PlimPlumPlam co prawda
Rossynant praktycznie wszystko już Ci wyjaśnił ja jednak pozwolę sobie dorzucić moje 3 grosze.
Po pierwsze to uważam że szkoda takiej gleby i takiego wilgotnego siedliska na jabłonie, toż to idealne miejsce dla śliw i na nie właśnie bym postawił. Jeśli mikroklimatycznie masz tam też w miarę łagodnie (nie ma strasznych przeciągów głównie w zimie i nie tworzą się zastoiska mrozowe) to i można by w bardziej suchych miejscach spróbować z brzoskwiniami, nektarynami i morelami. Owoce wymienionych gatunków są znacznie droższe niż jabłka w skupie i na pewno wyjdziesz na tym lepiej niż na jabłoniowym sadzie, co wcale nie oznacza że to złoty interes, powiedzmy że może Ci się koszty będą zwracać i co niektóry rok jeszcze cos zarobisz. Ja bym postawił na śliwy bo znacznie większa część plonu (w porównaniu do jabłek) będzie się nadawać jako owoc deserowy (w znacznie lepszej cenie), a z tego co nie pójdzie jako deserowy i z tego co wróci z handlu jako niesprzedane również można robić ciekawe rzeczy jak chociażby śliwowica, susz czy tradycyjne niedosładzane powidła - podobno bardzo wracają do łask i w dobrej cenie się sprzedaje. A i oczywiście postawił bym na stare odmiany i uprawę ekologiczną, choć w przypadku śliw pewnie bez oprysków by się nie obyło, ale można używać skuteczne ekologiczne preparaty, coraz szersza gama takich środków się pojawia i różne biologiczne wspomagacze, do tego dobry dobór odmian i mamy prawdziwą ekologiczną uprawę. A postawił bym na taką bo żeby przyciągnąć klienta to trzeba mu zaproponować coś innego niż ma do kupienia na targu, a tam ma duże, pięknie wyglądające śliwy w niskiej cenie do której gdybyś chciał stosować opryski i mocne nawożenie (ogólnie prowadzić sad intensywny) nie zejdziesz mając tylko 1,5ha. Trzeba klientowi pokazać nowe smaki (choć tak naprawdę stare) których nie zna w ogóle albo kojarzy z dzieciństwa i tu masz plus w starych odmianach, trzeba mu zaserwować owoc smaczny czyli dojrzały a nie ledwo wybarwioną na fiolet gugułę bez smaku. Jeśli by Cię ten temat śliwkowego sadu zainteresował to możemy Ci z
Rossynantem parę ciekawych nazw odmian podrzucić, jeśli przetwory to na pewno coś Węgierkowatego no i jakieś Mirabelki, jeśli chodzi o odmiany śliw to naprawdę jest w czym wybierać.
Co do upraw ekologicznych to są dopłaty a i również do sadów zakładanych ze starych odmian można dostać dopłatę, jako ochrona zagrożonych wyginięciem lokalnych odmian, więc jak byś miał uprawę ekologiczną ze starych odmian to mógłbyś dostawać dwie dopłaty naraz, ale to trzeba się już dopytać bo możliwe że jest zastrzeżone aby dostawać na dany teren tylko jedną dopłatę. Można jeszcze zdążyć dostać kasę z
PROW 2007-2013, Oś 2 Poprawa środowiska naturalnego i obszarów wiejskich, Działanie 214. Program rolnośrodowiskowy, Cel 4) ochrona zagrożonych lokalnych ras zwierząt gospodarskich i lokalnych odmian roślin uprawnych, Pakiet 6. Zachowanie zagrożonych zasobów genetycznych roślin w rolnictwie. Będziesz musiał napisać program i go corocznie realizować, jeśli będziesz to robić to dostaniesz coroczną dopłatę. Więcej powiedzą Ci w gminie, możesz też zadzwonić do lokalnego Ośrodka Doradztwa Rolniczego albo lokalnej Izby Rolnej, poczytaj informację na stronie ministerstwa:
http://www.minrol.gov.pl/pol/Wsparcie-r ... odowiskowe
tutaj masz wymienione na jakie odmiany są dopłaty:
http://www.modr.mazowsze.pl/wsparcie-fi ... -sady.html
Wydaje mi się że to są dopłaty do już istniejących starych sadów, bo żeby dostać dopłatę to drzewa na wysokości 1m muszą mieć średnice minimum 47cm a to już trochę jest. Ale musisz się dopytać bo przecież takie wiśnie do takich rozmiarów nigdy nie dorosną, a jak jest sad wiśniowy ze starych odmian to też są do niego dopłaty.
