Stare, dobre jabłonie część 1
-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 2551
- Od: 5 maja 2011, o 20:46
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Stare, dobre jabłonie
Ależ oczywiście!
Odmiany są znane, co więcej - są do zdobycia; z tym że niewiele z nich jest na szerszą skalę przydatnych. Ale w sam raz do przydomowych sadów. Tu na południu, a na podkarpaciu zwłaszcza, przydomowe sady po prostu wciąż są.
(Gdy Warszawiacy zechcieli sobie zrobić kolekcję starych odmian w ogrodzie botanicznym to po prostu parę razy przyjechali tu na Pogórze i zebrali zrazy po gospodarstwach. )
Zakręceni też są ;) Dobre odmiany zawsze szczepił sąsiad od sąsiada. Teraz może czas na rozsyłanie zrazów wśród zaprzyjaźnionych forumowiczów. Bo na jakieś poważniejsze formy organizacyjne nie ma co liczyć, ale warto by tak po amatorsku rozpowszechnić te ciekawsze odmiany. Sam zamierzam posadzić kolekcyjkę, ale to w przyszłym roku, trzeba grunt przygotować ;) cokolwiek rzadkiego zdybię, chętnie służę.
Ciekawe siewki - pamiętam akcję zbierania takowych, dla arboretum w Bolestraszycach. Bioróżnorodność, te rzeczy.
Jak masz dobre - zaszczep u siebie i daj znać gdy będzie można pobrać zrazy No i czekamy na wieści co jeszcze zostało w Mazanowie! Mnie trochę nie po drodze.
A cydru z jabłecznikiem bym nie mylił
Oba sobie cenię. Cydr w Polsce robiono, jabłecznik też - i to dobre! A sam sprzedawałem do pobliskiej przetwórni, która była znana z doskonałych jabłeczników - tyle że w 60-tych latach... Potem zaczęły się tanie bełty i "towar gorszy wypiera lepszy".
W zasadzie nie problem. Odmiany są, przepisy też. Najlepsze cydry wytwarzane są w gospodarstwie - jak i wina. Jak wygląda produkcja win w Polsce - wiemy. Sam chciałem winniczkę sadzić... Innych trunków też dotyczy. Rolnikowi nic nie wolno, tego również. Może coś się zmieni? Na razie można odwiedzić Francuzów, Niemców - i degustować... Albo Czechów i Słowaków. Europa!
A dyskusja sie toczy: http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=34&t=45345
Faniczekolady - Koszty? Inwestycje?! Dyć to dla rozrywki parę drzewek posadzić. Ogródeczek
Na antonówkę naszczepić - samo rośnie, jeść nie woła
Pojęcia nie mam czy polska Cytrynówka jest polska, bo oczywiście istnieje Zitronenapfel, jak też Limonnoje. A nawet Citron - inaczej Winterzitrone, inaczej - London Pippin, inaczej - Kalwila Królewska...
Za 40 lat będę jabłonkę gryzł od spodu...
Odmiany są znane, co więcej - są do zdobycia; z tym że niewiele z nich jest na szerszą skalę przydatnych. Ale w sam raz do przydomowych sadów. Tu na południu, a na podkarpaciu zwłaszcza, przydomowe sady po prostu wciąż są.
(Gdy Warszawiacy zechcieli sobie zrobić kolekcję starych odmian w ogrodzie botanicznym to po prostu parę razy przyjechali tu na Pogórze i zebrali zrazy po gospodarstwach. )
Zakręceni też są ;) Dobre odmiany zawsze szczepił sąsiad od sąsiada. Teraz może czas na rozsyłanie zrazów wśród zaprzyjaźnionych forumowiczów. Bo na jakieś poważniejsze formy organizacyjne nie ma co liczyć, ale warto by tak po amatorsku rozpowszechnić te ciekawsze odmiany. Sam zamierzam posadzić kolekcyjkę, ale to w przyszłym roku, trzeba grunt przygotować ;) cokolwiek rzadkiego zdybię, chętnie służę.
Ciekawe siewki - pamiętam akcję zbierania takowych, dla arboretum w Bolestraszycach. Bioróżnorodność, te rzeczy.
