Basiu, dziękuję.
Mati, oby tylko utrzymała pączek. Mam nadzieję, że rozkwitnie.
Basiu, Moniko, Natalio, dziękuję.
Zdecydowanie białe jest naj naj.
Kasiu, witam u mnie i dziękuję.
Lucy - na takie określenie bym nie wpadła.
To tak na wstępie owa fuksja, która się tak spodbała (nie tylko mi jak widać
). Wycięłam dolne gałązki, teraz prezentuje się tak. Coraz więcej kwiatków się na niej bieli.
Oczywiście gałązki poszły od wody, ponoć łatwo się ukorzeniają.
Czy ja dobrze myślę, że to jest to co myślę? To na dole, to malutkie?
Mam wrażenie, że kaktusom urosły ciernie i że one całe troszeczkę podrosły. Czy to możliwe w tak krótkim czasie?
Eukaliptusy i cytrusy. Na cytrynce widać jakieś braki na kilku liściach - ale to z zimy. W sumie nie wiem co jej dolegało, bo opiekowałam się nią tak samo jak rok temu, ale nowe liście są już ładne.
Sadzonki kalanchoe chyba się przyjęły.
Albicja ruszyła ze wzrostem w te upały.
Co do upałów, to w ramach przestrogi załączam zdjęcie jednej kamelii...
Przestawiłam ją razem z innymi kilka dni temu na nieco jaśniejsze stanowisko i tą bidulę słońce tak załatwiło. Już wróciła do cienia, pozostałe też mają inne miejsce.
Adenium rośnie za to znakomicie na tym upale. Odpukać.
Na razie tylko jedno ma boczny odrost, pozostałe idą w górę.
Choć ogólnie roślinki są już całkiem spore, mam też ze trzy takie, które rosną o wiele wolniej. W dodatku fascynuje mnie, jak bardzo różnią się od siebie. Nawet te, które teoretycznie są tej samej odmiany. Wiem, że szansa na takie kwiaty jak "na obrazku" jest marna, ale na razie zachowuję nazwy, które dostałam razem z nasionkami. Jak kiedyś zakwitną i będą zupełnie inne, to wrzucę do jednego worka pt. "Adenium". Na razie mam mnóstwo egzotycznych nazw, których nie da się wymówić.
Dla przykładu tu dwie takie parki.
'Anatta'
'Doungmechok'
A tu mój kłopot, o którym pisałam w wątku o gruboszach, ale nikt na razie mi nic nie podpowiedział.
Mączniak dopadł mi dwie krasulki, usunęłam już chore części roślin. Niestety w przypadku Buddy wiązało się to z wycięciem ponad 2/3 dołu. Teraz nie wiem, czy ten zostawiony kawałeczek się ukorzeni, czy nie ma szans. 'Campfire' też wygląda marnie.
Na razie wystawiłam suchcielkowy ogródek na zewnątrz, wietrzy się i opala na słońcu (nie za długo, dopiero hartuję). Nie pryskałam niczym, obserwuję na razie i nie widzę więcej zmian. Ale może oprysk jest jednak konieczny? Prosiłabym o jakieś rady.
Nie wiem skąd się to dziadostwo wzięło. Miesiąc stały i było dobrze. Parapet południowo-wschodni, podlała je od zakupy 2 razy taką ociupinką wody. Więc skąd?