Mączniak prawdziwy róż
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1222
- Od: 26 maja 2008, o 20:00
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
Jesatem szczerze wdzięczna za tak duży odzew na moją prośbę. Małgisiu, Przemku czy możecie jeszcze być tak uprzejmi i podpowiedzieć jaki środek najlepiej, Waszym zdaniem, zastosowac przeciwko mączniakowi? Pytam, bo w sklepie ogrodniczym maja mnóstwo środków i nie wiadomo, który wybrać/
Pozdrawiam i zapraszam do mojego ogrodu.
Bogusia
Bogusia
- rose_marek
- -Moderator Forum-.
- Posty: 1304
- Od: 14 wrz 2008, o 09:18
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Oregon, USA
Dodam tylko że pełna nazwa tej pleśni to Mączniak Prawdziwy. Atakuje ona młode
liście, które jeszcze się nie uodporniły. Najpierw widać deformacje liści, i po kilku dniach widać
biały osad jak mąka (dlatego nazwano go mączniakiem) który można zetrzeć palcami.
Natomiast Mączniak Rzekomy to inna grzybica, o wiele groźniejsza. Łatwo przemieszcza
się z róży na różę i może je uśmiercić. Też atakuje młode liście i deformuje je. Po kilku dniach
tworzą sie rdzawo-ciemno-brunatne plamy. Często jest mylona z czarną plamistością.
Mączniak rzekomy jest rzadko spotykany w ogrodach, ale jest plagą w szklarniach.
W Twoim przypadku, Bogumiło, widać zaczątek tego białego pyłu na spodniej części liści.
U Chopina atakowana jest najpierw spodnia część liści, bo jest bardzo matowa.
Ziarka mączniaka przylepiają się do suchego i matowego listka i kiełkują w nim (w przeciwienstwie
do czarnej plamistości która potrzebuje kilka godzin mokrego liścia by w nim zakiełkować).
Generalnie mączniak prawdziwy nie atakuje róże które mają gładkie i świecące liście (bo zostaje
zdmuchnięty przez wiatr). Rozwija się szybko na pewnych gatunkach róż, przy sprzyjających
warunkach atmosferycznych - ciepłych dni z zimnymi i wilgotnymi nocami.
Mączniak prawdziwy nie zabija róży ale ją osłabia i deformuje.
liście, które jeszcze się nie uodporniły. Najpierw widać deformacje liści, i po kilku dniach widać
biały osad jak mąka (dlatego nazwano go mączniakiem) który można zetrzeć palcami.
Natomiast Mączniak Rzekomy to inna grzybica, o wiele groźniejsza. Łatwo przemieszcza
się z róży na różę i może je uśmiercić. Też atakuje młode liście i deformuje je. Po kilku dniach
tworzą sie rdzawo-ciemno-brunatne plamy. Często jest mylona z czarną plamistością.
Mączniak rzekomy jest rzadko spotykany w ogrodach, ale jest plagą w szklarniach.
W Twoim przypadku, Bogumiło, widać zaczątek tego białego pyłu na spodniej części liści.
U Chopina atakowana jest najpierw spodnia część liści, bo jest bardzo matowa.
Ziarka mączniaka przylepiają się do suchego i matowego listka i kiełkują w nim (w przeciwienstwie
do czarnej plamistości która potrzebuje kilka godzin mokrego liścia by w nim zakiełkować).
Generalnie mączniak prawdziwy nie atakuje róże które mają gładkie i świecące liście (bo zostaje
zdmuchnięty przez wiatr). Rozwija się szybko na pewnych gatunkach róż, przy sprzyjających
warunkach atmosferycznych - ciepłych dni z zimnymi i wilgotnymi nocami.
Mączniak prawdziwy nie zabija róży ale ją osłabia i deformuje.
