ŚWIETE słowa!!!lepiej nie zabezpieczać wcale, niż żle, byle jak, za wcześnie, nie bać się mrozów, bać się wiatrów i przede wszystkim wczesnego słońca. A wypadnięcie róży pewne, gdy doprowadzimy do jej rozhartowania. To że róże po zimie wypadają, to najczęściej nasza wina a nie warunków atmosferycznych.
wraz ze spadkiem temp. róża nabiera odporności. Lepiej nie kopczykować przed spadkiem do -5 st. Najgorsze są wczesne wahania temp i słońce na zmianę z mrozem na przedwiośniu. Większość róż nie kopczykuję wcale lub bardzo lekko. Śnieg daje najlepszą osłonę- izolacja od zimna i zapewnienie wilgoci. Praca zaczyna się na przedwiośniu, gdy śnieg za szybko topnieje (częste w naszych rejonach) i trzeba wtedy bardzo dobrze osłaniać odsłoniete krzaki. Uzywam wtedy; kompostu, suchych gałęzi, jedliny, worków jutowych, jednym słowem co popadnie.
Dobrze zrobisz, odkopując te kopczyki z Apache ;) 3 cm ziemi nad szczepieniem na razie wystarczy
Masz doświadczenie więc zima nie powinna być ci straszna