Basiu - jest to jakieś wyjście z tymi przezroczystymi, może to jest to
A najlepiej, to jakby mi kiedyś minęła ta awersja do znaczników, byłoby to dużo prostsze
Lucy - kokardka z napisem, dobre
przemyślę
No jak maluchów jest
xdokwadratu to może być kłopot,
ale jedno wiem - że jak nie ma wetkniętych tabliczek w doniczki,
to jakoś szybciej się uczę nazw i dużo szybciej zapamiętuję.
Przy identyfikatorach mózg mi się rozleniwia
No i ja nie mówię o 200 czy 300 sztukach, ale o kilkudziesięciu ...
Monika - ktoś gdzieś kiedyś opisywał pomysł z nazwą na drewienku.
No i efekt był taki, że było mocno utrudnione sprawdzanie nazwy,
jak drewienko było zamontowane 'na stałe', bo trzeba było ściągać
całą konstrukcję, żeby zajrzeć do opisu roślinki.
Ale może Ty wymyślisz bardziej sensowną opcję
Nie mam dobrych wieści dot.
T. mallemonti - zeszła, jak i parę innych
form
T. usneoides, podczas mojej długiej nieobecności w ubiegłym roku.
Rzadko ją pokazywałam, bo stała w miejscu - nie rosła, ale też nie chorowała.
Bardziej niż ona podobają mi się jednak formy
T. usneoides
Kasiulek - dowiedziałam się w końcu, czy maluchy mogłyby funkcjonować przez
dłuższy czas w dość niskiej jak na nie, bo tak jak pisałaś około 10 stopni, temperaturze.
No niestety one lubią ciepło.
Prz dużych skokach temperatury w ciągu dnia, jak to jest u nas jesienią, spokojnie dają radę.
Ale to tylko parę godzin z temperaturą w okolicy 8-10 stopni w nocy, w dzień jest jednak dużo cieplej.
Mogłoby im to zaszkodzić - w najlepszym razie by się zahibernowały,
ale równie dobrze mogłyby zejść z zimna, to za mało do ich uprawy.
Najlepsza jest temperatura pokojowa - 18-21 stopni, no a latem cieplej.
Galaxy - nie wiem czy już zaglądałaś do sklepu roslinytropikalne.pl, tam każdy chyba zaczynał
Może coś tam upolujesz, a jak nie, to w okolicy maja większy zakup w niemieckim sklepie.
Niby zrobiło się cieplej, ale praktycznie to jeszcze zima ...
Zimno, mało słońca, więc o mały włos dziś rano na zawał nie zeszłam, jak to zobaczyłam
Tillandsia filifolia - pierwszy mój egzemplarz, który przyjechał do mnie w pierwszej piątce
oplątwowej w sierpniu 2014 r., postanowił w tak mało sprzyjających warunkach ... zakwitnąć !!
Bardziej niż się cieszę, bo akurat jej kwiatki do szczególnie urodziwych nie należą, to się o nią boję
Bo owszem, miałam jedno kwitnienie, zaraz na początku zabawy z nimi.
T. bulbosa pięknie się wybarwiła przed kwitnieniem, zakwitła, ale zaraz potem ... zeszła
Ja tam jednak wolę, jak się rozmnażają, a nie kwitną i schodzą, no ale co robić, będzie kwiat
Poza tym, że wypuściła gruby pąk kwiatowy, to zmieniła kolorki.
Zwykle jest w ciemnym, butelkowym odcieniu zieleni, a teraz środek prawie seledynowy
No i poza tym urosła, ale to widzę dopiero teraz na fotkach
Co do tych kwitnień, a raczej ich braku w przypadku moich maluszków,
to ponoć mam się nie martwić, bo to się u innych często zdarza.
Roślinka może nie zakwitnąć przez parę lat, o ile w ogóle, i to w warunkach zbliżonych do naturalnych.
A powodów braku kwiatów jest parę, na przykład to, że jest to za młody egzemplarz, jeszcze
niezdolny do rozmnażania, tym samy do kwitnienia, geny, lub inne, 'bliżej nieokreślone powody',
jak mi elegancko i dyplomatycznie odpowiedział jeden z czołowych, tillandsiowych hodowców