Jeśli jednak zdecydujesz się na jabłonie to nie proponuję Ci pójść drogą na owoce deserowe, jeśli to mają być stare odmiany to raczej żaden odbiorca się nimi nie zainteresuje, bo większość odmian mu nie poleży, źle będzie znosić transport a i klient niewiadomo jak zareaguje. Pozmieniały się gusta i większość konsumentów wybiera te duże, pięknie błyszczące i twarde jak kamień owoce, może to efekt tego że bardzo ciężko kupić jakiekolwiek inne i klient już się przyzwyczaił do tych odmian towarowych. Ty musisz szukać niszy, wprowadzić produkt jakiego klient nie dostanie nigdzie w pobliżu i do tego zrobić bardzo dobrą reklamę. Ja tak jak i
Rossynant proponuję Ci pójść w ekologiczną uprawę z głównym przeznaczeniem przetwórczym typu: naturalny sok, cydr czy susz, do tego zawsze będzie jakiś procent owoców nadających się na handel bezpośredni i coś tam zawsze na targu się sprzeda, jak jeszcze wywiesisz informacje że to są stare, zapomniane odmiany z ekologicznej uprawy, to kilku stałych klientów, że tak powiem koneserów dobrego smaku na pewno znajdziesz. Odnośnie przetwórstwa to warto zaznaczyć że cały sprzęt do produkcji i butelkowania zarówno soku jaki i cydru to spory wydatek, są jednak tzw. przewoźne tłocznie inaczej przetwórnie na kółkach czy tłocznie mobilne. Przyjeżdżają do twojego sadu, dajesz im tylko dostęp do wody i prądu oraz własne jabłka, a oni Ci robią z nich sok i od razu go butelkują. Większość działa w nowoczesnej technologii pozyskiwania soku, która działa w ten sposób że jabłko zostaje uderzone w tym czasie uwalniają się naturalnie występujące w owocu enzymy, które rozpuszczają połączenia komórkowe i same komórki, następnie jabłko jest dziurkowane i sok sam wypływa. Kolejny etap to pasteryzacja w 78 stopniach, czyli znacznie niższa niż standardowo przez co sok zachowuje znacznie więcej witamin i innych dobrodziejstw, no i na koniec pakowanie hermetyczne w ?bag in box? - nowoczesna metoda butelkowania soków (5 litrowy worek foliowy z kranikiem umieszczony w tekturowym opakowaniu). Taki sok ma nawet 1 rok czasu przydatności do spożycia i niema żadnego dodatku konserwantów, wody czy cukru. Tutaj masz trochę informacji na ten temat:
https://jablecznik.eu/bag-in-box.php oraz
https://jablecznik.eu/product_info.php? ... a692eab124 , możesz też tak jak ten sklep sprzedawać przez internet, albo nawiązać współpracę z pobliskim sklepem ze zdrową żywnością. I ta przewoźna tłocznia to byłby bardzo dobry pomysł na pierwsze lata, żeby zorientować się czy na taki sok jest zapotrzebowanie (podobno jest i to bardzo duże), zanim zainwestuje się we własny sprzęt. Zanim zbuduje się suszarnie to też można pojechać z jabłkami do jakiejś pobliskiej suszarni, zrobić ze swoich jabłek susz, ładnie opakować i też na pierwsze lata sprawdzić jak się sprzedaje.
