Mój przydomowy sad
-
- 200p
- Posty: 301
- Od: 10 gru 2014, o 12:46
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kaszuby, 6b
Re: Mój przydomowy sad
Dzięki za odpowiedź.
A jak jest z przenikaniem wody przez tą tkaninę? Czy deszcz i podlewanie nie zostaje na powierzchni? A może masz nawadnianie pod spodem?
A jak jest z przenikaniem wody przez tą tkaninę? Czy deszcz i podlewanie nie zostaje na powierzchni? A może masz nawadnianie pod spodem?
Pozdrawiam
Beata
Beata
Re: Mój przydomowy sad
Nowa agrotkanina jest dość szczelna, a z biegiem czasu się rozluźnia.
Jeśli rozkładasz pod krzakami metrowy pas, lub dwa półmetrowe, to i tak będzie podmakać z brzegów i łączenia.
Jeśli rozkładasz pod krzakami metrowy pas, lub dwa półmetrowe, to i tak będzie podmakać z brzegów i łączenia.
-
- 200p
- Posty: 301
- Od: 10 gru 2014, o 12:46
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kaszuby, 6b
Re: Mój przydomowy sad
Szukacz, a co byś polecił pod porzeczki i agresty: agrotkaninę czy agrowłókninę? I jaka gramatura? Nie mam nawadniania a gleba jest bardzo przepuszczalna.
MarSz, przepraszam z góry za off-topic.
MarSz, przepraszam z góry za off-topic.
Pozdrawiam
Beata
Beata
Re: Mój przydomowy sad
Znane przeze mnie opinie na temat agrowłókniny do ściółkowania są negatywne, tak samo te agrotkaniny o najniższej gramaturze, bo są przerastane przez chwasty. Ja sam kupiłem rolkę agrotkaniny polskiej produkcji o szerokości 50cm (fizycznie jest kilka cm szerzej), i już rok ją rozkładam
Przed rozłożeniem trzeba wyplewić chwasty, lub spryskać jakimś herbicydem, brzegi przycisnąć ale nie zakopywać. Moi rodzice od lat rozkładają w truskawkach, poprawia przetrwanie suszy i nie trzeba tyle plewić.
Minusem maty jest to że krzewy korzenią się płycej i (opinia) warto ściągać matę na jesień by nie mościć dla gryzoni.
Przed rozłożeniem trzeba wyplewić chwasty, lub spryskać jakimś herbicydem, brzegi przycisnąć ale nie zakopywać. Moi rodzice od lat rozkładają w truskawkach, poprawia przetrwanie suszy i nie trzeba tyle plewić.
Minusem maty jest to że krzewy korzenią się płycej i (opinia) warto ściągać matę na jesień by nie mościć dla gryzoni.
Re: Mój przydomowy sad
Ostatnio w innym wątku pisałem, że na jednej ze śliwkami pojawiły się kwiaty na końcach pędów.
Teraz widzę, że zawiązały się z tego owoce. To ciekawe bo chyba renkloda ulena potrzebuje zapylacza a nic innego teraz (czerwiec) nie kwitło.
Co ciekawe, teraz w ten sam sposób zaczyna kwitnąć jedną z grusz.
Teraz widzę, że zawiązały się z tego owoce. To ciekawe bo chyba renkloda ulena potrzebuje zapylacza a nic innego teraz (czerwiec) nie kwitło.
Co ciekawe, teraz w ten sam sposób zaczyna kwitnąć jedną z grusz.
Re: Mój przydomowy sad
W tym roku nie miałem za bardzo czasu by aktualizować wątek.
Niestety nie miałem też wystarczająco czasu by się dobrze zająć sadem - ale jakoś przetrwał.
Dziś udało mi się zrobić trochę zdjeć i spróbuje je wstawić jak je pogrupuję tematycznie i postaram się je krótko skomentować.
