kaLo pisze:Uważam, że pogoda to 90% sukcesu. Ostatni oprysk Curzate Top robiłem w połowie lipca i mimo to pomodory są OK. Nie było też IFów i innych tego typu wynalazków. Aby być w 100% przekonanym o skuteczności czegokolwiek należy mieć grządkę z pomidorami pryskanymi i grządkę z identycznymi odmianami ale bez oprysków. Nie tylko z czystej ciekawości ale też dla własnej wiedzy, żeby wiedzieć, kiedy kończą się właściwości ochronne stosowanych środków i nie zostać z górą gnijących krzaków, kiedy presja choroby będzie na prawdę duża. Poza tym wiele osób myli ZZ z szarą pleśnią, ponieważ obie dają podobne widoczki na liściach i łodygach tylko każda z nich potrzebuje innych warunków do wystąpienia.
Ja mam takie 2 poletka, a w zasadzie trzy. Pierwsze główne, gdzie zasadziłem krzaki z myślą o zbiorze nasion. około 30 krzaków. Tutaj oprysk zrobiłem 2 razy, Ridomilem i mildexem. Ostatni w połowie lipca. Zarażonych liści było niewiele, ale prysnąłem.
2 poletko na świeżo skopanej części warzywniaka. Zrywałem tam tylko liście z zz i alternariozą i to wystarczyło. Niczym nie pryskałem i nie zasilałem oprócz wiosennego zasilenia dołków. Było tam około 20 krzaków.
Trzecie poletko na nadmiar sadzonek w zacienionym dość wilgotnym miejscu. Jak co roku przeze mnie zapomnianym od momentu wsadzenia krzaków. Raz tylko poobrywałem wilki i wyrwałem chwasty. Pomidory żyją, nie pryskane, z nielicznymi zaschniętymi liśćmi po ataku alternariozy i zz. Pomidory zaczynają tam dopiero dojrzewać. Krzaki zieloniutkie i jeszcze kwitną. Tą część w tamtym roku nie prysnąłem i pomidorów z niej nie zebrałem.
Są jeszcze tunelowce (30 krzaków), koktajlówki i pojedyncze sztuki wciśnięte pomiędzy inne warzywa. Ich także nie prykałem, no może tylko krzaki japanease trifelle black, posadzone w towarzystwie wysokorosnących koktajlówek. Zagęszczenie robiło swoje.
Wniosek: Mamy chyba sprzyjający rok dla pomidorów, chociaż na forum panika była duża
.
Polska moją Ojczyzną. Andrzej