Z kretami walczę już 3 lata ( a zanosi się na wojnę 30-letnią) i chyba wszystkiego już próbowałem. Karbid, płyny odstraszające, trucizny, świece dymne, gaz propan - butan, pułapki, odstraszacze elektroniczne, wynalazki typu śledzie, włosy, sierść kładzione w korytarze i wiele innych "patentów" Niestety skuteczność stosowanych środków pozostawia wiele do życzenia. Kret jak kopał tak kopie. Zresztą jak nawet uda się jakiegoś dopaść to z miesiąc, dwa jest kolejny. Niekończąca się historia..... Teraz jestem na etapie wkopywania siatki na krety - oczywiście o całej działce zabezpieczonej w ten sposób nie ma co marzyć - drzewa, krzaczki, korzenie itp ale cześć rabat już zabezpieczyłem. Tam gdzie jest siatka nie kopią
( na razie). Tam gdzie kopią utrudniam im życie podkładając w korytarze rożne kolczaste gałązki typu różna, berberys, ognik. Efekt: kopią jakby mniej. Nowe kopce pojawiły się za ogrodzeniem. Nornice - pojawiają się zimą jak leży śnieg i wtedy trochę rozrabiają. Ale tak ogólnie to moja działka pełni funkcję swoistego klubu dla wszystkich kotów z sąsiedztwa. Nie mam psa więc czują się tu zupełnie swobodnie. Efektem ubocznym tych zebrań jest brak nornic.
pozdrawiam