Aktinidie
Aktinidie w tym roku pokazały w końcu swoje mozliwości. Co prawda nie było owocowania (przymrozki majowe i kwietniowe) - ale mimo to kiwi rosły jak szalone. Pierwszy raz nie miałem efektu zasychania końcówek pędów. Mówią, że mogą mieć przyrosty kilkumetrowe - u mnie już na obecną chwilę najdłuższe pędy, które urosły w tym roku mają ponad 4m. Pierwszy raz dotarły do drutów puszczonych na wysokosci 2,2m i się po nich rozrastają - a jeszcze im trochę sezonu zostało.
Jeżyny, maliny i malinojeżyny
Jeżyny bezkolcowe Black Satin obrodziły bardzo ładnie mimo tego, że długie pędy mocno ucierpiały zimą. Owocują bardzo mocno na niskich pędach. Od kilku dni dojżewają pierwsze owoce - ciagle jemy na bieżąco. Są bardzo słodkie z charakterystycznym posmakiem jeżyn jakie pamiętam z dzieciństwa (tylko tamte były małe i miały kolce).
Nie miałem za bardzo czasu by dbać o nie i rosną trochę chaotycznie.
Malinojeżyny nie zachwycają. Co prawda owoce duże (jak jeżyny) i kolor jak maliny - smak jednak jakoś nie jest wyjątkowy a przede wszystkim owoców jest bardzo mało. Dam im jeszcze jeden rok - i jak nie sprawdza się to ich miejsce na sznurach zajmą jakieś winorośle.
Jeszcze gorzej wyszły maliny czarne. Co prawda owocowały bardzo obficie ale owoce bardzo małe i smak niekoniecznie jakiś wyjątkowy. Sprawa podobnie jak z malinojezynami - dam im może jeszcze jeden sezon.
Natomiast maliny żółte i kilka odmian malin czerwonych właśnie wchodzą w pełnię owocowania. Już sporo owoców zjedlismy i zrobiliśsmy przetwory.
Niestety nie miałem też wystarczająco czasu by się dobrze zająć sadem - ale jakoś przetrwał.
Dziś udało mi się zrobić trochę zdjeć i spróbuje je wstawić jak je pogrupuję tematycznie i postaram się je krótko skomentować.
Aktinidie
Aktinidie w tym roku pokazały w końcu swoje mozliwości. Co prawda nie było owocowania (przymrozki majowe i kwietniowe) - ale mimo to kiwi rosły jak szalone. Pierwszy raz nie miałem efektu zasychania końcówek pędów. Mówią, że mogą mieć przyrosty kilkumetrowe - u mnie już na obecną chwilę najdłuższe pędy, które urosły w tym roku mają ponad 4m. Pierwszy raz dotarły do drutów puszczonych na wysokosci 2,2m i się po nich rozrastają - a jeszcze im trochę sezonu zostało.
Jeżyny, maliny i malinojeżyny
Jeżyny bezkolcowe Black Satin obrodziły bardzo ładnie mimo tego, że długie pędy mocno ucierpiały zimą. Owocują bardzo mocno na niskich pędach. Od kilku dni dojżewają pierwsze owoce - ciagle jemy na bieżąco. Są bardzo słodkie z charakterystycznym posmakiem jeżyn jakie pamiętam z dzieciństwa (tylko tamte były małe i miały kolce).
Nie miałem za bardzo czasu by dbać o nie i rosną trochę chaotycznie.
Malinojeżyny nie zachwycają. Co prawda owoce duże (jak jeżyny) i kolor jak maliny - smak jednak jakoś nie jest wyjątkowy a przede wszystkim owoców jest bardzo mało. Dam im jeszcze jeden rok - i jak nie sprawdza się to ich miejsce na sznurach zajmą jakieś winorośle.
Jeszcze gorzej wyszły maliny czarne. Co prawda owocowały bardzo obficie ale owoce bardzo małe i smak niekoniecznie jakiś wyjątkowy. Sprawa podobnie jak z malinojezynami - dam im może jeszcze jeden sezon.
