Róże - odmiany jadalne
-
- 1000p
- Posty: 1781
- Od: 26 sty 2010, o 11:08
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: lubelskie
Re: Róża jadalna
Mam u siebie różę pomarszczoną o pełnych kwiatach ale nie wiążącą owoców. Po przekwitnieniu zawiązki owoców usychają. Czy macie sugestie jaka to odmiana ( na pewno bardzo stara bo jest w naszej rodzinie od wieków ) i jaka jest przyczyna braku owoców.
Re: Róża jadalna
Miałem taką różę, Hanza miała na imię.Wywaliłem,bo owoców nie dawała i zasychały gałęzie,
do samej ziemi.
do samej ziemi.
- Ave
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8216
- Od: 9 kwie 2008, o 12:11
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Łódź/łódzkie
Re: Róża jadalna
Dzięki Mirzan - no, to jedna z listy mniej...
Czy ktos jeszcze ma zastrzeżenia do konkretnej odmiany ? z zainteresowaniem przeczytam... przed zakupem...
Czy ktos jeszcze ma zastrzeżenia do konkretnej odmiany ? z zainteresowaniem przeczytam... przed zakupem...
- kresowiec
- 50p
- Posty: 61
- Od: 6 wrz 2011, o 21:53
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Porta Westfalica
Re: Róża jadalna
Nie "ma" a na pewno się nadaje. W literaturze niemieckojęzycznej jest szczególnie polecana. Inna róża, którą szukam jest Rosa gallica 'Conditorum', zwana tez po teutońsku różą węgierską. Płatki jej liście pachną nawet po ususzeniu a sama nazwa wskazuje na jej cukrowe przeznaczenie. Miałem sobie zamówić ale jakoś zapomniałem. Może w przyszłym roku.asiaa pisze:/.../ Rose de Resth (też ma się nadawać na konfitury)/.../
kresowiec
-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 2789
- Od: 20 sty 2011, o 17:43
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Jadalne odmiany róży
Cześć, Gosiu, byłam już w Twoim wątku różanym i spotykałyśmy się też w innych wątkach różanych, a teraz natknęłam się na te Twoje zdjęcia i przyszło mi do głowy, że to jest chyba taka sama róża, jaką ja mam w ogrodzie. Też kwitnie w czerwcu, kwiaty pachną obłędnie i też z niej robiłam konfitury. Poszukaliśmy z mężem w mądrych książkach i wyszło nam, że ta nasza to może być róża francuska Rosa Gallica Conditorum.
Co Ty na to?
-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 2551
- Od: 5 maja 2011, o 20:46
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Róża jadalna
Nie chce mi się czytać całego wątku, wybaczcie ale sprawa róży jadalnej jest prosta:
Owoce (na wino różane, nalewki itp) z róży pomarszczonej Rosa rugosa; witaminy C w owocach ma jeszcze więcej Rosa pommifera, na zachodze używają też Rosa gallica, ponieważ jest rozłogowa i pełno tego rośnie; przynajmniej na śląsku, bo na wschodzie marznie. Owoc każdej róży się nadaje (mniej lub bardziej).
Na olejek różany (destylowany) używa się kwiatów Rosa damascena, namiastkę stanowi olejek różany francuski (nieco inny aromat) z kwiatów Rosa gallica. Na konfitury z róży (te do pączków) używa się róży stulistnej Rosa centifolia - płatki kwiatów, odcinając żółte nasady płatków, utrzeć z cukrem. Każda inna odmiana daje gorsze w smaku konfitury...
I tyle filozofii...
Żadna róża trująca nie jest, kto chce może użyć tego co ma
Owoce (na wino różane, nalewki itp) z róży pomarszczonej Rosa rugosa; witaminy C w owocach ma jeszcze więcej Rosa pommifera, na zachodze używają też Rosa gallica, ponieważ jest rozłogowa i pełno tego rośnie; przynajmniej na śląsku, bo na wschodzie marznie. Owoc każdej róży się nadaje (mniej lub bardziej).
Na olejek różany (destylowany) używa się kwiatów Rosa damascena, namiastkę stanowi olejek różany francuski (nieco inny aromat) z kwiatów Rosa gallica. Na konfitury z róży (te do pączków) używa się róży stulistnej Rosa centifolia - płatki kwiatów, odcinając żółte nasady płatków, utrzeć z cukrem. Każda inna odmiana daje gorsze w smaku konfitury...