Pozdrawiam, Marek
rose_marek_malinki
rose_marek_malinki
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1222
- Od: 26 maja 2008, o 20:00
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
dziękuję Marku i dziękuje wszystkim za trafne rozpoznanie. Dziś zauwazyłam pierwsze plamki białego nalotu na liściach. Kupiłam Score 250 ale nie pryskałam, bo było strasznie gorąco a sprzedawca powiedział mi, że nie można pryskać jeżeli tem. jest wyższa niż 25 stopni, bo specyfik nie działa w wyższych temperaturac h. Jeszcze teraz jest ok. 25 stopni, jest ciemno a poza tym grasuja hordy komarów. Może jutro mi się uda. Przeczytałam, ze ten środek jest zarówno przeciwko mączniakowi jak i czarnej plamistości, więc prawie wszystkie róże będą pryskane .
Pozdrawiam i zapraszam do mojego ogrodu.
Bogusia
Bogusia
- hanka55
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 10362
- Od: 19 sty 2008, o 15:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: z zimnych gór Małopolski
- Kontakt:
O profilaktyce, odpowiem słowami dr Choduna z rosarium.com.pl,
publikowanymi za jego zgoda i wiedzą - czyli zbiorem przykazań:
"Moim zdaniem ważniejsza jest wcześniejsza profilaktyka:
- wygrabianie starych liści - zarodniki chorób grzybowych zimują na "starych" liściach,
- podlewanie róż od "dołu" większymi dawkami wody, ale rzadziej
- podlewanie róż po liściach sprzyja rozwojowi chorób.
- Stosować nawozy wieloskładnikowe, o optymalnym dla róż składzie - przenawożenie np. azotem sprzyja rozwojowi chorób grzybowych,
- optymalny dla róż jest stosunek N : P : K - 2:1:3.
- Należy sadzić róże na optymalnym stanowisku - w miejscu przewiewnym, gdzie szybko następuje "wysychanie" liści.
- Należy także pamiętać o sadzeniu odpornych na grzyby gatunków i odmian róż.
- W ogrodach, moim zdaniem, nie należy stosować chemicznych środków ochrony roślin."
publikowanymi za jego zgoda i wiedzą - czyli zbiorem przykazań:
"Moim zdaniem ważniejsza jest wcześniejsza profilaktyka:
- wygrabianie starych liści - zarodniki chorób grzybowych zimują na "starych" liściach,
- podlewanie róż od "dołu" większymi dawkami wody, ale rzadziej
- podlewanie róż po liściach sprzyja rozwojowi chorób.
- Stosować nawozy wieloskładnikowe, o optymalnym dla róż składzie - przenawożenie np. azotem sprzyja rozwojowi chorób grzybowych,
- optymalny dla róż jest stosunek N : P : K - 2:1:3.
- Należy sadzić róże na optymalnym stanowisku - w miejscu przewiewnym, gdzie szybko następuje "wysychanie" liści.
- Należy także pamiętać o sadzeniu odpornych na grzyby gatunków i odmian róż.
- W ogrodach, moim zdaniem, nie należy stosować chemicznych środków ochrony roślin."
- Karo
- -Administrator Forum-.
- Posty: 21720
- Od: 16 sie 2006, o 14:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Centrum Polski
- Kontakt:
Niestety wszystkie te zalecenia Haniu - aczkolwiek właściwe i miłe również dla nas ludzi -
nie sprawdzą się już w żadnym ogrodzie...
Wszystko to przerabiam,no poza jednym
Należy także pamiętać o sadzeniu odpornych na grzyby gatunków i odmian róż.
Chcę mieć tę różę,więc ją kupuję ,nie sprawdzam,czy jest odporna na grzyby...bo wszystkie gatunki są nieodporne jeśli chorobie sprzyjają warunki... jakie??? Różna,każde...
Powiem tak ...póki miałam w ogrodzie kilka krzewów róż pochodzących z dawnych zakupów teściowej...
sprzed wielu,wielu lat-nie miałam kłopotów z chorobami róż...
Odkąd sprowadzam róże zawsze mam już kłopot z utrzymaniem ich w sezonie w dobrej formie...
chorują wszystkie,i te nowe i te stare,kiedyś odporne dziś już nie.
Przytaszczyłam do ogrodu choroby róż i czy chcę czy nie chcę muszę z nimi walczyć.
Czosnki,gnojówki i inne wspomagają moją walkę ale definitywnie nie likwidują choroby.
