Mam następujący problem.
Jak mam sprawdzić poziom pH ziemi za pomocą odczynników chemicznych?? Powinienem ziemie badaną rozpuścić w wodzie destylowanej (pH=7) a następnie zbadać?? Mam zamiar posadzić Borówkę Amerykańską która wymaga ziemi silnie kwaśnej od 3.5 do 4.5. Ziemia na której chcę ją zasadzić jest ziemią typowo rolniczą na której siana była pszenica czyli pH ziemi będzie raczej obojętne lub lekko kwaśne. Kolejnym znaczącym dylematem jest jak sprawdzić zawartość próchnicy który dla Borówki Amerykańskiej powinien wynosić co najmniej 3.5% i co zrobić jak będzie za niski??
Z góry dziękuje za pomoc i odpowiedzi
Staszek
Witaj Staszku ,
może każesz mi taką radę w buty sobie wsadzić, ale moim zdaniem jeżeli chcesz przebadać ziemię najlepiej zrobić to w stacji chemiczno-rolniczej. Badanie pH oczywiście możesz przeprowadzić sam natomiast nie wiem jak w warunkach domowych miałbyś sprawdzić ilość substancji organicznych. Proponowałbym wizytę w stacji, glebę przebadają pod kątem uprawy borówki i doradzą co należy z nią zrobić
pH możesz sprawdzic elektronicznym urządząnkiem takim phmetrem, nie mam pojęcia ile coś takiego kosztuje. Co do odczynników, są takie zestawy które zawierają płytkę ceramiczną z dołkiem, tam łaujesz ziemie i zalewasz jakimś odczynniem (ale zabij mnie nie pamiętam jakim) i wychodzi jakiś kolor który porównujesz ze skalą kolorów podaną na tej płytce, ale czy to dostaniesz bezproblemu w sklepie to nie wiem. Nie wiem czy chcesz posadzic jedną borówkę czy plantację?? jeśli plantację to faktycznie lepiej do profesjonalnej stacji zanieśc próbki. A jak po prostu robisz to dla siebie, to wydaje mi się że wystarczy że posadzisz borówkę w torfie wymieszanym z glebą. A i posadzic koniecznie dwa egzemplarze różnej odmiany obok siebie.
Nie wiem czy co pomogłam, ale gleba nigdy mnie za bardzo nie fascynowała
A ile tej borówki? Plantacja przemysłowa, czy dwa krzaki dla siebie? Bo co będzie, jeśli się okaże, że glebę masz niesprzyjającą? Posadzenie kilkuset krzaków w "donicy" z odpowiednim podłożem mija się z ekonomicznym sensem, zaś kilka- dla frajdy- można....
Szkoda, że nie napisałeś skąd jesteś, bo to by trochę wyjaśniło, co do gleby. Choć odpowiednie trafiają się w Polsce rzadko: na torfowiskach, łąkach, niektórych lasach. W każdym razie jaką ma się glebę po prostu się wie- trzeba raz to ustalić i tak już żyć z tą wiedzą. Dlatego rada kol. myosotis(silvatica?) jest całkiem na miejscu. Można też popytać sąsiadów, pożyczyć phmetr, poczytać książki- na jaką ona wygląda(jeśli pod spodem jest żółta glina albo biały kamień- to niestety- blisko obojętnej), posadzić jeden krzew na próbę i za dwa-trzy lata wyjdzie. Może nawet masz już jakieś rośliny wskaźnikowe(rhododendrony, wrzosy, skrzyp polny)? Jeśli np. rośnie ten ostatni, to borówka będzie miała raj!
Ja raz kupiłem papierki wskaźnikowe, użyłem 4 i piąty leży... Raz zbadałem i wiem na zawsze- jaką mam wodę w studni, jak wypada w porównaniu z deszczówką. Takie przybliżenie wystarczy. Pewnie, kol. Janusz z PO jeździ po Polsce, więc stale bada. Ale w jednym ogródku ziemia jest zawsze taka sama. Nie potrzeba przyrządu, by co chwilę ją badać. Zbadasz raz i odłożysz.
Każdy potrzebuje prawdy. Wielu, o ironio, tak bardzo, że zamiast jej poszukać- prawdą nazywają kłamstwo!
Nie chciałem się tu wypowiadać bo uważam, że pomysł z sadzeniem borówki na miejscu gdzie rosła pszenica (a może tylko wegetowała?-wtedy można coś kombinować) to nieporozumienie ale... Do mierzenia pH gleby wystarczy kupić odczynnik Helliga (kwasomierz polowy) do kupienia w każdym lepiej zaopatrzonym sklepie ogrodniczym. Koszt ok.15-30zł. Jest do tego dodana instrukcja, nie potrzeba wody destylowanej. Jeżeli rosła pszenica to próchnicy z pewnością jest wystarczająco ale nie ma żadnych szans na zakwaszenie takiej gleby do odczynu odpowiedniego dla borówki. No chyba, że wkopiesz studzienne kręgi i wypełnisz je bardzo kwaśnym torfem (pH3,5-4,5). Z ekonomicznego punktu widzenia to nonsens.
