Jak łatwo spełniać marzenia...
Dzięki wszystkim za miłe odwiedziny!
anoli, no chyba w wawie nas kilka jest, nie jest tak źle
Eh, widzę że fotosik nadal strajkuje, a nawet całkowicie zaprzestał pokazywania niektórych zdjęć I ludzie sie mnie pytają dlaczego ja się czepiam photobucketa! Chyba oczywiste? I jak tu nie łamać zasad forum?
Z moją białą artystką jest o tyle kiepsko, że trawka dla kotków wysiana jest BE! Lepsze palmy (nie tylko moja chamedorka, również mamine daktylowce) albo plastikowe "trawki" ... względnie torebka foliowa To jest zwichrowany kot.Ewik pisze:moja koteczka zimą , kiedy nie było trawki , domagała się też czegoś zielonego , pożerała najpierw zielistkę, potem chamareorę a w ostateczności nie gardziła listkami z draceny...katrina26 pisze:Witam Całkiem ładną kolekcję zgromadziłaś Co do pomylenia chamedory z trawą przez pewnego osobnika, miałam ten sam problem tylko że z papirusem
w końcu Pańcia poszła po rozum do głowy i zaczęła siać kotu trawkę...
anoli, no chyba w wawie nas kilka jest, nie jest tak źle
Eh, widzę że fotosik nadal strajkuje, a nawet całkowicie zaprzestał pokazywania niektórych zdjęć I ludzie sie mnie pytają dlaczego ja się czepiam photobucketa! Chyba oczywiste? I jak tu nie łamać zasad forum?
super poczatki.. a jak czytałam Twoją notke na wstepie.. to dokłądnie jakbym o sobie czytała :P.. tylko ze kwiatki na siłe wcistała mi moja babcia... bo mama nie lubi wiatów doniczkowych.. no a teraz okazuje sie ze babcia nie ma siły do chodzenia przy kwiatkach i te zdechlaki mnie daje hehehe:P
a czy wiosna będę mogła sie uśmiechnać po szczepke kalanchoe białej i listeczka fiołka tego z białym środeczkiem ???:)
a czy wiosna będę mogła sie uśmiechnać po szczepke kalanchoe białej i listeczka fiołka tego z białym środeczkiem ???:)
- ElzbietaaG
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2902
- Od: 16 sie 2008, o 14:57
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: okolice Elbąga
Podziwiam wszystkie miłośniczki zwierzaków i kwiatków, za to , że potrafią łączyć obie pasje.Ja na pewno zrezygnowałabym z jednej na rzecz drugiej... no i zostały by mi tylko kwiatki.
Twoja palma Chamaedorea pięknie rośnie , pomimo bliskiego spotkania z kotem.Ja musiałam swoją odmineralizować wodą destylowaną, bo marniała mi w oczach i miała biały nalot w doniczce.
Twoja palma Chamaedorea pięknie rośnie , pomimo bliskiego spotkania z kotem.Ja musiałam swoją odmineralizować wodą destylowaną, bo marniała mi w oczach i miała biały nalot w doniczce.
Pozdrawiam wszystkich gości i dziękuję za miłe słowa! Bardzo mi miło, że mnie tu odzwiedzacie, tym bardziej że kolekcja jakaś imponująca nie jest i ze względu na kompletny brak miejsca, jeszcze przez jakiś czas nie będzie (ale staramy się, staramy, już nie mogę się doczekać nowych komód... )
Carla-pwd Jasne, że będziesz mogła się uśmiechnąć! Tylko za fiołka to kciuki potrzymaj, bo on taka bida biedronkowa, niewiele liści mu zostało po usunięciu połamanych, wypuścił kilka nowych, ale jakoś przestały rosnąć, mam nadzieję, że to tylko zima i do wiosny się obudzi.
ElzbietaaG Ja jestem zwierzomaniaczka od urodzenia, nie wyobrażam sobie w ogóle życia bez zwierzaka. A podziwiać to należy moje kicie. Jedna codziennie o 5 rano przeciska się na parapet, właściwie po fikusach bo przejścia nie ma wcale ( co tam przejścia, żadnego miejsca na parapecie! Tak im życie utrudniam!) i nawet jednego listeczka nigdy nie złamała. Tylko raz jeden zrzuciły mojej mamie dracenę, ale to mamy wina bo ustawiła na rusztowaniu z kartonowych pudeł. Skąd one miały wiedzieć, że to kwiatka i kota jednocześnie nie utrzyma? No i czasem skubną jakąś palmę ale to też sporadycznie, argument wody ze spryskiwacza do nich przemawia Papirusa nie kupiłam ze względu na trawojada małego, ale jakbym miałam gdzie roślinę odizolować trochę też bym sobie nie pożałowała. Godzenie zwierząt i roślin naprawdę nie jest takie trudne, wymaga tylko czasem kilku logistycznych zabiegów, a moje skarbki do najgrzeczniejszych nie należą!