Jak masz dobre - zaszczep u siebie i daj znać gdy będzie można pobrać zrazy No i czekamy na wieści co jeszcze zostało w Mazanowie! Mnie trochę nie po drodze.
A cydru z jabłecznikiem bym nie mylił
Oba sobie cenię. Cydr w Polsce robiono, jabłecznik też - i to dobre! A sam sprzedawałem do pobliskiej przetwórni, która była znana z doskonałych jabłeczników - tyle że w 60-tych latach... Potem zaczęły się tanie bełty i "towar gorszy wypiera lepszy".
W zasadzie nie problem. Odmiany są, przepisy też. Najlepsze cydry wytwarzane są w gospodarstwie - jak i wina. Jak wygląda produkcja win w Polsce - wiemy. Sam chciałem winniczkę sadzić... Innych trunków też dotyczy. Rolnikowi nic nie wolno, tego również. Może coś się zmieni? Na razie można odwiedzić Francuzów, Niemców - i degustować... Albo Czechów i Słowaków. Europa!
A dyskusja sie toczy: http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=34&t=45345
Faniczekolady - Koszty? Inwestycje?! Dyć to dla rozrywki parę drzewek posadzić. Ogródeczek
Na antonówkę naszczepić - samo rośnie, jeść nie woła
Pojęcia nie mam czy polska Cytrynówka jest polska, bo oczywiście istnieje Zitronenapfel, jak też Limonnoje. A nawet Citron - inaczej Winterzitrone, inaczej - London Pippin, inaczej - Kalwila Królewska...
Za 40 lat będę jabłonkę gryzł od spodu...
-
- 10p - Początkujący
- Posty: 10
- Od: 8 sie 2011, o 16:25
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Stare, dobre jabłonie
Nawiązałem kontakt z właścicielami sadu w Mazanowie. Przemili i uczynni ludzie - nie spuścili na drzewo zupełnie nieznanego człowieka. Jadę tam już w piątek. Zobaczę na miejscu co tam zostało. Oczywiście zdam relację. Mogę podzielić się zrazami za jakiś czas - jak u mnie urośnie.
Od soboty będę w moich ukochanych górach, Bieszczadach. Przy okazji odwiedzę posiadłość dr.Witkowskiego z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie, który zaprosił mnie na rekonesans wśród sadów Podkarpacia. Powęszę, połażę, rozeznam grunt.
Kolekcja starych odmian jabłoni (zebranych także na Podkarpaciu) już jest w Ogrodzie Botanicznym w Powsinie. Dwa lata temu moje stowarzyszenie organizowało tam pokaz "Piękne polskie kury, ozdobą polskich ogrodów". Mimo fatalnej deszczowej pogody przyszło prawie tysiąc osób. Średni szczebel był bardzo zainteresowany dalszą współpracą. "Zobaczcie" - argumentowałem - "przyszło tysiąc osób, które kupiły bilety i zobaczyły zarówno ogród jak i polskie rasy".
Może kiedyś dojdzie do ponownej współpracy?
W ogóle kontakty ze środowiskiem naukowym to osobny temat. Okazuje się, że wszelkie przejawy działalności komercyjnej są podejrzane i brudzą ręce. Owszem pieniądze z budżetu można wziąć, ale już kontakty z jakimś biznesmenem nie bardzo. W placówkach naukowych kultywuje się przecież mit "czystej nauki". I dlatego jest tam jak jest, czyli chwast na chwaście; potężne biuro z armią urzędników, a pielić nie ma komu. Modelowym przykładem współpracy placówek naukowych, w tym Uniwersytetów z biznesem są Stany Zjednoczone. Tam pieniądz nie śmierdzi.
Dlaczego przy ogrodzie w Powsinie nie mogłaby powstać szkółka?
Już by kapnęło parę groszy...
Niekoniecznie finansowana z budżetu lecz w postaci spółki celowej, takiej, jakie tworzą gminy.
Pani Marta Dziubiak, która stworzyła kolekcję starych jabłoni już w Powsinie nie pracuje. Jej następca chyba sobie nieźle radzi, jak możliwości, którymi dysponuje. Może w przyszłości Powsin mógłby być takim "centrum dowodzenia".