No to i ja się wypowiem. Phmetr kupiłam w zeszłym roku. Jest bardzo prosty w obsłudze ( do słoiczka daje się trochę wilgotnej ziemi i wtyka się to urządzenie na określony czas) i nie jest drogi-ja za mój dałam do 20 zł. Przy sadzeniu borówki znam się na tyle- trzeba kupić kwaśną ziemię i pomieszać z torfem w proporcji 1:1, wykopać głębszy dół. Dół ma mieć metr średnicy. Dlatego taki duży,bo słyszałam w szkółce ,że zapewni to lepsze owocowanie. Co roku borówkę trzeba przycinać w tym samym celu. Ja mam 4 krzaki,rosną obok siebie i stosuję się do tego co opisałam wyżej.Dobrego podłoża nie oszczędzałam. No i z roku na rok mam coraz więcej owoców i nie są one drobne tylko ładne,dorodne,duże i smaczne. W ubiegłym sezonie musiałam podpierać krzaki,bo tyle było owoców. Słyszałam jeszcze ,że do zakwaszania gleby stosuje się zwykłe trociny.
P.Staszek.007 radze kupić dwa krzaki borówki różnych odmian w sklepie ogrodniczym,gdzie uzyska Pan szczegółowe informacje jak przygotować podłoże do uprawy.Ja tak zrobiłem i od kilku lat zbieram dorodne owoce. ;:8
hej
Dziękuje za tak liczne odpowiedzi i pomoc. Posłucham waszych rad i kupie phametr żeby mieć pewność co do mojej ziemi. Nad ilością jaka będzie zasadzona jeszcze się zastanawiam ale od 300 do 500 krzaków. Sporo czytałem na temat borówki Amerykańskiej (wysokiej) i zakwaszenie ziemi w teorii nie powinno stanowić za wielkiego problemu Jestem z Opolszczyzny i jeżeli chodzi o kwaśność ziem to może być problem.
Mój znajomy posadził 300 krzaków borówki i ma zamiar jeszcze dosadzać z 200 sztuk a nie sadził ich na nie użytkach (torfowisku) ale dzięki przygotowaniu dołków pod uprawę ziemią torfową wymieszaną z zwykła (1:1), zakwaszaniem już po posadzeniu (siarka 0,5 do 1kg/100m2 gleby), oraz wyścielenia ściółką trocinową drzew iglastych mógł uprawiać borówki.
Posiadam gospodarstwo rolne (ojciec hoduje kurczaki ok 12000 sztuk) i dzięki temu mam sporo obornika kurzego na podłożu trocinowym. Obornik ten zawiera spore ilości azotu. Zastanawiałem się czy nie wysypać ten nawóz pod uprawę moich borówek. Wiem że borówki potrzebują sporą ilość azotu (ale nigdzie nie znalazłem informacji ile go dokładnie powinno znajdować w ziemi tak więc jak ktoś wie to proszę o podzielenie się tą informacją), no i dzięki trocinom uzyskam większe zakwaszenie. Proszę o wyrażenie swoich zdań na ten temat.
Ostatnią rzeczą jaka jeszcze mnie nurtuje to jak sprawdzić poziom wody gruntowej?? Pole pod moją przyszła uprawę nie jest bagniste czyli zakładam że wody gruntowe nie utrzymują się na poziomie 60-100 cm (wymagane dla borówki) i czy w takim wypadku wystarczy dobre nawadnianie??
Z góry dziękuje za pomoce i porady.
Ja również nie znalazłem informacji ile powinno być azotu w glebie. W niektórych książkach podają dawki orientacyjne tj. 30-50kg na 1 ha. Wychodzi na to że pod jedną roślinę(1m2) trzeba 5g azotu (25g siarczanu amonowego) podzielonego na trzy dawki. Trzy dawki nawozu stosujemy tylko w pierwszym roku po posadzeniu potem w dwóch dawkach.W pierwszym roku po posadzeniu musisz uważać z nawożeniem. Jeśli zamierzasz uprawiać borówkę na szerszą skalę polecam książkę „Borówka wysoka” praca zbiorowa pod redakcją dr Kazimierza Pliszki tam znajdziesz bardzo dużo na temat uprawy borówki. Jeśli chodzi o wodę to borówka musi mieć wilgoć ze względu na płytki system korzeniowy. Zalecane jest podczas suszy podlewanie 10 L wody na roślinę co7 dni. Największe zapotrzebowanie na wodę występuje w okresie rozwoju owoców. Przy zakładaniu plantacji musisz wziąć pod uwagę nawadnianie jej. Zwykle woda ma pH obojętne wtedy trzeba zakwasić ją torfem lub nawozem płynnym lnsol pH (zgodnie z instrukcją). Jest jeszcze jedna dobra książka o uprawie borówki to „Borówka wysoka” dr Kazimierz Smolarz. Bardzo przystępnie napisana(dużo zdjęć).
