Smaki dzieciństwa
Re: Smaki dzieciństwa
Niezapomnianym smakiem z dzieciństwa były kręcone w domu lody ze śmietany i jajek. No może była tam szczypta wanilii. Na wakacje jeździłem do Wujka i jego Mama to umiała zrobić. Jak były upały to zamiast zupy robiła "Nic na mleku".
- ivonar
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1130
- Od: 25 lut 2016, o 01:04
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gorzów Wielkopolski
Re: Smaki dzieciństwa
A co było w tym "Nic" Oprócz mleka oczywiście
Per aspera ad astra
Zakręcona na zielono - zapraszam
Zakręcona na zielono - zapraszam
Re: Smaki dzieciństwa
Utarte zółtka z cukrem.
Może utarte pachnące kwiaty, może wanilia, były kleksy z bitej śmietany lub ubitego białka.
Miałem wtedy 9lat. Było bardzo smaczne.
Może utarte pachnące kwiaty, może wanilia, były kleksy z bitej śmietany lub ubitego białka.
Miałem wtedy 9lat. Było bardzo smaczne.
- ivonar
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1130
- Od: 25 lut 2016, o 01:04
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gorzów Wielkopolski
Re: Smaki dzieciństwa
Hm... fajne i pewnie pyszne było. Ciekawe jedzonko, to jedno. A tamta atmosfera, to drugie. Tak właśnie powstają wspomnienia
Per aspera ad astra
Zakręcona na zielono - zapraszam
Zakręcona na zielono - zapraszam
- amba19
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7946
- Od: 11 kwie 2007, o 20:04
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk/Chrztowo
Re: Smaki dzieciństwa
U mnie to się nazywało "zupa NIC", białka jajek mama ubijała na sztywną pianę i łyżką kładła na gotującą się zupę. Mmmmm jakie to było pyszne.....
- ivonar
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1130
- Od: 25 lut 2016, o 01:04
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gorzów Wielkopolski
Re: Smaki dzieciństwa
A mi przypomniały się jeszcze solone w kamiennym garnku grzyby. I to jakie Olszówki. Tak, u mnie w domu jadało się olszówki. Mama gotowała je, chyba kilkakrotnie, a później układała w garze warstwami z solą. Później, zimą moczyła je w wodzie i robiła z tego sałatkę z cebulką i śmietaną. Jadaliśmy je na zimno jako dodatek do obiadu. Jakie to było dobre. Zbieram grzyby, ale jakoś do olszówek nie przekonałam mojej rodziny. A i sama już teraz boję się ich. A w latach 70-tych mama uczyła mnie odróżniać, jak to mówiła, dobre olszówki od złych
Per aspera ad astra
Zakręcona na zielono - zapraszam
Zakręcona na zielono - zapraszam
Re: Smaki dzieciństwa
W latach 70-tych rok w rok jeździłem kilkakrotnie zakładowym Jelczem na grzyby. Na jeziora niedaleko miasta Trzciel w połowie drogi między Wrocławiem a Poznaniem. Były tam głównie podgrzybki. Trochę kozaków, prawdziwków, kani, maślaków, gołąbków, zielonek, opieniek ... .
Zbierałem też olszówki. Aby się nimi nie otruć przed zamarynowaniem w occie trzeba je było kilkakrotnie zagotować i wylewać wodę. Olszówki miały znakomity smak.
Było tam bardzo dużo grzybów. W dużym harcerskim plecaku miałem solidne pudełko tekturowe a w nim wiadro. Jak się już nie mieściło to z ortalionowego płaszcza robiłem płachtę i w niej tachałem już same kapelusze.
Raz prawie nic nie nazbierałem bo w tygodniu z Górnego Śląska przyjechał długi pociąg z zabytkowymi wagonami osobowymi i tłumem górników. Suszyli grzyby na miejscu. Kilkaset osób widziałem przy tej robocie.
Zbierałem też olszówki. Aby się nimi nie otruć przed zamarynowaniem w occie trzeba je było kilkakrotnie zagotować i wylewać wodę. Olszówki miały znakomity smak.
Było tam bardzo dużo grzybów. W dużym harcerskim plecaku miałem solidne pudełko tekturowe a w nim wiadro. Jak się już nie mieściło to z ortalionowego płaszcza robiłem płachtę i w niej tachałem już same kapelusze.
Raz prawie nic nie nazbierałem bo w tygodniu z Górnego Śląska przyjechał długi pociąg z zabytkowymi wagonami osobowymi i tłumem górników. Suszyli grzyby na miejscu. Kilkaset osób widziałem przy tej robocie.
- tara
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 12942
- Od: 16 mar 2008, o 22:01
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Koszalin
Re: Smaki dzieciństwa
Pamiętam zbiorowe wyjazdy na grzyby - mój tatuś nie był smakoszem grzybów ale maniakiem zbierania. Kiedy wracaliśmy autobusem zakładowym grzyby były pakowane w co się dało. Dziś nie zbieramy Olszówek, zresztą jakoś ich mało, dlaczego dano im "łatkę trujące"? Mama soliła w kamiennym garnku i było ok nikt się nigdy nie zatruł, nie chorował.