Pożyjemy, zobaczymy.
Jeżeli nie ma "poważniejszych form organizacyjnych", to trzeba je stworzyć. Jest stowarzyszenie "Dla Starych Odmian i Ras", a więc przyczynek czegoś poważniejszego. Taka banda amatorów, jak my może wywołać presję gdzie tylko się da. Poza tym nie przesadzajmy. Do stworzenia kolekcji rodzimych (celowo używam określenia "rodzimych" a nie polskich, przy okazji wyjaśnię dlaczego) potrzebny jest kawałek pola oraz wiedza. Na początku drogi najważniejsza jest jednak motywacja. Wcale nie pieniądze, chociaż dobrze gdy są.
Mówiąc wprost: trzeba chcieć chcieć.
A pieniądze same przyjdą...
Od soboty będę w moich ukochanych górach, Bieszczadach. Przy okazji odwiedzę posiadłość dr.Witkowskiego z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie, który zaprosił mnie na rekonesans wśród sadów Podkarpacia. Powęszę, połażę, rozeznam grunt.
Kolekcja starych odmian jabłoni (zebranych także na Podkarpaciu) już jest w Ogrodzie Botanicznym w Powsinie. Dwa lata temu moje stowarzyszenie organizowało tam pokaz "Piękne polskie kury, ozdobą polskich ogrodów". Mimo fatalnej deszczowej pogody przyszło prawie tysiąc osób. Średni szczebel był bardzo zainteresowany dalszą współpracą. "Zobaczcie" - argumentowałem - "przyszło tysiąc osób, które kupiły bilety i zobaczyły zarówno ogród jak i polskie rasy".
Może kiedyś dojdzie do ponownej współpracy?
W ogóle kontakty ze środowiskiem naukowym to osobny temat. Okazuje się, że wszelkie przejawy działalności komercyjnej są podejrzane i brudzą ręce. Owszem pieniądze z budżetu można wziąć, ale już kontakty z jakimś biznesmenem nie bardzo. W placówkach naukowych kultywuje się przecież mit "czystej nauki". I dlatego jest tam jak jest, czyli chwast na chwaście; potężne biuro z armią urzędników, a pielić nie ma komu. Modelowym przykładem współpracy placówek naukowych, w tym Uniwersytetów z biznesem są Stany Zjednoczone. Tam pieniądz nie śmierdzi.
Dlaczego przy ogrodzie w Powsinie nie mogłaby powstać szkółka?
Już by kapnęło parę groszy...
Niekoniecznie finansowana z budżetu lecz w postaci spółki celowej, takiej, jakie tworzą gminy.
Pani Marta Dziubiak, która stworzyła kolekcję starych jabłoni już w Powsinie nie pracuje. Jej następca chyba sobie nieźle radzi, jak możliwości, którymi dysponuje. Może w przyszłości Powsin mógłby być takim "centrum dowodzenia".
Pożyjemy, zobaczymy.
Jeżeli nie ma "poważniejszych form organizacyjnych", to trzeba je stworzyć. Jest stowarzyszenie "Dla Starych Odmian i Ras", a więc przyczynek czegoś poważniejszego. Taka banda amatorów, jak my może wywołać presję gdzie tylko się da. Poza tym nie przesadzajmy. Do stworzenia kolekcji rodzimych (celowo używam określenia "rodzimych" a nie polskich, przy okazji wyjaśnię dlaczego) potrzebny jest kawałek pola oraz wiedza. Na początku drogi najważniejsza jest jednak motywacja. Wcale nie pieniądze, chociaż dobrze gdy są.
Mówiąc wprost: trzeba chcieć chcieć.
A pieniądze same przyjdą...
-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 2551
- Od: 5 maja 2011, o 20:46
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Stare, dobre jabłonie
Szanowne grona profesorskie mentalności nie zmienią - arboreta jedynie "zachowują różnorodność genetyczną"
Ale o zrazy uprosić można - i tyle.
Reszta już do nas należy.
