Ja bym został przy pigwie. I tak to przecież ta szlachetna odmiana pigwy nad ziemią ma nie zmarznąć. U nas szczepi się na pigwie S1, odporniejszej na mróz od szlachetnych, w istocie została "wyselekcjonowana" w prosty sposób - znaleziono ją w wymarzniętym sadzie gdzieś koło Tarnowa. Była też kiedyś S3, która przetrwała pod Wilnem.
Nie pamiętam szczegółowo lecz pigwa wytwarza jakieś specyficzne substancje, bodaj cyjanki, które generalnie szkodzą innym gatunkom, gruszy w każdym razie. Stąd te problemy przy szczepieniu grusz na pigwie. W odwrotną stronę podejrzewam iż pigwa będzie zabijać podkładkę, zatem nie ma po co ryzykować.
System korzeniowy zawsze jest 'wrażliwy na przemarzanie', u każdego drzewa, oczywiście to dlatego że w ziemi z natury jest osłonięty od mrozu i nie musi być tak odporny jak góra. Przy sadzeniu trzeba zwracać uwagę - porządnie zamulić i udeptać by ziemia dobrze osiadła, wyściółkować czymś izolującym cieplnie bądź usypać wyżej kopczyk z ziemi, to dla ochrony także pnia. Tylko że najbardziej wrażliwe są oczywiście korzenie drzewka właśnie kupionego - obcięte, uszkodzone, zawsze coś przysuszone; dlatego ja tam wolę wiosną sadzić, do następnej zimy będą już zregenerowane.
Jeśli z mrozami w dołku kłopot to rzeczywiście można posadzić głębiej na wszelki wypadek, tym bardziej jeśli zaszczepione na zachodnich podkładkach a nie S1; ale ważniejsze dobrać mniej wrażliwe odmiany. U mnie żadnych uszkodzeń nie miały Leskovac i Bereczki (w Jugosławii uważane za najodporniejsze) gdy np. Vranja miała obmarznięte młode przyrosty (z kwiatami) ale i tak zaowocowała.
Byle przeżyły pierwsze zimy. Zastoisko na Podlasiu nie brzmi miło
Jeśli teraz kupujesz drzewka to ja bym je przechował, zadołowane albo np. w chłodnym budynku i dopiero wiosną wysadził.
W tym roku zmarzły mi dwie grusze (Żyfardka i jakaś jeszcze z francuskich, nie pamiętam) już kilkuletnie, a pigwy wszystkie żyją. Nie wszystkie pod ziemię sadzone.