co do nawadniania to nie ma problemu. Myślałem żeby jak na początek zrobić prowizoryczne nawadnianie. Polegało on by na tym żeby kupić sporo wężyka ogrodowego. Następnie przeprowadzić go pod krzakami i bezpośrednio pod krzakiem zrobić parę nacięć w wężyku. Podlewanie było by proste wystarczyło by włączyć zawór wody (plantacja znajdowało by się bezpośrednio koło gospodarstwa tak więc o wodę by nie było problemu). Mirekl co to oznacza że nawóz jest silnie alkaiczny (dla roślin oczywiście) bo wyczytałem że nawóz kurzy ma dużo wapnia 2,4% czyli zamiast zakwaszać to będzie wzrastał odczyn zasadowy (baaardzo nie dobrze dla borówki) i chyba zrezygnuje z niego ale dzięki za informacje wita to ile powinno się dawać azotu na plantacje to już wiem(ja doczytałem że przy plantacji w czarnym ugorze dajemy średnio 60 kg/ha N, przy plantacjach z nierozłożoną ściółką podwajamy dawkę) ale ile procentowo tego azotu powinno być to już gorzej. (pod tym punktem dostosowuje się nawozy) Dziękuje Tobie za polecenie mi tych książek bo chyba skorzystam z rady. Ile wody powinno się podawać roślinom podczas owocowanie oraz w normalnych warunkach(Dzięki za informacje dotyczące ilości wody podczas suszy )
Wiesz co, nie gniewaj się, ale lepiej odpuść.
Nawadnianie, które opisałeś to pomysł totalnie do d..y. Od tego są kapilary.
Nie wiesz, co to alkaliczny... hm....
60 kg/ ha . I wszystko. Procentowa to jest gorzała. Jaki nawóz? W ilu dawkach? Ile tego azotu już masz w glebie? Ile trzeba dostarczyć? Przeliczasz z czystego składnika na dawkę w zależności od nawozu.
a i za taką radę dziękuje bo domyślam się że jest szczera ale pomimo to nie skorzystam z niej (co do rezygnacji) Od dawna już planowałem uprawę borówki amerykańskiej. Sporo się naczytałem, wiele notatek robiłem ale wiem że jeszcze więcej pozostało mi do przestudiowania (praktyka czyni mistrza). Książek które podał mi "wita" jeszcze nie kupiłem ale jutro to zrobię. "wiesz co nie gniewaj się..." Ja miał bym się gniewać, dlaczego?? Jak to napisałem na początku zdaję sobie sprawę że sporo jeszcze nie potrafię i dla tego tutaj pisze żeby od osób które mają na ten tema pojęcie i prowadzą uprawę borówki doradziły mi. Zdaję sobie sprawę że "niektóre" pomysły mogą wydawać się ŚMIESZNE ale tylko z punktu widzenie osób doświadczonych (które zapomniały jak to było na początku) a ja jeszcze do nich się nie zaliczam( choć mam nadzieje ze to się zmieni) Dla tego proszę o rady i pomoce, ale taka rada jaką mi udzieliłeś "lepiej odpuść ..." nie jest na miejscu, choć i może na dzień dzisiejszy trafna. Jestem zdania że porażka czy też krytyka bardziej uczą niż pochwałą czy wygrana (przegrywasz zazwyczaj z lepszym od którego możesz się jeszcze coś nauczyć a wygrywając tylko zyskujesz na dumie która tyko nauczy ciebie zguby....) O wygranych czy też przegranych każdy ma mistrzowskie doświadczenie bo na co dzień wygrywamy jak i ponosimy porażkę (a ja zwłaszcza bo od 4 lat jestem Ratownikiem WOPR i bez sportu nie wyobrażam sobie życia!! Sportu który jest nierozłącznym kompanem porażki/zwycięstwa)
Mówisz kapilary. Dzięki za rade bo z tej akuratnie skorzystam i doceniam w niej życzliwe intencje
"Procentowa to jest gorzała..." te zdanie akuratnie tylko jest złośliwym akcentem z Twojej strony który nic nie wnosi i którą powinieneś zachować dla siebie