Aj, konkrety by się chciało; a ile człek może się powtarzać, gdy jeszcze pogoda ładna, hę?
No to konkretnie - a do tego lektura obowiązkowa...
http://www.ho.haslo.pl/article.php?id=1545
Zapylacza oczywiście trzeba. Podają jako zalecane - Rajkę i Topaz.
Co nie znaczy że nie mogą być inne. "Zapylacze zalecane" to po prostu te sprawdzone w praktyce sadowniczej - i nie bez powodu dla Rubinoli podane są akurat odmiany z tej samej hodowli
Gdy już odmiana jest starsza i lepiej poznana to i inne zapylacze będą podawane. A i tak nie ma co się spodziewać że ktoś uwzględni odmiany amatorskie, bo tych w sadach nie stosują.
Dla Rubina zalecano np. Goldena, Szampiona, Jonathana. Podobno kwitnie w średniej porze (nie gwarantuję, nie sprawdzałem

) zatem nadadzą się i inne 'dobre zapylacze': Antonówka, Papierówka, Kronselska, Królowa Renet, nawet James Grieve.
U jabłoni z grubsza zapylić może każda każdą, byle tylko jednocześnie kwitły i byle w ogóle były zapylaczami. Niezgodności genetyczne nie są częste, trafiają się u bezpośrednich krewnych czasem. Najprościej zatem posadzić coś z "dobrych zapylaczy" i będzie. Jak to mają być tylko dwa drzewa, a u sąsiada żadne inne nie rosną, to oba muszą być 'zapylaczami', uczulam.
Jeśli chodzi o dobór zapylaczy należy sprawdzić jaka jest pora kwitnienia odmiany, wystarczy "wcześnie, średnio, późno" (wczesnych z późnymi nie mieszać) i czy jest ona dobrym zapylaczem (dużo kwiatu, corocznie, żywotny pyłek etc). W dobrych opisach odmian takie rzeczy są podawane; gorzej z nowościami bo często jeszcze nie wiadomo. Odmiany triploidalne należy uznać za bezużyteczne do zapylania (Jonagoldy, Boskoop, Mutsu, Cesarz Wilhelm, Close, Grafsztynek Prawdziwy itp).
Do najlepszych zapylaczy należą np. Jonathan, Antonówka, Papierówka, Koksa, Królowa Renet, Kronselska; dobre: Boiken, McIntosh, Melba, Lobo, Idared, James Grieve, Cortland, Golden Delicius (i sporo jego pochodnych, np Szampion), Red Delicius, Malinowa Oberlandzka, Wealthy.
Przy okazji - James Grieve nie jest jakimś rewelacyjnym zapylaczem natomiast bardziej uniwersalnym bo dłużej kwitnie (i obficie) więc większa szansa że trafi w okres kwitnienia innych odmian. Z tych samych powodów stosują rajskie jabłonki czy kraby - ale też sprawdzone odmiany, bo niekoniecznie każda rajska się nada, gwarancji nie ma.
Kakarzynko - nie żebym odradzał Kronselską, tylko przypominam że parch... choć nie choruje aż tak jak Fantazja - ta to już klasa sama w sobie

Sawa podobno ma ten sam smak co Fantazja, ciut mniej soczysta. Mam inną pochodną, Witosa, smak też ten, ale nie polecę bo mało rodzi i jeszcze owoce uszkadzają się, opadają etc. Sawa podobno lepsza.
Odmian jest dużo, trzeba się zdecydować o co chodzi, zwłaszcza w kwestii pory dojrzewania i typu smaku. Bo poza tym radzę unikać chorujących, kapryśnych i nieodpornych na mróz - a jak mały ogródek to i tych najsilniej rosnących. Niby można je kupić wtedy na karłowej podkładce, ale takie karłowe drzewka to dopiero kapryszą

Lepiej zostać przy półkarłowych podkładkach. M26 najpopularniejsza, także nieco słabsza niż P14 i M7 - ale tu upierać się przy konkretnej podkładce nie należy bo czasem jakaś odmiana lepiej rośnie na tej czy innej, szkółkarze wiedzą na czym szczepić. Byle wybrać właściwą siłę wzrostu.
Silne (A2, antonówka) są za duże do ogródka, ale jak ktoś chce w cieniu pod drzewem to czemu nie - tylko raczej dla odmian słabo rosnących (J.G.

). Karłowe (M9 itp) trzeba już uprawiać jak pomidory: przy kołku, nawożąc, plewiąc i podlewając, a gleba musi być klasa - ale jak ktoś nie ma miejsca i małą grządkę uprawiać woli to też metoda to jest
Do poczytania jeszcze - parchoodporne (Rubinola i Sawa też):
http://www.ho.haslo.pl/article.php?id=904
Opisy tradycyjnych odmian (porządne!)
http://gardenoflove.pl/32.php
Należy może dodać że dla małego ogródka jest jeszcze inna metoda - nie bez kozery dodaję, bo właśnie zebrałem byłem jabłuszka z drzewa: Close, James Grieve, Geneva Early i pewna rzadka a nieznana odmiana.
Z drzewa, podkreślam
Zawsze można naszczepić kilka odmian na drzewo. Czasem się też np. doszczepia zapylacz
Trzeba posadzić jakąś odmianę odporną na mróz i choroby - tradycyjnie antonówka, ale może być inne - udzieli coś tej odporności całemu drzewu. Zostawia się z niej 1-2 konarki, a na pozostałe gałązki można naszczepić inne odmiany. Najlepiej gdy wszystkie te odmiany mają podobną siłę wzrostu, bo inaczej kłopot z formowaniem, ale jak kto musi to silne na dół, słabe na górę. Szczepić zrazami "na stosowanie" najłatwiej. Problem żaden, a zanim drzewko urośnie to właściciel zdąży już dowiedzieć się jak

Co też rozwiązuje kwestię odmian ulubionych a w sprzedaży niedostępnych - zrazy się weźmie od kogoś bez kłopotu.
