Na imię mam Renata do tej pory zajmowałam się czyimiś kwiatami, najpierw mamy potem teściowej. Wyjątkiem były mandarynki wyhodowane z pestki ale musiałam je zostawić u rodziców, a szkoda bo były już spore i naprawdę ładne.doszłam do wniosku, że przyszła kolej na moje kwiaty a oto od czego zaczynam
moje maleństwa:




chyba im dobrze u mnie bo wszystkie puszczają nowe listki lub pędy
i moje starsze skarby:






