p
200p
Posty: 382
Od: 19 paź 2015, o 17:42
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: okolice Otwocka

Re: nicktosia- Warzywa na podmiejskim balkonie

Post »

Ziemniaki, pomidory i papryka należą do psiankowatych, więc pewnie jednak bardziej tu chodzi o konkurencję w wykorzystywaniu tych samych składników pokarmowych. No, ale w przypadku uprawy w pojemnikach nie ma to większego znaczenia :) Ja też swoje papryki i pomidory miałam w skrzynkach i donicach blisko siebie i nie zauważyłam, żeby im szkodziło to sąsiedztwo.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Uprawy WARZYWNICZE”