wena pisze:Odkrywając dziś kopczyki pod różami
na Bonice
na jednym z pędów, a potem blisko szyjki znalazłam brązowawe
narośla . Wyglądają dokładnie tak jak opisała liska w jednym z wątków o różach
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... 6&start=28 . Wczoraj widziałam to
na innej różyczce, ale zignorowałam. Dziś dopiero pomyślałam, że coś jest nie tak skoro to widzę po raz drugi
na innej róży w zupełnie innej części ogrodu. Róże są z Rosarium i kupiłam je jesienią 2007 roku. Poradźcie co zrobić, wyrzucić te róże? Czy obciąć to paskudztwo i czekać . Liska pisała, że to coś groźnego. Mam sporo młodych róż i teraz się obawiam o nie. Jak zwykle liczę
na Waszą pomoc.
Dobry wieczór,
Chciałbym ustosunkowac sie do powyższej wypowiedzi. W naszej szkółce nie jest możliwa sprzedaż róż zarażonych guzowatością korzeni - zwłaszcza, że róże kupowane były jesienią 2007 roku, a objawy tej choroby znaleziono w tym roku.
Zwalczaniu chorób i szkodników róż poświęcamy dużo czasu i przeznaczamy
na ten cel znaczne środki. Nie zakładamy szkółki dwukrotnie
na tym samym polu, a ziemia,
na której sadzimy podkładki róż jest badana
na obecność nicieni i innych patogenów.
W ciągu całego cyklu uprawy, przeprowadzanych jest kilka kontroli z PIORIN - Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa,
na obecność chorób, w tym także guzowatości korzeni.
Jesienią przeprowadzane jest dodatkowo badanie korzeni róż. Badania te mają istotne znaczenie również ze względu
na przepisy fitosanitarne innych panstw, do których eksportujemy nasze róże.
Nigdy dotąd nie stwierdzono w naszej szkółce występowania guzowatości korzeni.
Prawdopodobnie ziemia,
na której sadziła Pani róże była zakażona bakteriami, wywołującymi guzowatość korzeni, może rosły tam kiedyś drzewa owocowe albo inne rośliny będące nosicielami bakterii
Agrobacterium tumefaciens.
Ponadto, również obecność nicieni w glebie, może powodować występowanie guzełkowatych tworów
na korzeniach.
Pozdrawiam,
Adam Chodun,
Rosarium