Witam szanowne towarzystwo. Strasznie dawno nic tutaj nie napisałem, chociaż często zaglądam. Tym razem zwabił mnie temat malinotruskawki którą też niedawno nabyłem. Mój eksperymentalny ogródek urządziłem na dużym balkonie ponieważ w ogrodzie buszują koty i ślimaki

. Tak więc rośliny siedzą sobie w odrębnych pojemnikach. Jako że jestem mocno zajęty tysiącem różnistych zagadnień których dostarcza los, to szukałem sposobu żeby mimo braku czasu roślinki nie cierpiały z powodu niedostatecznego podlewania. Znalazłem w sklepie skrzynki balkonowe do kwiatów z podwójnym dnem, do których wystarczy okresowo wlać konewkę wody i tylko pilnować kiedy wodowskaz pokaże minimum. System działa niezawodnie ale te korytka są okrutnie drogie. Ruszyłem więc konceptem i sam sobie wykonałem różne pojemniki z podobnym sposobem nawadniania. Podzielę się swoim "wynalazkiem" bo może się przydać niektórym również przy hodowli malinotruskawki w ogrodzie. Daje to duży komfort, oszczędność wody i zabezpiecza przed rozlezieniem się rośliny po ogrodzie.
Zatem do rzeczy:
Moje pojemniki są już zajęte i nic nie dałoby się zobaczyć więc na szybko zrobiłem rysunek całej koncepcji który da się ściągnąć spod adresu
https://www.dropbox.com/s/v2i0z7dnn29xf ... a.JPG?dl=0
A teraz wyjaśnienia:
Jako pojemniki na rośliny używam tego co mam pod ręką i dobieram je tylko pod względem potrzebnej pojemności. Bardzo dobrze sprawdzają się różne plastykowe wiadra budowlane (nr.1 na rysunku), kasty (kastry) na zaprawę budowlaną a do malutkich sadzonek nawet butelki po napojach z obciętą górą. W takich spreparowanych butelkach aktualnie rosną u mnie na parapecie siewki kumkwata
Oczywiście sam pojemnik to nie wszystko. Do wiadra plastykowego (nr.1) wpasowałem wykonany z tworzywa sztucznego krążek (nr.2) który jest jakby drugą podłogą nad którą znajduje się podłoże dla roślin. Żeby ta podwyższona podłoga nie zmieniała swojego położenia, oparłem ją na kilku nóżkach (nr.3). Wykonałem je też z odpadów czyli resztek rurek instalacyjnych z PCV po remoncie instalacji CO i przytroczyłem do krążka podwyższonej podłogi żeby się nie przesuwały. W tymże krążku wykonałem też kilka otworów o różnych średnicach. Centralnie na środku wyciąłem otwór w który wstawiłem plastykowy kubek (nr.4) podprowadzony z łazienki

. Może to być też jakaś niepotrzebna mała doniczka itp. W kubku wywierciłem wiele otworów, przez które przesącza się woda. Z brzegu krążka wyciąłem otwór o mniejszej średnicy przez który przechodzi rurka PCV (nr.5) służąca do napełniania wodą zasobnika mieszczącego się między dnem wiadra a podwyższoną podłogą. W tej rurce (u mnie ma ona średnicę około 40mm) umieściłem też wodowskaz. Jest to po prostu pływaczek wykonany ze styropianu (nr.7) z wbitą w niego lekką słomką (nr.6) która sięga do górnego końca rury. Kiedy nalewamy do zasobnika wody, słomka podnosi się i pokazuje jej poziom. Końcówkę pomalowałem na czerwono żebym mógł ją łatwiej dostrzec w gąszczu roślin. Dodatkowo w podłodze nawierciłem kilkanaście otworów ułatwiających ściekanie nadmiaru wody z podłoża do zasobnika. Żeby przez te otwory grudki podłoża nie przedostawały się do dolnej części wiadra , całe dno zaścieliłem normalną syntetyczną ścierką do mycia podłóg. Jak na razie wszystkie wprowadzone udoskonalenia zdają egzamin. Jeszcze jeden ważny zabieg to wywiercenie w ściance wiadra otworu przelewowego (nr.8) tuż pod podwyższoną podłogą .To jedyny otwór który ma być wykonany w wiadrze. Chyba każdy już domyśla się jak taki wynalazek działa. Do zmontowanego już jak na rysunku wiadra wsypuje się odpowiednie dla danej rośliny podłoże które oczywiście wypełnia też wstawiony centralnie kubek (na szczotki do zębów) i wtyka w nie roślinę