I tyle filozofii...
Żadna róża trująca nie jest, kto chce może użyć tego co ma
Re: Róża jadalna
A ja mam tę: http://www.schmid-gartenpflanzen.de/ros ... a/Muscosa/
Mało wymagająca, dosyć odporna na mróz, według sprzedawcy wytrzymuje -32°C, no i ten zapach... aż szkoda jeść.
Mało wymagająca, dosyć odporna na mróz, według sprzedawcy wytrzymuje -32°C, no i ten zapach... aż szkoda jeść.
-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 2551
- Od: 5 maja 2011, o 20:46
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Róża jadalna
Otóż to.
Warto pamiętać że to słowianie (zatem my) wprowadzili cały szereg roślin uprawnych do Europy... że o innych rzeczach nie wspomnę.
Ale rzeczy takie jak sernik wiedeński, szynka szwarcwaldzka, sauerkraut, yogurt, caviar, apfelwein, mead, Kirsch, Gänsebraten, Schlesischer Mohnstollen i połowę kuchni francuskiej wspomnę
Warto pamiętać że to słowianie (zatem my) wprowadzili cały szereg roślin uprawnych do Europy... że o innych rzeczach nie wspomnę.
Ale rzeczy takie jak sernik wiedeński, szynka szwarcwaldzka, sauerkraut, yogurt, caviar, apfelwein, mead, Kirsch, Gänsebraten, Schlesischer Mohnstollen i połowę kuchni francuskiej wspomnę
-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 2789
- Od: 20 sty 2011, o 17:43
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Róża jadalna
Wcale nie taka prosta to sprawa i nie cała jeszcze filozofia, bo właśnie o róży Rosa Gallica Conditorum literatura i zasoby Sieci podają, że płatki stosuje się w cukiernictwie, a "Konditor" to po niemiecku "cukiernik".Rossynant pisze:sprawa róży jadalnej jest prosta:
Owoce (na wino różane, nalewki itp) z róży pomarszczonej Rosa rugosa; witaminy C w owocach ma jeszcze więcej Rosa pommifera, na zachodze używają też Rosa gallica, ponieważ jest rozłogowa i pełno tego rośnie; przynajmniej na śląsku, bo na wschodzie marznie. Owoc każdej róży się nadaje (mniej lub bardziej).
Na olejek różany (destylowany) używa się kwiatów Rosa damascena, namiastkę stanowi olejek różany francuski (nieco inny aromat) z kwiatów Rosa gallica. Na konfitury z róży (te do pączków) używa się róży stulistnej Rosa centifolia - płatki kwiatów, odcinając żółte nasady płatków, utrzeć z cukrem. Każda inna odmiana daje gorsze w smaku konfitury...
I tyle filozofii...
Żadna róża trująca nie jest, kto chce może użyć tego co ma
Moja konfitura z płatków Conditorum, ucierana z cukrem pudrem na zimno i bez żadnych innych dodatków, również bez dodatkowego utrwalania, była bardzo aromatyczna i nawet dodanie małej łyżeczki do innej konfitury pozwoliło mi "oszukać" konsumentów, którzy uwierzyli, że rogaliki są z różaną konfiturą.
Natomiast owoców, o których piszesz, to akurat Conditorum nie zawiązuje.
Myślę, że skoro jest tu taki smaczny wątek, to mogłoby powstać pouczające zestawienie z gatunkami, które mogą być stosowane w cukiernictwie.
Jak na razie, jako kandydatki do pozyskiwania płatków, pojawiły się tu:
Rosa Rugosa
Rosa Centifolia
Rose de Resht
Louise Odier
Othello
-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 2551
- Od: 5 maja 2011, o 20:46
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Róża jadalna
Jeśli chodzi o przydatność różnych gatunków - problemem jest określenie gatunku... W szerokim sensie do gatunku Rosa gallica zaliczano wszystkie róże rosnące rozłogowo i podobne na wygląd - no i teraz zamieszanie.
