
i ponieważ odmian będzie mi tylko przybywało

i ponieważ wątków im poświęconych jest na FO niestety bardzo mało

postanowiłam wyłączyć je z mojego parapetowo-doniczkowego i poświęcić im całkiem osobny

Gdyby nie moja niedawno odkryta pasja i miłość do tillandsii, to ten wątek by nigdy nie powstał.
A mojej pasji nigdy bym nie odkryła, gdyby nie Madzia ? mmudant, i jej Oplątwy - bezkorzenne parapetowce,
której za zarażenie tą bezdoniczkową infekcją strasznie dziękuję


Oplątwy to jedne z najpiękniejszych i najoryginalniejszych jak dla mnie roślinek,
których chyba do końca nie rozumiem, ale za to kocham i podziwiam.
Zacznę od gatunku, który dotarł do mnie niedawno ? pod koniec października.
Tillandsia baileyi

Jak każda tillandsia ? nie potrzebuje ani donicy, ani ziemi do życia,
więc u mnie zamieszkała sobie muszelce

To się nazywa wola życia




To jedna z moich ulubionych oplątw ? bezproblemowa, na razie

Ulubiona również dlatego, że bardzo lubi zraszanie, duuużo zraszania, a ja uwielbiam ją zraszać





Przyjechała już ślicznie zapączkowana




i kwiatuszek rośnie sobie - kolor kwiatka powinien być czerwono-różowo-fioletowy.
Ciekawe jak się wybarwi o tej porze roku, przy mniejszej ilości światła.
Pierwsza fotka z 5.11, ostatnia dzisiejsza.





Teoretycznie okres kwitnienia tillandsii przypada na czerwiec-sierpień,
ale moja T. baileyii ma chyba inny terminarz kwitnień i będzie kwitła w zimie





Na początek to tyle

To będzie jej, i całej reszty oplątw pierwsza zima w bloku, nie na Florydzie

więc się trochę obawiam czy wszystkie przeżyją ...
Byle do wiosny
