Tak jak pisałam w ostatnim poście, nasiona z lodówki na początku czerwca wystawiłam do ogrodu. Jakoś po tygodniu zaczęły mi kiełkować. I muszę przyznać, że kiełkowanie jest bardziej równomierne niż w przypadku tych pierwszych wysianych.
Ale szczerze nie wiem czy to zasługa stratyfikacji, czy tego, że od razu wystawiłam doniczkę z nasionami na działania atmosferyczne...
Poza tym mam wrażenie, że pierwsze liście właściwe, które się pojawiają nie będą wybujałe czy osadzone na cienkich pędach, jak to jest w przypadku pierwszych sadzonek.
Dlatego też mam zamiar te moje pierwsze sadzonki wystawić do ogrodu, aby - mówiąc kolokwialnie - nabrały krzepy.
Na razie uszczknęłam pierwsze sadzonki, aby się zaczęły się bardziej krzewić. I muszę przyznać, że szybko wypuszczają nowe pędy - w ciągu kliku dni.
No to teraz chyba już mogę dla nich przygotowywać miejsce w ogrodzie?