Opieńki do dziś ulubione moje grzyby a miałam przygodę - chciałam podlizać się teściowej i przynieśliśmy wiaderko szczęśliwi a tu: co to trujące grzyby dajecie itd.
Opieńki do dziś ulubione moje grzyby a miałam przygodę - chciałam podlizać się teściowej i przynieśliśmy wiaderko szczęśliwi a tu: co to trujące grzyby dajecie itd.
Re: Smaki dzieciństwa
Podobno trucizna z olszówek kumuluje się w organizmie i daje znać o sobie po latach. Teściowa jadła je od dziecka i dożyła prawie 80 lat. Ja je jadłem przez 10 lat.
Podobno gatunek tego samego grzyba w zależności od miejsca zbierania może być jadalny, niejadalny, a nawet trujący.
Jak jeździłem do Bułgarii w starych dębowych lasach Czesi zbierali i jedli na kempingu ewidentne muchomory. Tyle że młode osobniki. Częstowali mnie tym ale odmówiłem. Z kolei olbrzymie prawdziwki jakie tam zbierałem Bułgarzy uznawali za trujące i nie zbierali w ogóle. Przywiozłem ich do Polski całą przyczepę kempingową - kilkanaście kilogramów suszonych grzybów.
Opieńki zbierałem jak inne grzyby były już wyzbierane. Nie były złe.
Podobno gatunek tego samego grzyba w zależności od miejsca zbierania może być jadalny, niejadalny, a nawet trujący.
Jak jeździłem do Bułgarii w starych dębowych lasach Czesi zbierali i jedli na kempingu ewidentne muchomory. Tyle że młode osobniki. Częstowali mnie tym ale odmówiłem. Z kolei olbrzymie prawdziwki jakie tam zbierałem Bułgarzy uznawali za trujące i nie zbierali w ogóle. Przywiozłem ich do Polski całą przyczepę kempingową - kilkanaście kilogramów suszonych grzybów.
Opieńki zbierałem jak inne grzyby były już wyzbierane. Nie były złe.
- tara
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 12942
- Od: 16 mar 2008, o 22:01
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Koszalin
Re: Smaki dzieciństwa
Uważam, ze jestem doświadczonym grzybiarzem ale wiadomo zawsze ostrożność nie zawadzi.
U nas popularne są tzw.Niemki - jadłam u znajomych ale ja nie odważę się ich zbierać. Mam też opory do zbierania Zielonek.
Dziś wracaliśmy do domu ze Słupska po drodze skosiliśmy kilka Kani i godzinę temu usmażyłam "schaboszczaki" jakie one dobre to mogę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością SMAK DZIECINSTWA !
U nas popularne są tzw.Niemki - jadłam u znajomych ale ja nie odważę się ich zbierać. Mam też opory do zbierania Zielonek.
Dziś wracaliśmy do domu ze Słupska po drodze skosiliśmy kilka Kani i godzinę temu usmażyłam "schaboszczaki" jakie one dobre to mogę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością SMAK DZIECINSTWA !
Re: Smaki dzieciństwa
Zielonki zbierałem pod koniec sezonu grzybowego gdy inne grzyby już przestawały rosnąć. Kanie są znakomite. Łatwo je zauważyć idąc pod górę.
- ivonar
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1130
- Od: 25 lut 2016, o 01:04
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gorzów Wielkopolski
Re: Smaki dzieciństwa
"Smaki dzieciństwa" przekształciły Nam się w "smaki grzybowe" A co powiecie o zupie szczawiowej ze szczawiu nazbieranego w maju na łące. Moja mama miała słabość do solenia. Szczaw majowy kroiła i mocno ubijała w słoiczkach wraz z solą. Nie mam pojęcia czy to było pasteryzowane. Zupę szczawiową z ziemniakami, śmietaną i rozbełtanym jajkiem bardzo lubiłam. I kości mam zdrowe.
Per aspera ad astra
Zakręcona na zielono - zapraszam
Zakręcona na zielono - zapraszam
- tara
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 12942
- Od: 16 mar 2008, o 22:01
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Koszalin
Re: Smaki dzieciństwa
Kochanie szczaw na łące to dziś rarytas! Mama siała szczaw koło domu ale to nie był ten smak co zbierany łące. Podobnie też moja mama soliła szczaw w słoiczkach, zalewała kilkoma kroplami oleju i zamykała, żadnego pasteryzowania i patrzcie jakie to było smaczne, zdrowe!
Zupa szczwiowa i barszcz czerwony najlepiej smakował mi podawany oddzielnie tj.ziemniaki okraszane skwarkami, cebulką i jako gotowane na twardo, pokrojone do popijania z zupą. Mój tatuś zawsze mawiał: o zupa na talerzu w Koszalinie a kartofle w Krakowie hahahaha
Zupa szczwiowa i barszcz czerwony najlepiej smakował mi podawany oddzielnie tj.ziemniaki okraszane skwarkami, cebulką i jako gotowane na twardo, pokrojone do popijania z zupą. Mój tatuś zawsze mawiał: o zupa na talerzu w Koszalinie a kartofle w Krakowie hahahaha