Oczywiście nie zabraniam nikomu trwać w błogiej świadomości ,że wystarczy oprysk z pokrzywy lub innego zielska,
ja wiem jedno... nie chcę patrzeć od połowy lata na gołe badyle krzewów róż
a skoro nie chcę to muszę stosować profilaktykę ale również muszę stosować interwencyjne środki ochrony róż.
Nie mam wykształcenia ogrodniczego ale mam doświadczenie i wiem,że nie wspieranie się chemicznymi środkami ochrony roślin prowadzi do jednego - rozprzestrzeniania się chorób, wyniszczenia krzewu i konieczności jego pozbycia się.
Ja nie podważam powyższych zaleceń - absolutnie,chce tylko powiedzieć,że moim zdaniem niemożliwe jest utrzymanie w ogrodzie np. 40 szt. krzewów bez wspomagania profilaktycznym opryskiem chemią wiosna i
później w razie potrzeby interwencyjnym środkiem ochrony.
Zaden ze szkółkarzy prowadzących swoją działalność nie poprzestaje na wygrabieniu liści,bo ma plantacje i nie może pozwolić sobie na straty ale my również nie chcemy ponosić strat wynikających z naszego zaniedbania,
kupujemy krzewy wobec których stosowano agresywne wręcz metody ochrony ,
więc nie należy trwać w przeświadczeniu,że owe przykazania to jedyna słuszna droga do ochrony naszych róż przed chorobami grzybowymi.
nie sprawdzą się już w żadnym ogrodzie...
Wszystko to przerabiam,no poza jednym
Należy także pamiętać o sadzeniu odpornych na grzyby gatunków i odmian róż.
Chcę mieć tę różę,więc ją kupuję ,nie sprawdzam,czy jest odporna na grzyby...bo wszystkie gatunki są nieodporne jeśli chorobie sprzyjają warunki... jakie??? Różna,każde...
Powiem tak ...póki miałam w ogrodzie kilka krzewów róż pochodzących z dawnych zakupów teściowej...
sprzed wielu,wielu lat-nie miałam kłopotów z chorobami róż...
Odkąd sprowadzam róże zawsze mam już kłopot z utrzymaniem ich w sezonie w dobrej formie...
chorują wszystkie,i te nowe i te stare,kiedyś odporne dziś już nie.
Przytaszczyłam do ogrodu choroby róż i czy chcę czy nie chcę muszę z nimi walczyć.
Czosnki,gnojówki i inne wspomagają moją walkę ale definitywnie nie likwidują choroby.
Oczywiście nie zabraniam nikomu trwać w błogiej świadomości ,że wystarczy oprysk z pokrzywy lub innego zielska,
ja wiem jedno... nie chcę patrzeć od połowy lata na gołe badyle krzewów róż
a skoro nie chcę to muszę stosować profilaktykę ale również muszę stosować interwencyjne środki ochrony róż.
Nie mam wykształcenia ogrodniczego ale mam doświadczenie i wiem,że nie wspieranie się chemicznymi środkami ochrony roślin prowadzi do jednego - rozprzestrzeniania się chorób, wyniszczenia krzewu i konieczności jego pozbycia się.
Ja nie podważam powyższych zaleceń - absolutnie,chce tylko powiedzieć,że moim zdaniem niemożliwe jest utrzymanie w ogrodzie np. 40 szt. krzewów bez wspomagania profilaktycznym opryskiem chemią wiosna i
później w razie potrzeby interwencyjnym środkiem ochrony.
Zaden ze szkółkarzy prowadzących swoją działalność nie poprzestaje na wygrabieniu liści,bo ma plantacje i nie może pozwolić sobie na straty ale my również nie chcemy ponosić strat wynikających z naszego zaniedbania,
kupujemy krzewy wobec których stosowano agresywne wręcz metody ochrony ,
więc nie należy trwać w przeświadczeniu,że owe przykazania to jedyna słuszna droga do ochrony naszych róż przed chorobami grzybowymi.