Oczywiście rozłogowe róże najłatwiej się nadają do uprawy na przetwory, bo to raz wsadzić i koniec roboty - a odrosty dostanie się od sąsiada. Moją stulistną mam po prababci, przesadzaną z kolejnych ogrodów rodzinnych - a drugą jeszcze po sąsiedzku, pod płotem przepełzła
Kandydatek na konfitury można sporo wymyślić, z każdej róży da się płatki użyć - tylko kwestia które smaczniejsze... Według mojej prababci nic nie dorówna stulistnej - a poza tym przydatność na konfitury wynika naturalnie z liczby płatków. Jak sama nazwa wskazuje
Ale może powinienem podkreślić że mówię o smaku konfitury - bo zapach to istotnie wiele innych róż ma silniejszy - więc do perfumowania słodyczy może inne lepsze...
Typowo jako przyprawy używa się płatków Rosa damascena (tej od olejku różanego) i nie tylko w cukiernictwie - mam taką mieszankę do mięs z Maroka (ras hanout, ostrą), zawiera w składzie płatki damasceńskiej
Róża stulistna (Rosa x centifolia f. muscosa ściślej) miałaby kłopot wiązać owoce - gdzieś spotkałem że wg. genetyki ma w rodowodzie: Rosa gallica, R. canina, R. damascena i R. moschata. W każdym razie trudno mówić że to gatunek
Istnieje legenda, u Anglików przynajmniej, że wyhodowali ją Duńczycy w XVII wieku, ale nie warto zanadto dowierzać medialnym doniesieniom 'Brytyjskich Naukowców' - zwłaszcza że nazywają ją Kapuścianą (Cabbage rose). Francuzi znali ją już w średniowieczu jako Różę Prowansji i uważali jej aromat za najpiękniejszy - a znają się na perfumach. Całkiem możliwe zaś że pochodzi ze starożytnego Bliskiego Wschodu, gdzie tak lubowano się w pachnidłach.
Conditorum (Rosa gallica var. conditorum Dieck) to nazwa nadana w Niemczech w XIX wieku róży węgierskiej, która występowała dziko i była opisywana jako Rosa hungarica (smakowicie po niemiecku brzmi Zuckerröslein, czyli cukrowy pączek...) - jednak jest to krzyżówka, a nie gatunek, prawdopodobnie pochodząca z Anatolii i podobno na Węgry przywieziona przez Turków. Okazalszy niż u dzikich kwiat z dużą liczbą płatków, co pozwala jej użyć na konfitury, a czy aromat szczególnie lepszy niż innych to już do oceny... Zaś czy rzeczywiście ma coś wspólnego z Rosa gallica to pytanie do genetyków. W każdym razie u nas dziko nie rośnie, choć była znana zanim niemcy ją zauważyli.
Rosa gallica natomiast rośnie dziko w Polsce od czasów niepamiętnych, lecz kwiaty ma pojedyncze, zatem płatków się nie pozbiera... zaś Rosa rugosa ma płatki w smaku cierpkawe (co niekoniecznie przeszkadza, pikanterii nawet doda). Z obu są odmiany o pełnych kwiatach.
Natomiast na owoce - zawsze zbierało się owoce dzikich róż, choćby dlatego że w ogrodzie wypadałoby zwiędłe kwiaty z krzewów obcinać
Co do przydatności - co gdzie akurat ładne rośnie, to się nada. Kierowanie się opiniami z sieci ten ma przykry aspekt że najpierw należałoby wiedzieć czy dana odmiana nie marznie albo nie choruje w naszych warunkach...
Rosa rugosa i pommifera (villosa) są wygodne do uprawy, stąd popularne, mają dorodne owoce (co nie znaczy niestety że więcej miąższu, bo to nasion więcej...). Są produkcyjne odmiany, np. karpatia, konstancin.
Rosa canina to chwast, jest wszędzie, ale można rozejrzeć się za ciekawą odmianą - Rosa canina cv. 'Assisiensis' - która nie ma kolców Nazwy nie mylić z azją - pochodzi od Asyżu (i św. Franciszka).