Presja amatorów już sporo uczyniła. Naście lat temu dosadzałem trochę starych odmian, tych smaczniejszych - co się trzeba było naszukać... Np. o Kronselskiej nikt nie słyszał, a już co dopiero o Grafsztynku Teraz bez problemu do kupienia w szkółkach.
Nader interesujące stare sady, także przedwojenne - opuszczone po Akcji Wisła, mozna pozwiedzać wszędzie w Beskidzie Niskim, od Magurskiego Parku Narodowego (polecam, warto przespacerować się po niegdysiejszej Świerzowej Ruskiej) i przez Pogórze Strzyżowskie, Przemyskie, Góry Słonne - aż po Bieszczady.
Sadów a sadów, a drzewa jako dęby. Miła odmiana estetyczna po patykach w orne pole wetkanych
Niejedna ciekawa jabłonka się znajdzie.
Ale o zrazy uprosić można - i tyle.
Reszta już do nas należy.
Presja amatorów już sporo uczyniła. Naście lat temu dosadzałem trochę starych odmian, tych smaczniejszych - co się trzeba było naszukać... Np. o Kronselskiej nikt nie słyszał, a już co dopiero o Grafsztynku Teraz bez problemu do kupienia w szkółkach.
Nader interesujące stare sady, także przedwojenne - opuszczone po Akcji Wisła, mozna pozwiedzać wszędzie w Beskidzie Niskim, od Magurskiego Parku Narodowego (polecam, warto przespacerować się po niegdysiejszej Świerzowej Ruskiej) i przez Pogórze Strzyżowskie, Przemyskie, Góry Słonne - aż po Bieszczady.
Sadów a sadów, a drzewa jako dęby. Miła odmiana estetyczna po patykach w orne pole wetkanych
Niejedna ciekawa jabłonka się znajdzie.
- romaszka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1411
- Od: 31 gru 2010, o 23:43
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Lubelskie. Wola Uhruska
Re: Stare, dobre jabłonie
Chmmm...rozumiem, że wtarabaniłam się ze swoim, jak że prozaicznym pytaniem, w złym momencie i nie ma komu na niego odpowiedzieć. Cóż, zaczekam aż się skończy debata, może wtedy ktoś uraczy odpowiedzieć
- faniczekolady
- 200p
- Posty: 327
- Od: 3 maja 2011, o 20:05
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Stare, dobre jabłonie
@romaszka :
Topsin teraz( 14 dni karencji) ,( lub po zbiorze owoców nie pamiętam czy jest zalecane ograniczenie co do ilości zabiegów T. ),
Jak masz mało i jak będzie Ci się chciało wygrab liście ( tylko ich nie pal jak masz sąsiadów blisko ,lepiej na kompost)- znacznie ograniczysz infekcje parchem w przyszłym sezonie.
Na wiosnę preparaty miedziowe,pewnie jakiś pyretroid na pierwsze robactwa...
Z grubsza to tyle.
Możesz jeszcze wilki powycinać...
Czym się różni grafsztynek inflancki od prawdziwego ( z grafsztynu)??? to jest to samo co gravestein?
Topsin teraz( 14 dni karencji) ,( lub po zbiorze owoców nie pamiętam czy jest zalecane ograniczenie co do ilości zabiegów T. ),
Jak masz mało i jak będzie Ci się chciało wygrab liście ( tylko ich nie pal jak masz sąsiadów blisko ,lepiej na kompost)- znacznie ograniczysz infekcje parchem w przyszłym sezonie.
Na wiosnę preparaty miedziowe,pewnie jakiś pyretroid na pierwsze robactwa...
Z grubsza to tyle.
Możesz jeszcze wilki powycinać...
Czym się różni grafsztynek inflancki od prawdziwego ( z grafsztynu)??? to jest to samo co gravestein?
kolekcjoner smaków
-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 2551
- Od: 5 maja 2011, o 20:46
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Stare, dobre jabłonie
Grafsztynek prawdziwy to zupełnie co innego niż inflancki.
Grafsztynek Prawdziwy to Gravensteiner. Podobno z Danii, polecany na pomorze, wilgotnego klimatu wymaga i dobrej gleby, późno owocuje, niezbyt plenny, wrażliwy na mróz, podatny na parch. Wielkie drzewo, stare owocują dobrze. Wersja czerwona Roter Gravensteiner podobnież lepsza, plenniejsza i mało na parch podatna. Wrześniowy. Bardzo smaczny, soczysty, nader aromatyczny.
