Spacja pisze:Eeeee..... straszycie.
Parę dni temu wyłuskiwałam torebki nasienne dyptama bez rękawiczek i bezpośrednio na roślinie (kto to kiedyś robił, ten wie, jakie to trudne ze względu na ruchliwość nasionek ;) Dotykałam zarówno dojrzałych jak i niedojrzałych torebek. Było 30 st. w cieniu.
Po zabiegu miałam lekko zażółcone dłonie. Umyłam.
I nic.
Żadnych strasznych plam ani poparzeń.
Przesadzacie, albo powtarzacie jakieś legendy...
Nieprzesadzamy! Olejki uwalniają się w słoneczne dni. Jak jest pochmurno dyptam nie poparzy. Ja niemal co roku nie wiedząc o tym i nawet nie dotykając miałam poparzone ręce i nogi po pieleniu. I zostały do dziś ciemne plamy. Trzeba z nim naprawdę uważać!!!!!
Też tak miałam poparzone. Miałam posadzony przy ścieżce. A pod koniec lata zauważyłam na skórze nóg brązowe placki - skojarzyłam to z dyptamem . Znikło po wielu miesiącach . Potem przerabiając rabatę jesienią przeniosłam dyptam w głąb rabaty .
Liście są bezpieczne, parzą dopiero przekwitłe kwiatostany na których są takie szorstkie włoski.Ja je zostawiłam bo chciałam zasuszyć, ale można obciąć po kwitnieniu i po problemie.To te włoski gdzie są gruczoły wydzielają olejki.U mnie rósł obok wysokiej róży, obcinałam jej przekwitłe kwiaty i otarłam się o te kwiatostany, kiedy jeszcze były zielone i soczyste.Potem miałam bąble, plamy, które znikły po kilku miesiącach.
Teraz rośnie na skalniaku, ale młody, bo stary po ok.10 latach mi zginął niestety.
Chciałbym zwrócić uwagę, że to nie jest kwestia uczulenia, tylko warunków w których się miało kontakt z rośliną. Dyptam produkuje furanokumaryny, które działają fototoksycznie. Wystawienie skóry pobrudzonej sokiem dyptamu na słońce ZAWSZE kończy się oparzeniami. Wynika to z mechanizmu działania, gdzie wzbudzona światłem furanokumaryna tworzy addukt z zasadami pirydyminowymi w DNA, doprowadzając do apoptozy komórki. Identycznie działa owiany złą sławą barszcz Sosnowskiego i kaukaski. To nie jest tak, że oparzenia dotykają tylko osób uczulonych. Przy pracy z tą rośliną trzeba się chronić przed słońcem...
Liście i kwiaty nie parzą, dopiero nasienniki, pokryte ostrymi włoskami, póki są zielone i soczyste wydzielają olejki, które powodują poparzenia w słoneczne dni.Jednak gdy roślina jeszcze kwitnie od dołu już tworzą się nasienniki.Najłatwiej przez nieuwagę można poparzyć zewnętrzne części dłoni i przedramiona.
Nie straszcie tak tą rośliną, bez przesady.Mnie dyptam poparzył dwa razy, raz miałam najpierw czerwone, potem brązowe ślady, a raz bąble.Jak pocierałam wielokrotnie palcami kwiatostan nic mi nie było, a gdy otarłam się niechcący przedramieniem raz w dzień słoneczny miałam bąble.Na palcach jest po prostu nie tak wrażliwa skóra.
Liście nigdy mnie nie poparzyły, a owszem wąchając kiedy kwitnie można się poparzyć, bo skóra na nosie i całej twarzy jest wrażliwa i to niezależnie od tego czy jest słoneczny dzień, czy nie.Parzące olejki wydzielają się już z przekwitłych dolnych kwiatków na kwiatostanie, kiedy roślina jeszcze kwitnie i ma pąki.Jeśli jednak zerwać kwiatek i rozetrzeć nawet w palcach i powąchać nic nie powinno złego się stać.
Kluczowym elementem prowadzącym do oparzeń jest dość długa ekspozycja na promieniowanie ultrafioletowe zawarte w świetle słonecznym. Nie ma mowy oboparzeniu bez udziału światła. Skóra na nosie jest niemal zawsze narażona na dzianie słońca, stąd łatwiej się oparzyć na nosie niż na dłoniach. Trzeba zwyczajnie uważać i to nie jest straszenie tylko ostrzeżenie.
Warto wiedzieć i pamiętać o rękawiczkach przy "pracy" z dyptamem, a jest on dla mnie jedną z ładniejszych bylin w ogródku.
Powoli różowy zaczyna rozwijać kwiatki, a biały jest "daleko w polu".
stapeliowaty pisze:Chciałbym zwrócić uwagę, że to nie jest kwestia uczulenia, tylko warunków w których się miało kontakt z rośliną. Dyptam produkuje furanokumaryny, które działają fototoksycznie. Wystawienie skóry pobrudzonej sokiem dyptamu na słońce ZAWSZE kończy się oparzeniami. Wynika to z mechanizmu działania, gdzie wzbudzona światłem furanokumaryna tworzy addukt z zasadami pirydyminowymi w DNA, doprowadzając do apoptozy komórki. Identycznie działa owiany złą sławą barszcz Sosnowskiego i kaukaski. To nie jest tak, że oparzenia dotykają tylko osób uczulonych. Przy pracy z tą rośliną trzeba się chronić przed słońcem...
100% racja. Właśnie tak to działa. Parzy tylko w upalne, słoneczne dni. Mam dyptam od 10 lat.