A konkretnie - takie brzoskwinie po posadzeniu tnie się silnie, a zależnie jak chcesz koronę.
Jedna rzecz to wysokość pnia - ja lubię wyżej bo dołem przymrozki i tak kwiaty niszczą. A znów nowoczesna moda każe pienieczki na pół metra - i zbiór owoców
z ziemi, czołganiem przez pełzanie...
Druga rzecz: czy korona ma być szeroka, z dużymi konarami rzadziej rozłożonymi, taka bardziej naturalna i mniej cięta - czy mała, ale systematycznie pielęgnowana by dać dobre owocowanie.
Zasada jest taka: do wysokości gdzie mają być pierwsze gałęzi usuwa się wszystkie boczne pędy z pnia, na gładko.
Następnie usuwasz pędy 'gorsze' z tego gdzie korona: najcieńsze; przymarznięte czy niezdrowe; zbyt ostrym kątem zrośnięte. Przykładowo na tej - dolne pędy (poniżej przywiązania) są ostro zrośnięte i nisko, pewnie do usunięcia. Gdybyś jednak przypadkiem chciał tak nisko koronę - ujdą bo zdrowo wyglądają. Najwyżej u góry są cienkie i ostro zrośnięte (ze dwa-trzy) - do usunięcia bo słabe (ale uszłyby, gdyby brakowało innych). W środkowej części dobrze wyglądają, takie uznajesz za wartościowe, chyba że wyraźnie niezdrowe.
- Mała 'ogródkowa' korona rośnie wprost z pnia w układzie stożkowym, jak choinka. Nie ma co w naszym klimacie nic "formować" - i tak zima zniszczy... Każdy z dobrych pędów skraca się na dwa oczka (pąki) - jeśli te pąki akurat nie wyglądają najlepiej to można i na 3-4, chodzi o to że mają zostać dwa dobre na pędzie.
Skraca się także przewodnik ponad pędami - zwykle szczytowa część przewodnika jest słaba, przymarznięta albo coś, chodzi o to by przyciąć nad mocnym i zdrowym - pęd rosnący z tego lepszy będzie.
- Gdyby się chciało rozłożystą koronę- są różne formy ale najprościej tak: Z dobrych pędów na właściwej wysokości wybiera się na gałęzie co któryś, powiedzmy 4-6, idące na wszystkie strony i nie jeden nad drugim, najmocniejsze. Te zostają, ewentualnie skraca się na ok 30 cm. Pozostałe skraca się na 2 oczka jw. Jeśli korona ma być kotłowa czy kulista - usuwa się przewodnik, ale to obowiązkowe nie jest.
Po przycięciu pozwala się drzewu rosnąć swobodnie, ewentualnie korygując powstałą formę latem, przez uszczykiwanie zielonych przyrostów. Następne cięcie wiosną, zależnie jak zimę przeżyje ;)
Cięcie można już, można później - najłatwiej robić gdy pączki ruszają, widać co żywe. Zanim liście wyrosną całkiem, a nie za wcześnie żeby skaleczone nie zmarzło gdyby zima wróciła. Koniecznie przy suchej i ciepłej pogodzie.
Teraz lub natychmiast po przycięciu warto opryskać przeciw kędzierzawce itp. - syllitem albo i miedzianem (nie znam się na opryskach, zaznaczam).