Natomiast maliny żółte i kilka odmian malin czerwonych właśnie wchodzą w pełnię owocowania. Już sporo owoców zjedlismy i zrobiliśsmy przetwory.
Re: Mój przydomowy sad
Re: Mój przydomowy sad
Ciąg dalszy.
Jabłonie
jabłonie w tynm roku - pojawiło się sporo kwiatów i owoców. Nie przerywałem zawiązków (to był pierwszy błąd) i nie stosowałem nic zapobiegawczo na parcha (to był drugi błąd).
Ten rok chyba był wyjątkowo "parchaty" bo nie tylko odmiany wrazliwe (early geneva) załapały ale i sąsiednie drzewka (w mniejszym lub większym stopniu).
Muszę mocno pomyśleć nad odmianami - może early genevę zastąpię czymś innym.
Ogólnie mimo tych błędów i sporej ilości spadów - ciągle jest sporo jabłek na drzewach.
Murarki
Pierwszy rok z murarkami chyba ok - większość rurek zamurowana, nawet dołozone później rurki z napojów cieszyły się sporym powodzeniem. Zobaczymy zimą.
Pożeczki i agresty
Pożeczki i agresty już zebrane. Było ich badzo dużo jak na drugi rok owocowania.
Odmiany pienne doczekały się w końcu porzadnych podpórek - ale nie była to moja zasługa bo mi już na to brakowało czasu.
Jabłonie
jabłonie w tynm roku - pojawiło się sporo kwiatów i owoców. Nie przerywałem zawiązków (to był pierwszy błąd) i nie stosowałem nic zapobiegawczo na parcha (to był drugi błąd).
Ten rok chyba był wyjątkowo "parchaty" bo nie tylko odmiany wrazliwe (early geneva) załapały ale i sąsiednie drzewka (w mniejszym lub większym stopniu).
Muszę mocno pomyśleć nad odmianami - może early genevę zastąpię czymś innym.
Ogólnie mimo tych błędów i sporej ilości spadów - ciągle jest sporo jabłek na drzewach.
Murarki
Pierwszy rok z murarkami chyba ok - większość rurek zamurowana, nawet dołozone później rurki z napojów cieszyły się sporym powodzeniem. Zobaczymy zimą.
Pożeczki i agresty
Pożeczki i agresty już zebrane. Było ich badzo dużo jak na drugi rok owocowania.
Odmiany pienne doczekały się w końcu porzadnych podpórek - ale nie była to moja zasługa bo mi już na to brakowało czasu.
Re: Mój przydomowy sad
Śliwy
Śliwy zwykłe nie popisały się bo kwitnienie przypadło przed przymrozkami więc nie było owoców (poza jednym, o którym później).
Miałem natomiast nadzieję na śliwy japońskie bo miały dużo pąków nieco później niż zwykłe. Co prawda pąki były w czasie mrozów ale jeszcze były pozamykane więc myślałem, że coś z nich będzie. Nawet zawiązały się owoce - ale później przyszły dwie noce dodatkowe i chyba to przesądziło o braku owoców.
Tak więc na razie buduję korony:
Powyżej były japońskie a poniżej zwykłe. Te miały ciężko w tym roku bo jak nie mszyce je wyjątkowo lubiały to później jeszcze pojawiły się pierwsze oznaki plamistości. Teraz już jest ok ale na niektórych widać braki w ulistnieniu - za to ciągle mają siłę i wypuszczają nowe gałązki i młode liście.
A tutaj wspomniana wcześniej jedna jedyna sliwka, która jakoś się ukryła - zobaczyłem ją dopiero kilka dni temu jak już była dojżała - przy dotknięciu oderwała się i spadła - nie pozostało mi nic innego jak spróbować - zdecydowanie mi przypadła do gustu smakowo - może w przyszłym roku...