- stasia109
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4312
- Od: 7 lip 2008, o 10:44
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj. opolskie
Cieszę się, że tu trafilam. Mam problem w tym roku z różami. Na liściach robia się plamy rdzame, liście usychają, odpadają. Postaram się zrobić zdjęcie i wstawić. Może ktoś mi podpowie, co to za choroba. Ale też zrozumialam, że bez pomocy chemii nic nie osiągnęł. Ten rok jest okropny dla roślin, pozdrawiam stasia
Adresy do moich wątków
Zwierzęta też odczuwają głód, pragnienie, ból, strach... i to już powód by nie zadawać im cierpienia i krzywdy.
Zwierzęta też odczuwają głód, pragnienie, ból, strach... i to już powód by nie zadawać im cierpienia i krzywdy.
- hanka55
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 10362
- Od: 19 sty 2008, o 15:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: z zimnych gór Małopolski
- Kontakt:
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... start=1302coma95 pisze: Róże, ależ owszem, chorują ale jakoś tak nie za bardzo a niektóre wręcz prawie wcale.
Ja nie pryskałam ani razu na choroby grzybowe ( jakoś albo czas albo pogoda nie pasowały)
ale od razu obrywałam zarażone liście.
Najgorzej wygląda Mazner F. bo nie dość że marny krzaczek, mikrus dosłownie to jeszcze ta czarna plamistość.
Na szczęście drugi Maizner trzyma się dzielnie i kwitnie ale też trochę liści oberwałam.
Naprawdę wydaje mi się że wczesne usuwanie zarażonych liści jest dość skuteczne.
Łażę i szukam i obrywam co kilka dni albo codziennie zależy jak mam czas.
Obserwuję róże i muszę powiedzieć że spora część jest odporna i nie ma ani jednego porażonego listka albo zaledwie kilka.
Nawet te z 1-2 kropkami od razu obrywam.
W zeszłym roku mi się udało bez oprysków i żadna róża nie wyłysiała za bardzo
Mogę się podpisać pod każdym słowem Marioli.
Taki sposób postępowania, sprawdza się także w górach,
gdzie opadów jest nieporównywalnie więcej, niż w ciepłej Polsce.
A niepryskane rośliny, nie dość, że są zdrowsze, bo nie osłabiane chemią,
to także grzyby - nie nabywają odporności " lekowej", co niestety jest normą przy opryskach.
- Deirde
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7378
- Od: 18 cze 2007, o 10:41
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Wielkopolska
Czy zastanawialiście się ile chemii pryskane jest na sadzonki róż w szkółkach? Róże sadzone tam są dość gęsto, mają miejsce ale nie jest to nawet metr, po każdym deszczu istnieje ryzyko zarażenia róż mączniakiem i plamistością. Liczymy też ochronę przed szkodnikami, środki ze stymulatorami, jedziemy do szkółki i tak nieraz dostajemy rośliny z plamami. Niech mi teraz ktoś powie - że na taką spryskaną róże od góry do doły działa sama ochrona biologiczna. Jak będziecie w szkółce zapytajcie się właściciela ile środków chemicznych jest kupowane na szkółkę - to baardzo mili ludzie i rozmowni, zapytajcie się też czy pracownicy chodzą i zbierają zakażone liście. Ochrona biologiczna jest lansowana od kilku lat, te wszystkie środki typu Biochikol, Bioczos to też chemia, muszą się sprzedać.
Kupujemy wydelikacone róże by one przeżyły możemy łączyć ochronę biologiczną z chemiczną, przy samej biologicznej - szybko możemy się pożegnać z różą i kupić nową. Jeszcze jedno - mam wykształcenie kierunkowe więc temat ochrony roślin jest mi bliski - tutaj nie ma o co się kłócić i na siłę przekonywać, nie ma jednej słusznej drogi.
Kupujemy wydelikacone róże by one przeżyły możemy łączyć ochronę biologiczną z chemiczną, przy samej biologicznej - szybko możemy się pożegnać z różą i kupić nową. Jeszcze jedno - mam wykształcenie kierunkowe więc temat ochrony roślin jest mi bliski - tutaj nie ma o co się kłócić i na siłę przekonywać, nie ma jednej słusznej drogi.