Co do cydru to sprawa bardziej skomplikowana bo nie jest powiedziane że będzie Ci się ten cydr w ogóle udawał, a jeśli nawet nie będzie się octował, mętniał, przybierał dziwnych posmaków czyniąc go nieprzydatnym do konsumpcji i wykluczając ze sprzedaży, to pierwszych kilka lat trzeba będzie dobierać recepturę, procentowy udział poszczególny odmian jabłoni, czas fermentacji i warunki w jakich ma przebiegać, i ogólnie cały proces przygotowania nastawu. Warto zauważyć że większość ze starych odmian owocuje przemiennie i trzeba będzie dopracować recepturę tak, by ta przemienność owocowania nie doprowadziła do tego że co drugi rok będzie Ci brakowało surowca do produkcji cydru. Tak więc od pomysłu na jabłoniowy sad do butelki szlachetnego cydru jest naprawdę długa droga, myślę że dłuższa niż 8 lat (wspomniany przez Ciebie maksymalny czas oczekiwania na pierwszy zysk), bo za tyle to niektóre odmiany dopiero zaczną owocować, drugie 8 lat to ustalanie receptury i doskonalenie sposobu produkcji, no i potem walka z sanepidem i urzędnikami o pozwolenie na produkcję i sprzedaż własnego alkoholu. Wiem o czym mówię bo sam się nad taką produkcją cydru z owoców z własnego sadu zastanawiałem. Jeśli jednak jesteś naprawdę mocno na ten pomysł nastawiony, to myślę że hitem tak reklamowym jak i smakowym dla cydru, może okazać się znaleziona i opisywana przeze mnie w tym wątku Gruszkowata jabłoń. Jest bardzo plenna, bardzo słodka, aromatyczna z mocną goryczką o nietypowym kształcie, świetna na cydr no i do tego nasza własna - Polska. A propos wspomnianego Pana Stanisława Roszkowskiego Prezesa Stowarzyszenia Hodowców Drobiu Rasowego "Czubatka Polska", to właśnie rok temu Pan Stanisław (posiada kolekcję około 150 własnych znajd jabłoniowych) kontaktował się zemną w sprawie zrazów tej Gruszkowatej jabłonki i proponował by zainteresować się produkcją cydru oraz rozreklamowaniem tej jabłonki, bo to może naprawdę być hit. Warto przypomnieć Polakom prawdziwe smaki jabłkowych alkoholi bo póki co to jednoznacznie kojarzą się z jabolem. Ja jednak widzę że u nas zainteresowanie rynku odmianami przetwórczymi jest znikome żeby nie powiedzieć że żadne, sadów jabłoniowych jest od groma i na przetwórstwo idą owoce odmian nawet typowo deserowych, które nie uda się sprzedać na półki sklepowe. Dlatego wątpię że sadownicy zainteresują się Gruszkowatą jabłonką, jedyna nadzieja w nas amatorach, miłośnikach dobrego smaku.
PlimPlumPlam pisze:1. czy podkładki Antonówki byłyby najlepszym rozwiązaniem, jeżeli chodzi o odporność na mróz/choroby oraz jakość owoców? czy może warto brać pod uwagę inne podkładki?
Antonówka na ekologiczną, tradycyjną uprawę będzie dobrym wyborem, służyła do tego od wielu wielu lat i bardzo dobrze spełniała swoje obowiązki. Z suszą i podtopieniem powinna sobie lepiej radzić niż większość półkarłów i karłów. Wielkie rozmiary drzew przy zbiorze nie powinny przeszkadzać bo na przetwórstwo zbiera się głównie to co spadnie, a jak nie chce spaść to się strząsa. Jeśli byś bardziej się nastawiał na owoc deserowy to wtedy można się zastanowić nad tą wspomnianą przez
Rosynanta podkładką M7. Ale jak by miało być tradycyjnie od początku do końca to Antonówka musi być. Zapewne też drzewka przygotowane dla Ciebie na Antonówce przez szkółkarza, będą tańsze niż na podkładkach wegetatywnych. Do tego żeby dostać dopłatę, to drzewka w sadzie muszą być naszczepione na silnie rosnących podkładkach a korona ma się zaczynać na wysokości minimum 1,2m
PlimPlumPlam pisze:2. czy materiał genetyczny starych odmian (zrazy, oczka) pobierać samemu (mam taką możliwość) czy trzeba je jakoś "zdobyć", kupić, itp.? czy prowadzi ktoś sad zraźnikowy z zachowaniem wszystkich wymogów fitosanitarnych?