Pisałam wyżej zdaje się, że hojo-mania mi nie grozi bo nie mam warunków? Otóż mamusi bardzo się hoje zaczęły podobać a jak jej jeszcze pokazałam kilka różnych odmian.... Chyba stworzyłam sobie hojowego kolekcjonera... mama ma pokój od południa... Już wiem co jej kupię na gwiazdkę!
Zdjęć kilka będzie wieczorem jak się dobiorę do drugiego komputera bo ten nie obsługuje aparatu
Pozdrawiam wszystkich gorąco!
No więc właśnie nie mogę ustalić, też myślałam, że draceny, bo widziałam w necie identyczną dracenę jak jedna z tych roślin, ale jak przesadzałam, po korzeniach wyglądało jak kordylinki. Może to dla tego, że one jeszcze małe i korzonki są bardziej podobne. No cóż, mało ważne, drastycznych różnic w uprawie nie ma, powinny przeżyć bez względu na to, czym są. A co do pudełek po lodach zapomniałam się wytłumaczyć. Otóż one tak szybko rosły, że dosłownie wylazły mi z doniczek, musiałam w coś szybko wsadzić. Wyprodukowałam sobie świetne doniczki z tych pudełek a potem okazało sie, że nie mam pasujących do nich osłonek, postanowiłam więc pomalować, ale ciągle nie ma czasu i tak sobie stoją Już sie do nich przyzwyczaiłam i nawet zaczynają mi sie podobać. No cóż, chyba muszę przystopować z kupowaniem nowych kwiatków i zainwestować w osłonki, bo coraz więcej "golców" u mnie.basga pisze:Te dwie w pudełkach po lodach to jednak draceny,nie kordyliny,przynajmniej tak mi się wydaje.
Carla-pwd Jasne, że będziesz mogła się uśmiechnąć! Tylko za fiołka to kciuki potrzymaj, bo on taka bida biedronkowa, niewiele liści mu zostało po usunięciu połamanych, wypuścił kilka nowych, ale jakoś przestały rosnąć, mam nadzieję, że to tylko zima i do wiosny się obudzi.
ElzbietaaG Ja jestem zwierzomaniaczka od urodzenia, nie wyobrażam sobie w ogóle życia bez zwierzaka. A podziwiać to należy moje kicie. Jedna codziennie o 5 rano przeciska się na parapet, właściwie po fikusach bo przejścia nie ma wcale ( co tam przejścia, żadnego miejsca na parapecie! Tak im życie utrudniam!) i nawet jednego listeczka nigdy nie złamała. Tylko raz jeden zrzuciły mojej mamie dracenę, ale to mamy wina bo ustawiła na rusztowaniu z kartonowych pudeł. Skąd one miały wiedzieć, że to kwiatka i kota jednocześnie nie utrzyma? No i czasem skubną jakąś palmę ale to też sporadycznie, argument wody ze spryskiwacza do nich przemawia Papirusa nie kupiłam ze względu na trawojada małego, ale jakbym miałam gdzie roślinę odizolować trochę też bym sobie nie pożałowała. Godzenie zwierząt i roślin naprawdę nie jest takie trudne, wymaga tylko czasem kilku logistycznych zabiegów, a moje skarbki do najgrzeczniejszych nie należą!
Pisałam wyżej zdaje się, że hojo-mania mi nie grozi bo nie mam warunków? Otóż mamusi bardzo się hoje zaczęły podobać a jak jej jeszcze pokazałam kilka różnych odmian.... Chyba stworzyłam sobie hojowego kolekcjonera... mama ma pokój od południa... Już wiem co jej kupię na gwiazdkę!
Zdjęć kilka będzie wieczorem jak się dobiorę do drugiego komputera bo ten nie obsługuje aparatu
Pozdrawiam wszystkich gorąco!
qrcze bardzo mi odpowiada twoje podejście do wszelakiego żywego czy to z korzonkami czy z łapkami ja sama mam dwa koty i dwie suczki w domu hehe w domu to za dużo powiedziane w dwóch pokojach i to wcale nie takich dużych ,wiecznie ktoś na kogoś wpada o kręcących się kotach pod nogami już nie wspomnę i tak jest mi dobrze...