Brzoskwinie
Brzoskwinie w tym roku wywołały mieszane uczucia - po porzednim roku były osłabione (kędzierzawość) i źle zniosły zimę. Wszystkie pąki przemarzły - ale to jeszcze nic - przez długi czas jakoś się nie zbierały więc myślałem, że padły. Jednak jakoś powoli się zebrały, podsypałem dobrym kompostem, podlewałem gnojówką z pokrzyw i herbatką kompostową, poza tym oczywiście w tym roku zabezpieczyłem przed kędzierzawością i teraz takie oto efekty:
Czereśnie i wiśnie
Czereśnie rosły niby dobrze ale drobna plamistość je mocno sponiewierała - jak widać na zdjęciach. Teraz już jest to (myślę) pod kontrolą i w odwrocie, są nowe zdrowe przyrosty i choroba nie postepuje. Będę musiał bardziej się przyłożyć w celu zapobiegania.
A pierwsze zostały zaatakowane wiśnie i dlatego one ucierpiały najbardziej (zanim zdażyłem zareagować):
I jeszcze widok na alejkę ze śliwami:
Grusze
Grusze w tym roku to drzewa, dla których miałem jakoś najmniej czasu lub zawsze jakoś zostawiałem je na koniec i w efekcie trochę porosły nie tak jakbym chciał. Pozostanie jeszcze cięcie i formowanie w kolejnych latach.
A tu grusze azjatyckie - w tym roku nie miały owoców a jedna z nich nawet mocno ucierpiała w zimie (pęknięcia mrozowe na pniu) więc praktycznie odbudowywałem nowy przewodnik od wysokosci około 10cm nad ziemią.
W tle widać mój kompostownik, który w tym roku podwoił swój rozmiar.
Aronie
Na koniec aronie. W tym roku miały sporo owoców - ale nie spróbowałem zbyt wielu. Znaleźli się jacyć amatorzy (szpaki albo kosy) i zanim się zorientowałem to zniknęły wszystkie owoce z aroni krzewiastych. Ta pienna jeszcze ma owoce (dojrzewają później).
W tym roku odpuszczam ale w przyszłym będę musiał pomyśleć o siatce.
Śliwy zwykłe nie popisały się bo kwitnienie przypadło przed przymrozkami więc nie było owoców (poza jednym, o którym później).
Miałem natomiast nadzieję na śliwy japońskie bo miały dużo pąków nieco później niż zwykłe. Co prawda pąki były w czasie mrozów ale jeszcze były pozamykane więc myślałem, że coś z nich będzie. Nawet zawiązały się owoce - ale później przyszły dwie noce dodatkowe i chyba to przesądziło o braku owoców.
Tak więc na razie buduję korony:
Powyżej były japońskie a poniżej zwykłe. Te miały ciężko w tym roku bo jak nie mszyce je wyjątkowo lubiały to później jeszcze pojawiły się pierwsze oznaki plamistości. Teraz już jest ok ale na niektórych widać braki w ulistnieniu - za to ciągle mają siłę i wypuszczają nowe gałązki i młode liście.
A tutaj wspomniana wcześniej jedna jedyna sliwka, która jakoś się ukryła - zobaczyłem ją dopiero kilka dni temu jak już była dojżała - przy dotknięciu oderwała się i spadła - nie pozostało mi nic innego jak spróbować - zdecydowanie mi przypadła do gustu smakowo - może w przyszłym roku...
Brzoskwinie
Brzoskwinie w tym roku wywołały mieszane uczucia - po porzednim roku były osłabione (kędzierzawość) i źle zniosły zimę. Wszystkie pąki przemarzły - ale to jeszcze nic - przez długi czas jakoś się nie zbierały więc myślałem, że padły. Jednak jakoś powoli się zebrały, podsypałem dobrym kompostem, podlewałem gnojówką z pokrzyw i herbatką kompostową, poza tym oczywiście w tym roku zabezpieczyłem przed kędzierzawością i teraz takie oto efekty:
Czereśnie i wiśnie
Czereśnie rosły niby dobrze ale drobna plamistość je mocno sponiewierała - jak widać na zdjęciach. Teraz już jest to (myślę) pod kontrolą i w odwrocie, są nowe zdrowe przyrosty i choroba nie postepuje. Będę musiał bardziej się przyłożyć w celu zapobiegania.