Nie nikt nie prowadzi sadu zraźnikowego starych odmian z zachowaniem rygorystycznych wymogów fitosanitarnych, może zagranicą Słowacja, Niemcy, Czechy tam musiał byś pytać. U nas matecznika z elitarnym materiałem nie znajdziesz, są kolekcje odmianowe ale oni nawet kilku zrazów nie chcą przesłać co dopiero kilkaset wymagane dla twoich potrzeb, u nas jest kilka kolekcji ale to nie to samo co matecznik i niema tam zachowanych wymogów fitosanitarnych, choćby sam fakt że drzewka kwitną i owocują a w zraźniku nie mogą. Jeśli o kolekcje się mało dba to często drzewa posiadają różne choroby i są zawirusowane. Do tego pytanie czy jesteś pewny że chcesz sam szczepić taką ilość drzew? Myślę że najlepszym rozwiązaniem byłoby poszukać kilku szkółkarzy którzy posiadają interesujące Cię odmiany (napisałem kilku bo żebyś akurat trafił na jednego z wszystkim co Cię interesuje to niema co liczyć) i u nich zamówić odpowiednią ilość drzewek. Oczywiście większość szkółkarzy posiadających własne zraźniki starych odmian zakładało je ze zrazów pozyskanych z napotkanych starych drzew, ale znając się na tym na pewno wybierali drzewa jak najzdrowsze. Na pewno nie przynieśli by do siebie na własne ryzyko żadnego choróbska, które potem przeszło by na ich inne odmiany w zraźniku, to by było samounicestwienie, do tego na pewno trzymają jako takie normy fitosanitarne. Wniosek taki że najlepiej będzie pozyskać gotowe drzewka od sprawdzonych szkółkarzy, ewentualnie jeśli chcesz się bawić w szczepienie takiej ilości drzew i masz na to czas to możesz pytać się tych szkółkarz o sprzedaż zrazów, ale ostrzegam że większość z nich zrazów nie sprzedaje, albo robi to bardzo niechętnie i w małej ilości.
PlimPlumPlam pisze:3. czy warto w moim przypadku planować prowadzenie sadu jako sad ekologiczny?
Tak jak napisałem postawiłbym na coś innego niż produkcja towarowa na sklepowe półki, dlatego uważam że powinieneś pójść w uprawę ekologiczną bo to hasło bardzo dobrze łączy się ze starymi odmianami, tradycją, Polskim smakiem, bioróżnorodnością, naturą itp., do tego spora część starych odmian które masz zamiar posadzić bardzo dobrze się do takiej uprawy nadaje.
A wracając do Gruszkowatej jabłonki to na jesieni z zebranych owoców wybrałem te największe twierdząc że powinny być najbardziej dojrzałe i z nich wydłubałem nasiona. Resztę jabłek wrzuciłem do dołka gdzie są wrzucane inne odpady organiczne, mają się w tym dołku przekompostować a potem zostanie tam wsadzone jakieś drzewko owocowe. Jak wczoraj szedłem wyrzucić odpady do tego dołka, zobaczyłem że coś bardzo mocno wyrasta spod świeżo wyrzuconych odpadków, okazało się że z tych wyrzuconych na jesieni jabłek Gruszkowatej jabłoni wyrosły piękne i duże sadzonki, sporo większe niż te które mam w doniczkach z wyselekcjonowanych nasion

. Pewnie odpadki organiczne oraz sam miękisz owocu zadziałały izolacyjnie i nasiona wcześniej wykiełkowały. Ogólnie widzę że nasiona jabłonki mają niepohamowane chęci do życia.
A propos kur w sadzie to bardzo dobry pomysł, bardzo pożyteczne zwierze, wystarczy wydzielić jakiś fragment pastuchem elektrycznym i przenosić co 3-4 dni w inne miejsce sadu lub całość sadu ogrodzić siatką leśną, do tego można jeszcze kaczki i gęsi, nawet jakąś kózkę dorzucić. A żeby było ciekawiej to mamy swoje własne stare rasy kur, kaczek czy gęsi, i na ich hodowlę też się dostaje dopłat PROW 2007-2013 tylko
Pakiet 7. Zachowanie zagrożonych zasobów genetycznych zwierząt w rolnictwie. Tak więc mógłbyś dostawać trzy dopłaty naraz: za stare odmiany drzew, za uprawę ekologiczną i za stare rasy zwierząt (o ile tak można), a wtedy to mogło by już pomału robić się opłacalne. Kontynuując mamy na przykład wspaniałe lokalne rasy gęsi przez wielolecia hodowli świetnie przystosowane do naszego klimatu:
http://www.bioroznorodnosc.izoo.krakow.pl/drob/gesi , jest tyle lokalnych ras z całej Polski że można sobie dobrać odpowiadającą regionowi w którym mieszkamy. Ze zdobyciem też nie ma problemu, wystarczy zamówić w Stacji Zasobów Genetycznych Drobiu Wodnego Instytutu Zootechniki PIB i odebrać gotowe pisklęta. Ogólnie warto przestudiować ich stronkę:
http://www.bioroznorodnosc.izoo.krakow.pl/ bo wiele ciekawych informacji podają.
