10 dni temu zaczęłam pisać i pochwaliłam się tym co mam. Ledwo 10 dni a tu takie zmiany. Wystarczyło trochę więcej uwagi, trochę poczytać i w parę chwil uzyskałam to co widać, czyli:
Skrzydłokwiat, który buntował się w kwestii kwitnięcia po dokarmieniu jabłkiem zamiast zasuszyć jak to miał w zwyczaju wschodzący kwiatek, wystrzelił nim do góry. Jest piękny, biały i właśnie zaczyna się otwierać. Liście też wyciągnęły się do życia
Cebula na wodzie wypuściła zielone:
Fiołek, który miał liche listki rosnący raczej do góry niż na boki, po przeniesieniu w lepiej oświetlone miejsce postanowił jednak się "położyć" i wypuszcza śliczne nowe listki. Ewidentnie brakowało mu światła.
Smagliczką, aksamitkami i groszkiem pachnącym już się chwaliłam (wspomnę tylko, że nasionka wysiałam tydzień temu). A dziś widzę, że powoli wschodzi bazylia i oregano.
No i rzeżucha się co rano uśmiecha coraz wyższa - tak dla ozdoby i może do kanapek
Czekam teraz jeszcze na lawendę i lobelię. Dziś w ramach terapii cieplnej przedszkole wywędruje na noc do łazienki bo tam jest najcieplej - od okna mi wieje więc niech choć troszkę ciepełka zakosztują.