Ja zamierzam sadzić (ten czerwony).
Grafsztynek Inflancki - Osiennoje Połosatoje, Rosenstreifling. Wschodni jak nazwa wskazuje. Jak na wschodnie przystało niewrażliwy na mrozy, choroby, nawet na szkodniki raczej odporny i na kiepskich glebach dobrze sobie radzi. Płodny, wrześniowy. W smaku słodkawo-winny, z aromatem, dla mnie sympatyczny.
Grafsztynek Prawdziwy to Gravensteiner. Podobno z Danii, polecany na pomorze, wilgotnego klimatu wymaga i dobrej gleby, późno owocuje, niezbyt plenny, wrażliwy na mróz, podatny na parch. Wielkie drzewo, stare owocują dobrze. Wersja czerwona Roter Gravensteiner podobnież lepsza, plenniejsza i mało na parch podatna. Wrześniowy. Bardzo smaczny, soczysty, nader aromatyczny.
Ja zamierzam sadzić (ten czerwony).
Grafsztynek Inflancki - Osiennoje Połosatoje, Rosenstreifling. Wschodni jak nazwa wskazuje. Jak na wschodnie przystało niewrażliwy na mrozy, choroby, nawet na szkodniki raczej odporny i na kiepskich glebach dobrze sobie radzi. Płodny, wrześniowy. W smaku słodkawo-winny, z aromatem, dla mnie sympatyczny.
- krzysztofkhn
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2024
- Od: 15 wrz 2008, o 09:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Łódź
Re: Stare, dobre jabłonie
Romaszka !
W zeszłym roku, po instrukcjach pomologa, opryskałem azotem, 5 % mocznikiem, w początkowej fazie opadania liści wszystkie jabłonki. Przy okazji dostało się też winogronom.
Pomimo silnych deszczy śladu mączniaka i parcha na jabłonkach i jednym podatnym krzaku winorośli NIE STWIERDZONO !!!
Polecam ten zabieg. Mocznik jest tani, a i na nawiezienie wiosną trawnika Ci zostanie.
W zeszłym roku, po instrukcjach pomologa, opryskałem azotem, 5 % mocznikiem, w początkowej fazie opadania liści wszystkie jabłonki. Przy okazji dostało się też winogronom.
Pomimo silnych deszczy śladu mączniaka i parcha na jabłonkach i jednym podatnym krzaku winorośli NIE STWIERDZONO !!!
Polecam ten zabieg. Mocznik jest tani, a i na nawiezienie wiosną trawnika Ci zostanie.
Serdecznie Pozdrawiam.
Krzysztof Khn.
Krzysztof Khn.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2122
- Od: 25 lut 2010, o 21:44
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Łódzkie
Re: Stare, dobre jabłonie
Krzysztofkhn a jakie stężenie jednego i drugiego? Jednorazowy oprysk?
Re: Stare, dobre jabłonie
MirkeL, Faniczekolady, Rossynant Dziękuję bardzo za odpowiedź.
Tak moje drzewa owocuja co drugi rok bo taka odmiana a nie datego że stare
Czyli jak wrócę z urlopiku to zabieram sie do cięcia Pewnie na wisonę dam znać jak mi poszło.
Po lekkim przycięciu papierówki na wiosnę, ogromne drzewo dało jeden owoc, ale za to jaki. Jabłko nie mieści się w dłoniach jest takie duże......... coś jak za mojego dzieciństwa Bardzo się cieszę szczególnie że dopiero teraz dostrzegłam jabłuszko.
Tak moje drzewa owocuja co drugi rok bo taka odmiana a nie datego że stare
Czyli jak wrócę z urlopiku to zabieram sie do cięcia Pewnie na wisonę dam znać jak mi poszło.
Po lekkim przycięciu papierówki na wiosnę, ogromne drzewo dało jeden owoc, ale za to jaki. Jabłko nie mieści się w dłoniach jest takie duże......... coś jak za mojego dzieciństwa Bardzo się cieszę szczególnie że dopiero teraz dostrzegłam jabłuszko.