Jeśli o kury chodzi to taka rasa co sama sobie daje radę i żadne anomalia pogodowe jej niestraszne, świetnie przystosowana do naszych warunków klimatycznych to np. rasa którą stworzył czy też odtworzył Pan Stanisław Roszkowski czyli Czubatka Dworska, warto przeczytać ten artykuł
http://www.portalhodowcy.pl/hodowca-dro ... ka-dworska tylko uwaga przeczytanie grozi zarażeniem się kolejną pasją

. Taką odporną bezproblemową w utrzymaniu rasą (oprócz tego że chodzi tam gdzie chce, je co chce i śpi gdzie popadnie oby tylko nie w kurniku

) jest również wspomniana przez
Rossynanta Zielononóżka kuropatwiana, właśnie są tworzone przez Pana Stanisława we współpracy z innymi hodowcami nowe odmiany barwne, wtedy już nie będzie tylko Kuropatwiana. Pan Stanisław pracuje również nad odtworzeniem kury Chłopskiej i Popielatki Polskiej. Jeszcze jedną taką rasą jest wielobarwna kura Zagrodowa, więcej w tym temacie
http://www.forum.woliera.com/viewtopic.php?t=7996 tamtejsi forumowicze na pewno chętnie podzielą sią swoim przychówkiem.
A dla ozdoby (choć te wymienione wcześnie też ozdobne z tym że dodatkowo użytkowe) to również samo radząca sobie, Polska bardzo stara rasa czyli Liliput Polski:
http://ww.org.pl/strona.php?p=3203 oraz tutaj:
http://www.pzhgridi.pl/kury_polskie/liliputpolski.htm , można powiedzieć że jest to "dzika Polska kura". Jak ozdoba to oczywiście Polska arystokracja czyli Czubatka polska oraz Białoczub polski (inaczej Czubatka polska bezbroda). Na pewno spodobają się też kurki jedwabiste inaczej Silka, czyli kura z "sierścią" zamiast piór
http://eurocity.pl/obrazki/a/Kura_jedwabista.jpg i filmik ukazujący jakie to fajne zwierzątko
http://www.youtube.com/watch?v=4VhVzf80pAs , również Karzełek łapciaty
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/bc1 ... 7dfdd.html te też ładne
http://www.gallus.com.pl/index.php?view ... &Itemid=68 Sebrytka, Kochin miniaturowy, Wąsacz antwerpski, Sułtan, kura Hamburska i wiele innych miniaturowych ras z wielokolorowymi czy lokowanymi piórami - te tu wymienione akurat nie są Polskimi rasami. Do tego pełno ras japońskich jak Jokohama, Minohiki, Onagadori itd. można by pisać i pisać.
Oprócz kur, kaczek i gęsi wspomniałem też że kozę można by do sadu wstawić i np. mamy rasę Koza karpacka, piękna jest sami zobaczcie
http://www.bioroznorodnosc.izoo.krakow. ... my/term/23 i na jej hodowlę też są dopłaty.
A jeśli sad to i pszczoły by się przydały i oczywiście mamy rodzime linie pszczele jak Augustowska, Kampinoska, Północna oraz Astra
http://www.bioroznorodnosc.izoo.krakow.pl/pszczoly , obserwuje się dużo mniejsze upadki rodzin pszczelich z tych właśnie linii i też są do nich dopłaty.
Mamy naprawdę wspaniałe rasy i warto się nimi zainteresować, jeśli koś ma możliwość hodowli to hodować i wspierać to co rodzime,
zachować od zapomnienia!!