Jakoś nie było czasu wcześniej robić zdjęcia i aktualizaować a trochę się działo więc postanowiłem lekko nadrobić.
W ten weekend pierwszy raz wykorzystałem tzw. Aktywnie Napowietrzaną Herbatkę Kompostową (ANHK).
Zrobiłem ją w wannie bo mam spore potrzeby ( a też nie chciało mi się za pierwszym razem bawić z opryskiwaczem i lałem konewką). Musiało to poczekać do momentu sklejenia wanny, którą po zimie mróz rozerwał.
Tak to wyglądało:
Tutaj jeszcze pełna wanna z bulgotającymi bombelkami.
Herbatka bulgotała 2 dni pod przykryciem. Do zrobienia wykorzystałem swój przerobiony bogaty kompost w rajstopach (będzie widać na kolejnych zdjęciach) i melasę. Woda ze studni (bez chemii i chloru). Kolor wyszedł ładny, brązowy, zapach całkiem całkiem - nic tylko lać.
Do napędzenia użyłem pompki zasilającej dwa kamienie napowietrzające:
Całość poszła jednego dnia pod drzewka i w ich korony (tam gdzie sięgnąłem konewką). Na kolejnym zdjęciu widać zaczyn w pończochach:
A obok już sie robi gnojówka z pokrzyw - ale tą już w zeszłym roku robiłem z powodzeniem i bardzo dobrymi efektami.
Wyciągnąłem tylko taką naczukę - rok temu robiłem to w wannie i nie miałem za bardzo gdzie rozrabiać (przelwanie do beczek i sporo z tym zabawy było). Teraz zrobiłem w beczce i będę rozrabiał w wannie (gdy akurat - jak teraz będzie pusta bo nie będę robił herbatki).
Planuję podlewać gnojówką w najbliższy weekend a później znów ANHK - ale tym razem tylko opryskiwacz - łącznie z trawnikiem (na zdjęciach jest trochę sfatygowany ale to skutek zbyt niskiego koszenia w upał).
Z innych rzeczy - ale o których już mówiłem - to krótka relacja z mojej pierwszej przygody z murarkami.
Prosty domek stanął na środku sadu:
I mimo problematycznej wiosny - jednak coś się wygryzło i sporo pszczółek latało. Już większość rurek i otworów zamurowana. Dodałem plastikowych - też sporo zamurowane ale zaobserwowałem też spadek liczby sami - albo to ich koniec albo znalazły sobie lepsze miejsca - czyli rurki po napojach nie są ich ulubionym miejscem:
Za to jak na razie dużym zainteresowaniem cieszyła się moja eksperymentalna formatka z płyt i jeśli okaże się równie wygodna przy rozbiórce to muszę zrobić tego więcej.
Natomiast jeśli chodzi o drzewa i zimę to cyba jak wszędzie. Nie będzie owoców brzoskwiń ale na szczęście same brzoskwinie przetrwały (bo też miałem co do tego obawy dość długo) i - co lepsze - nia mam śladu jak na razie kędzierzawki (ale był miedzian jesienią i syllit wiosną).
Zmarzło sporo owoców agrestu - ale sporo zostało.
Śliwy japońskie były obsypane kwiatem, który trafił akurat w przymrozki - owoce były też zawiązane ale wszystko opadło.
Porzeczki też trochę ucierpiały ale będzie co popróbować.
Maliny mają się bardzo dobrze i widzę, że będzie sporo owoców:
Czeređnie ładnie rosną le bez owoców jeszcze:
Za to jabłonki mają owoców "od groma":
Kiwi odbijają po przymrozkach:
A winorośle chyba zgodnie z planem i bez problemów. Wszystkim zostawiam docelowo po jednym najmocniejszym pędzie. Na razie mająsporo gron zawiązanych - zostawię również po jednym na próbę.
Pozostałe dodam później jak znajdę trochę czasu.