Mam 34 lata, urodziłam się na wsi i moim marzeniem odkąd pamiętam było: "Kiedy będę dorosła to obiecuję sobie - nigdy nie będę miała ogródka". Nie znosiłam prac w ogrodzie i zawsze pomagałam mamie za przysłowiową "karę" wrrr

W tamtym roku również zapragnęłam mieć kwiaty na balkonie (trochę za namowa męża:) - zdopingował mnie) ale niestety zbyt późno się obejrzałam bo zaszłam do sklepu ogrodniczego za późno i zostały tylko ostatki więc donice były skromne i niezbyt urokliwe.
W tym roku postanowiłam ozdobić swój balkon ale kwiatami wysianymi z nasionek, własnoręcznie wypielęgnowanymi zdając sobie sprawę, że nie będzie to łatwe. I tak oto posiałam własne pomidorki, bratki i petunie. Z tym, że te drugie ostatnio się douczyłam - sadzi się na przełomie półrocza czyli czerwca i lipca ech więc nie wiem czy coś z tych bratków będzie...
Otóż zabawy jest z tym trochę ależ ile mam satysfakcji! Codziennie chodzę doglądam i nie mogę się nacieszyć, że mi roślinki z tak małych mikroskopijnych kuleczek przerodziły się w takie oto "Gosiowe" okazy:
bratki wysiane 16 marca
petunie wysiane11 marca
Nie wiem też czy dobrze przesadziłam bratki już na miejsce docelowe chodzi mi o rozstaw między sobą. Zastanawia mnie też czy petunie te mniejsze osiągną większą wielkość czy już takie będą mniej dorodne małe i czy w ogóle zakwitną?