Zresztą każdy region ma swoje gatunki które bardziej ceni i stąd będą chwalone w przepisach. Nawet zawartość witaminy C nie jest argumentem, bo widziałem zestawienia podające najrozmaitsze i sprzeczne dane co do jej poziomu w owocach, pewnie lokalnie od gleby i klimatu zależy. Tu koło mnie rośnie zaś ze 20 różnych dzikich gatunków - do wyboru, do koloru
PS. wyglada że Conditorum owoce jednakoż wiąże: http://www.rosenfoto.de/Rosen_jpgs/A-C/ ... umHag.html
Oczywiście rozłogowe róże najłatwiej się nadają do uprawy na przetwory, bo to raz wsadzić i koniec roboty - a odrosty dostanie się od sąsiada. Moją stulistną mam po prababci, przesadzaną z kolejnych ogrodów rodzinnych - a drugą jeszcze po sąsiedzku, pod płotem przepełzła
Kandydatek na konfitury można sporo wymyślić, z każdej róży da się płatki użyć - tylko kwestia które smaczniejsze... Według mojej prababci nic nie dorówna stulistnej - a poza tym przydatność na konfitury wynika naturalnie z liczby płatków. Jak sama nazwa wskazuje
Ale może powinienem podkreślić że mówię o smaku konfitury - bo zapach to istotnie wiele innych róż ma silniejszy - więc do perfumowania słodyczy może inne lepsze...
Typowo jako przyprawy używa się płatków Rosa damascena (tej od olejku różanego) i nie tylko w cukiernictwie - mam taką mieszankę do mięs z Maroka (ras hanout, ostrą), zawiera w składzie płatki damasceńskiej
Róża stulistna (Rosa x centifolia f. muscosa ściślej) miałaby kłopot wiązać owoce - gdzieś spotkałem że wg. genetyki ma w rodowodzie: Rosa gallica, R. canina, R. damascena i R. moschata. W każdym razie trudno mówić że to gatunek
Istnieje legenda, u Anglików przynajmniej, że wyhodowali ją Duńczycy w XVII wieku, ale nie warto zanadto dowierzać medialnym doniesieniom 'Brytyjskich Naukowców' - zwłaszcza że nazywają ją Kapuścianą (Cabbage rose). Francuzi znali ją już w średniowieczu jako Różę Prowansji i uważali jej aromat za najpiękniejszy - a znają się na perfumach. Całkiem możliwe zaś że pochodzi ze starożytnego Bliskiego Wschodu, gdzie tak lubowano się w pachnidłach.
Conditorum (Rosa gallica var. conditorum Dieck) to nazwa nadana w Niemczech w XIX wieku róży węgierskiej, która występowała dziko i była opisywana jako Rosa hungarica (smakowicie po niemiecku brzmi Zuckerröslein, czyli cukrowy pączek...) - jednak jest to krzyżówka, a nie gatunek, prawdopodobnie pochodząca z Anatolii i podobno na Węgry przywieziona przez Turków. Okazalszy niż u dzikich kwiat z dużą liczbą płatków, co pozwala jej użyć na konfitury, a czy aromat szczególnie lepszy niż innych to już do oceny... Zaś czy rzeczywiście ma coś wspólnego z Rosa gallica to pytanie do genetyków. W każdym razie u nas dziko nie rośnie, choć była znana zanim niemcy ją zauważyli.
Rosa gallica natomiast rośnie dziko w Polsce od czasów niepamiętnych, lecz kwiaty ma pojedyncze, zatem płatków się nie pozbiera... zaś Rosa rugosa ma płatki w smaku cierpkawe (co niekoniecznie przeszkadza, pikanterii nawet doda). Z obu są odmiany o pełnych kwiatach.
Natomiast na owoce - zawsze zbierało się owoce dzikich róż, choćby dlatego że w ogrodzie wypadałoby zwiędłe kwiaty z krzewów obcinać
Co do przydatności - co gdzie akurat ładne rośnie, to się nada. Kierowanie się opiniami z sieci ten ma przykry aspekt że najpierw należałoby wiedzieć czy dana odmiana nie marznie albo nie choruje w naszych warunkach...
Rosa rugosa i pommifera (villosa) są wygodne do uprawy, stąd popularne, mają dorodne owoce (co nie znaczy niestety że więcej miąższu, bo to nasion więcej...). Są produkcyjne odmiany, np. karpatia, konstancin.