A pierwsze zostały zaatakowane wiśnie i dlatego one ucierpiały najbardziej (zanim zdażyłem zareagować):
I jeszcze widok na alejkę ze śliwami:
Grusze
Grusze w tym roku to drzewa, dla których miałem jakoś najmniej czasu lub zawsze jakoś zostawiałem je na koniec i w efekcie trochę porosły nie tak jakbym chciał. Pozostanie jeszcze cięcie i formowanie w kolejnych latach.
A tu grusze azjatyckie - w tym roku nie miały owoców a jedna z nich nawet mocno ucierpiała w zimie (pęknięcia mrozowe na pniu) więc praktycznie odbudowywałem nowy przewodnik od wysokosci około 10cm nad ziemią.
W tle widać mój kompostownik, który w tym roku podwoił swój rozmiar.
Aronie
Na koniec aronie. W tym roku miały sporo owoców - ale nie spróbowałem zbyt wielu. Znaleźli się jacyć amatorzy (szpaki albo kosy) i zanim się zorientowałem to zniknęły wszystkie owoce z aroni krzewiastych. Ta pienna jeszcze ma owoce (dojrzewają później).
W tym roku odpuszczam ale w przyszłym będę musiał pomyśleć o siatce.
Re: Mój przydomowy sad
Szacun za posta i pracę ;)
Fajnie sie rozwija
Fajnie sie rozwija
Re: Mój przydomowy sad
To wczorajszy zbiór :
Maliny i jeżyny to już któryś z kolei, ale jabłka pierwsze. Są z drzewka, które dostałem z kartka "Prima" nie mam gości co do odmiany.
To co w wiaderku to tylko to co samo opadło, sporo jeszcze wisi.
Jabłka poszły w większości w kompot.
Z malin, jeżyn i kilku jabłek zrobiłem dżem
Maliny i jeżyny to już któryś z kolei, ale jabłka pierwsze. Są z drzewka, które dostałem z kartka "Prima" nie mam gości co do odmiany.
To co w wiaderku to tylko to co samo opadło, sporo jeszcze wisi.
Jabłka poszły w większości w kompot.
Z malin, jeżyn i kilku jabłek zrobiłem dżem
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 913
- Od: 17 sie 2014, o 20:56
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Woj. wielkopolskie
Re: Mój przydomowy sad
Na tych zdjęciach, gdzie są widoczne jabłka, to na drugim
od dołu jaka to odmiana?
od dołu jaka to odmiana?
Re: Mój przydomowy sad
Wg moich notatek jest to antonówka.
Pasowałoby to też ze zdjęciami w sieci - wszystkie moje pozostałe jabłonie są raczej czerwone lub z mocnym rumieńcem, ta ma owoce jeszcze w tej chwili zielone choć zaczynają powoli przebarwiać się na żółto. Są bardzo duże i ciężkie (ale pewnie też z tego powodu kilka z nich już spadło - te spady w smaku jeszcze czuć, że potrzebują jakiś czas do dojżałości).
Pasowałoby to też ze zdjęciami w sieci - wszystkie moje pozostałe jabłonie są raczej czerwone lub z mocnym rumieńcem, ta ma owoce jeszcze w tej chwili zielone choć zaczynają powoli przebarwiać się na żółto. Są bardzo duże i ciężkie (ale pewnie też z tego powodu kilka z nich już spadło - te spady w smaku jeszcze czuć, że potrzebują jakiś czas do dojżałości).