Przez rurę wlewamy wodę obserwując podnoszący się wskaźnik Podłoże w kubku nasiąka wodą i zaczyna działać jak knot w lampie naftowej, dzięki włoskowatości transportując wodę w górę. po niedługim czasie całe podłoże będzie wystarczająco wilgotne i można będzie uzupełnić w zasobniku wodę którą oczywiście wypiło. Na początku może się zdarzyć że przegapimy moment uzyskania odpowiedniego wysunięcia "wodowskazu". Nic nie szkodzi bo nadmiar wody wypłynie przez boczny otwór przelewowy. Podobnie gdy spadnie ulewny deszcz, też nie zagrozi utopieniem rośliny. Najlepiej od razy zaznaczyć trwale na słomce poziom do którego ma się wysuwać z rury. Dzięki temu można będzie lejąc wodę naszej roślinie, nie tracić jej na otoczenie, o ile ono też nie wymaga nawadniania oczywiście.
Jak się to ma do tytułowej malinotruskawki? Otóż cały system korzeniowy będzie w takim wiadrze uwięziony powyżej podłogi a mając wystarczająco dużo wilgoci, raczej nie będzie szukał jej jeszcze niżej więc też chyba nie trafi do otworu przelewowego. Zatem można spokojnie zakopać takie wiadro wraz z krzewem do ziemi. Trzeba tylko pamiętać że teraz roślina jest już całkowicie od nas uzależniona i przynajmniej 2x w tygodniu podczas upałów należy dolewać wody przez rurę, przy okazji dawkując nawozy żeby było jej dobrze. W razie deszczu nadmiar wody przesączy się do gruntu i też jest miodzio. Jeszcze raz żeby nie było niespodzianki- w nowym wiadrze ma być tylko jeden otwór przelewowy więc nie obcinać ani nie dziurawić dna!!!U mnie znajduje się on około 6 cm nad dnem.
Na zakończenie, jako zachętę do twórczej zabawy powiem tylko że na moim balkonie w trudnej do ogarnięcia liczbie pojemników (wszystkie z analogicznym sposobem nawadniania) hoduję obecnie kilka krzaków borówki amerykańskiej i jagody kamczackiej, poziomki, truskawki, cały rząd pomidorków koktajlowych, kiwi, jagodę goji, cytrusy, porzeczkoagrest, maliny, jeżyny, oczywiście malinotruskawka, pietruszka naciowa i wiele gatunków ziół używanych na bieżąco w kuchni, stewię... a nawet zmieściła się skrzynia z rabarbarem

. Trochę mnie to przerosło bo rośliny naprawdę szaleją w tak doskonałych warunkach. Niedługo ciężko będzie się w ich gąszczu poruszać. Musiałem też doprowadzić na balkon wąż z wodą coby nie biegać z konewką. Żeby nie było, balkon mam około 20 m kw. ale i tak już zrobiło się ciasno. Jesienią niektóre krzaki wraz z wiadrami wkopię jednak do ogrodu, tym bardziej że w międzyczasie opanowałem plagę ślimaków. Zacząłem też unikać sklepów ogrodniczych bo każde szaleństwo musi mieć jakieś granice. Chyba...
Mam nadzieję że mimo późnej pory udało mi się zredagować w miarę czytelny tekst. Powodzenia.