A ja nie wiem o co chodzi moim maskotkom. Były u mnie jako pierwsze, owoce zbierałam końcem czerwca, początkiem lipca, po około dwadzieścia parę z krzaczka. Miały być samokończące, więc początkiem lipca po dojrzeniu ostatnich zawiązanych owoców chciałam je usunąć. Alle że nie wyglądały całkiem marnie dałam im jeszcze szansę. No i tu pojawiła się niespodzianka. Przycięłam marnie wyglądające po owocowaniu liście i maskotki zaczęły dalej kwitnąć, wypuszczać nowe przyrosty liściowe i ogólnie wzięły się do życia na nowo. Teraz mają więcej zawiązanych owoców niż w pierwszej turze.
Maskotkę tę mam i w gruncie i w doniczce na balkonie. Obie zachowują się podobnie. O ile w gruncie podwiązywałam ją do palika, to w doniczce rośnie zupełnie swobodnie.

Czy ktoś wie dlaczego u mnie wznowiła wzrost i owocowanie, chociaż miała być samokończąca?