
A dzisiaj taka mała ciekawostka ze swoją historią 'George Ruf', na Help me find, chyba jeszcze jej nie znajdziecie..


"Czy znacie historię o największych owocach róży pośród moich 2000 odmian?! To opowieść o szczęściu i przypadku. Kiedyś byłem w jedynej certyfikowanej, ekologicznej szkółce róż moich przyjaciół - Wernera i Sabiny Ruf ze Steinfurthu w Niemczech. Kiedy już wyjeżdżałem, Werner wręczył mi pęk róży pomarszczonej (Rosa rugosa). Ojciec Wernera - George, robił marmoladę i wyrzucił nasiona na kompost. Zabrałem siewki ze sobą obiecawszy że coś ciekawego nazwę imieniem na cześć Georg'a. Posadziłem róże u siebie.. to wyglądało jakby jeden krzak z 20 pędami.... i jakoś wszyscy o niej zapomnieliśmy. Dopiero po kilku latach nagle zwróciłem na nią uwagę.. Wcale nie przez kwiaty które są ładne i pachnące, ale praktycznie takie same jak Rosa sepium rosea. To owoce mnie zaintrygowały. Nigdy nie widziałem większych na R. rugosa niż właśnie na tym krzewie. Nawet owoce odmiany 'Scabrosa' wyglądają na małe przy niej. Zatem poznajcie tę "rugosę" - nie urośnie większa niż 120 cm, ma przyjemnie pachnące kwiaty, które pojawiają się przez cały sezon i największe owoce jakie możecie sobie wyobrazić! Poznajcie różę 'George Ruf', nazwana zgodnie z obietnicą i ochrzczona przez samego Georga w 2010 roku w Niemczech. Tak jest.. 'George Ruf'.. owoce jak małe pomidory!"