Rosa canina to chwast, jest wszędzie, ale można rozejrzeć się za ciekawą odmianą - Rosa canina cv. 'Assisiensis' - która nie ma kolców Nazwy nie mylić z azją - pochodzi od Asyżu (i św. Franciszka).
Zresztą każdy region ma swoje gatunki które bardziej ceni i stąd będą chwalone w przepisach. Nawet zawartość witaminy C nie jest argumentem, bo widziałem zestawienia podające najrozmaitsze i sprzeczne dane co do jej poziomu w owocach, pewnie lokalnie od gleby i klimatu zależy. Tu koło mnie rośnie zaś ze 20 różnych dzikich gatunków - do wyboru, do koloru
PS. wyglada że Conditorum owoce jednakoż wiąże: http://www.rosenfoto.de/Rosen_jpgs/A-C/ ... umHag.html
-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 2789
- Od: 20 sty 2011, o 17:43
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Róża jadalna
Rossynant, bardzo wielkie dzięki za ciekawe informacje. Z tymi owocami Conditorum, to widocznie gdzieś przeczytałam błędne informacje, ale teraz już nie potrafię odnaleźć, gdzie.
A z Centifolii robiła też konfitury i moja babcia; a swoją drogą, nazywać ją kapuścianą, to prawdziwa arogancja!
Ja natomiast mam problem taki, że tak naprawdę, to nie wiem, czy ta moja róża, to Conditorum, czy nie. Zamieszkałam latem 2010 w starym ogrodzie i mam tu trochę róż, natomiast nie mam pojęcia, co to za jedne. Tej "niby Conditorum" jest tu dużo w różnych miejscach ogrodu, bo rosła ona kiedyś wzdłuż nieistniejącego już ogrodzenia, w gąszczu pokrzyw i śliw samosiejek.
W sezonie 2011 nie zakwitła wcale, chyba odchorowała remontowe rewolucje, które odbywały się w domu i ogrodzie - a więc nie miałam możliwości porobienia zdjęć.
Dopiero w nadchodzącym sezonie mam zamiar zrobić porządną inwentaryzację i oznaczyć te wszystkie róże. Od wiosny przystępuję do kompletowania dokumentacji fotograficznej i mam nadzieję, że z pomocą różanych specjalistów z Forum będę mogła przywrócić imiona moim różom.
Jak piszesz: "problemem jest określenie gatunku". Otóż właśnie
A z Centifolii robiła też konfitury i moja babcia; a swoją drogą, nazywać ją kapuścianą, to prawdziwa arogancja!
Ja natomiast mam problem taki, że tak naprawdę, to nie wiem, czy ta moja róża, to Conditorum, czy nie. Zamieszkałam latem 2010 w starym ogrodzie i mam tu trochę róż, natomiast nie mam pojęcia, co to za jedne. Tej "niby Conditorum" jest tu dużo w różnych miejscach ogrodu, bo rosła ona kiedyś wzdłuż nieistniejącego już ogrodzenia, w gąszczu pokrzyw i śliw samosiejek.
W sezonie 2011 nie zakwitła wcale, chyba odchorowała remontowe rewolucje, które odbywały się w domu i ogrodzie - a więc nie miałam możliwości porobienia zdjęć.
Dopiero w nadchodzącym sezonie mam zamiar zrobić porządną inwentaryzację i oznaczyć te wszystkie róże. Od wiosny przystępuję do kompletowania dokumentacji fotograficznej i mam nadzieję, że z pomocą różanych specjalistów z Forum będę mogła przywrócić imiona moim różom.
Jak piszesz: "problemem jest określenie gatunku". Otóż właśnie
- Ave
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8216
- Od: 9 kwie 2008, o 12:11
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Łódź/łódzkie
Re: Róża jadalna
Ja również dziękuję za ten "wykład" Przyda sie...
a na liście przybyły kolejne chciejstwa... taką stulistną też trzeba sobie zafundować...
a na liście przybyły kolejne chciejstwa... taką stulistną też trzeba sobie zafundować...
- asiaa
- 100p
- Posty: 172
- Od: 19 kwie 2010, o 17:50
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Poznań
Re: Róża jadalna
A ja wczoraj zebrałam pierwsze listki z moich róż i dzisiaj zabieram się na ucieranie. Konfitura pewnie na łyżkę się zmieści, ale zawsze coś.
Asia