Mnie się podoba że Tobie się podoba Zawsze u nas były jakies stworzenia, rybki, myszki, chomiki, papuga. Przez 16 lat był piesek, właściwie to ja się z nim wychowałam i traktowaliśmy się prawie jak rodzeństwo. Po jego śmierci okazało się że zwyczajnie nie potrafię funkcjonować bez futerkowca, nawet miesiąca nie wytrzymałam. Teraz mam dwie koteczki, moje "kocie córeczki" no i rybki. Rodzice mają jeszcze więcej rybek i kłucą się o jedną z koteczek ale nie oddam! Ja tylko marzę o własnym mieszkaniu, gdzie mogłabym mieć dowolną liczbę zwierzaków i roślin nie martwiąc się że wpycham to komuś na głowę. Na razie musze mieszkać u rodziców i muszę się z nimi rtochę liczyć, to mnie zdecydowanie ogranicza. A co do kotów pod nogami, moje się zawsze okropnie śpieszą żeby zdążyć wpaść.bayaga pisze:qrcze bardzo mi odpowiada twoje podejście do wszelakiego żywego czy to z korzonkami czy z łapkami ja sama mam dwa koty i dwie suczki w domu hehe w domu to za dużo powiedziane w dwóch pokojach i to wcale nie takich dużych ,wiecznie ktoś na kogoś wpada o kręcących się kotach pod nogami już nie wspomnę i tak jest mi dobrze...
O rany, ale ja się zawsze rozpisuję! Już przechodze do zdjęć obiecanych, niezbyt dużo bo brak mi dziennego światła żeby coś cyknąć.
Tego grudnika dostałam pod koniec października od cioci. Stał u niej na klatce schodowej, bo ciocia twierdzi że nie ma miejsca już na niego ( z 6-7 kwiatów wszystkiego i nie ma miejsca! Zgroza normalnie!) ale jak obsypał się pąkami, razem z sąsiadką z którą prowadzą zielony kącik na klatce stwierdziły że szkoda żeby go ktoś obcy ukradł, więc lepiej oddac mnie. Zdecydowanie nie zamierzałam polemizować!
Niestety mam tylko to jedno zdjęcie, jakoś nie miałam kiedy zrobić więcej a teraz już przekwitł.
A to już moje spełnione marzenie. Zachorowałam na peperomię magnolistną, długo tak sobie o niej marzyłam ale nie mogłam nigdzie znaleźć. W koncu zobaczyłam ale w kompozycji z innymi. Nie kupiłam bo: miejsca brak, zwykłą caperatę mama zalała i nie zdołałam odratować więc raczej trudno utrzymać itd. Ale jak łatwo zgadnąć nie dawało mi to spokoju. Któregoś dnia przy zupełnie innej rozmowie moja mama powiedziała że trzeba sobie spełniać marzenia samemu, bo czekanie całe życie że może ktoś kiedyś, jest bezsensowne. Wziełam to sobie do serca i poszłam spełnić! (pewnie nie zupełnie to mama miała na myśli ale to już jej problem)
Ta książka tam stoi po to żeby szparą tak bardzo nie wiało, nie chce mi się robić nowego zdjęcia (teraz jest jeszcze "piękniej" bo zapchałm styropianem)
Jak spełniałam swoje peperomiowe marzenie zobaczyłam kolejnego swojego wymarzeńca! I proszę, opłaciło się! Oto on.
Tak wyglądał następnego dnia po zakupie, 17 listopada. Stracił prawie wszystkie pąki więc zdecydowałam sie przesadzić i znalazłam niezbyt ciekawy widok, ale kilka korzonków zostało wiec mam wielkie nadzieje, w koncu to mój wymarzeniec! Tak wygląda dzisiaj:
A to moje zdobycze z soboty (weszłyśmy z mamą do kwiaciarni tylko żeby kupić kwiatek dla cioci! Mnie już w pobliże roślin puszczać nie można.)
Chimerka
kolor oczywiście przekłamany, naprawdę jest dużo ciemniejsza ale nie daje się lepiej uchwycić.
Oraz grudniczek. Miał być łososiowy, w świetle sklepowym był łososiowy. Po przyniesieniu do domu wyglądał tak:
A rozwinął się tak:
Tu nie ma żadnego przekłamania. Jest dokładnie taki jak widać! zakochałam się w nim do szaleństwa. Nawet o takim nie marzyłam!
I tym optymistycznym akcentem zakończę na dziś.
Dobranoc wszystkim i pozdrawiam!
EDIT: Przepraszam że grudnik w poziomie, widocznie nie to zdjęcie wysłałam, nie zauważyłam.