-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 2551
- Od: 5 maja 2011, o 20:46
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Stare, dobre jabłonie
Taa... mamusia mawiali - nie wierz wszystkiemu co piszą
"Grafsztynek prawdziwy - odporny na parch "
aren't there more sorts of man perhaps?
He who thinks he knows and knows not how to think...
"Grafsztynek prawdziwy - odporny na parch "
aren't there more sorts of man perhaps?
He who thinks he knows and knows not how to think...
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2122
- Od: 25 lut 2010, o 21:44
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Łódzkie
Re: Stare, dobre jabłonie
Najważniejsze, żeby było odporne na ogrodnika ;)
Swoja droga, tu chyba pytanie do Pomologa będzie.. Co wpływa na kolor miąższu jabłek? Bo generalnie widziałam już różowy lub taki z czerwonymi żyłkami, biały, zielonkawy i żółty. Różowy to zdaje się antocyjany, a mnie najbardziej interesuje żółty i zielonkawy bo te mi najbardziej smakują.. zielonkawy to zapewne chlorofil, a to żółte? Które odmiany mają taki miąższ? On ma bardzo specyficzny posmak, zupełnie inny niż te białe, choć większość woli białe.. Dla mnie plus, w sklepie zwykle te moje leżą przebrane i czekają, aż po nie przyjdę;) Mocno mnie to zastanawia, bo te które teraz wypatrzyłam z żółtym miąższem i je biorę mają taką cechę charakterystyczną, że nie mają pestek - ku mojemu rozczarowaniu, bo bym wysiała.. Czy to oznacza że to triploid? Sklep skupuje jabłka po okolicznych starych sadach, ale pojęcia nie mają jak się nazywają te konkretne, ani z którego to sadu.. zresztą nie sądzę, żeby właściciele również znali nazwę. Jabłko z żółtą skórką i czerwonym rumieńcem, łatwo więdnie, miąższ żółty. Pyszny.
Swoja droga, tu chyba pytanie do Pomologa będzie.. Co wpływa na kolor miąższu jabłek? Bo generalnie widziałam już różowy lub taki z czerwonymi żyłkami, biały, zielonkawy i żółty. Różowy to zdaje się antocyjany, a mnie najbardziej interesuje żółty i zielonkawy bo te mi najbardziej smakują.. zielonkawy to zapewne chlorofil, a to żółte? Które odmiany mają taki miąższ? On ma bardzo specyficzny posmak, zupełnie inny niż te białe, choć większość woli białe.. Dla mnie plus, w sklepie zwykle te moje leżą przebrane i czekają, aż po nie przyjdę;) Mocno mnie to zastanawia, bo te które teraz wypatrzyłam z żółtym miąższem i je biorę mają taką cechę charakterystyczną, że nie mają pestek - ku mojemu rozczarowaniu, bo bym wysiała.. Czy to oznacza że to triploid? Sklep skupuje jabłka po okolicznych starych sadach, ale pojęcia nie mają jak się nazywają te konkretne, ani z którego to sadu.. zresztą nie sądzę, żeby właściciele również znali nazwę. Jabłko z żółtą skórką i czerwonym rumieńcem, łatwo więdnie, miąższ żółty. Pyszny.
Re: Stare, dobre jabłonie
Oj tam, nie ja to pisałem - i nie wszystkiemu wierzę co tam napisane, szczególnie przy ocenie smaku Ale zawsze jakaś informacja w necie jest, a jeśli informacje częściowo nieprawdziwe, to dobrze, że ktoś prostuje. Rozumiem, że powinni napisać "stosunkowo odporne", czy "duża odporność"? Czy jest wręcz przeciwnie, to podatna na parcha odmiana?Rossynant pisze:Taa... mamusia mawiali - nie wierz wszystkiemu co piszą
"Grafsztynek prawdziwy - odporny na parch "
aren't there more sorts of man perhaps?
He who thinks he knows and knows not how to think...
Btw
Co do iteracji wiedzy z myśleniem, to całkiem udana kompilacja W modzie dzisiaj podobne odwrócenia