A ja znowu z pytaniem.
Udalo mi sie dostac wczoraj za psi pieniädz troche siewek lilii. To znaczy nie nasiona, tylko te male cebulki. Röznej wielkosci, niektöre podejrzewam ze w tym roku zakwitnä, ale moge sie mylic. Nie wiem ile tego jest, bo doliczylem do jakiejs kosmicznej liczby i szczerze möwiäc dalem sobie spoköj. Sä tego cztery pelne kartony takie jak po bananach, przeliczylem moze 1/3 jednego.
Ale zastanawia mnie stan tych cebul. Facet likwidowal uprawe i trzymal to w tych kartonowych pudlach w stodole. Pudla niczym nie zakryte, cebule niczym nie przesypane, bo to nieodmianowe jakies wiec niehandlowy temat, ale wola zycia w nich niesamowita. Mimo plesni na niektörych, mimo tego ze miekkie bardzo, mimo ze te z wierzchu to juz na pieprz wyschniete, to tak z 80% wypuscilo kielki i chce do slonca.
No i tu sie zaczyna problem. Normalnie to bym zaoral kawalek pola, powtykal bym te siewki i czekalbym wiosny. Ale ziemia zamarznieta, w tunelu miejsca juz nie ma, i nie za bardzo wiem co z tym zrobic. Wziälem w takim göwnianym momencie, bo facet stwierdzil ze albo mu skrzynke Radebergera przywioze i moge to zabrac, albo on to na kompost wywali, bo mu miejsce w stodole na gwalt potrzebne.
No i teraz nie wiem czy on pije to piwo z radosci ze sie pozbyl klopotu, a ja z zalu ze go mam i sobie roboty dodalem, czy jednak da sie cos z tym zrobic?
Pierwszy raz taki szajs widze, ale pazernosc ludzka, to znaczy moja jest bezgraniczna.
Na razie czesc wykäpalem w odgrzybiaczu i wsadzilem po 200 szt w skrzynki z torfem, zeby dalej nie schly, reszte zamierzam tak potraktowac jutro. Ciasno majä jak pieron, ale mysle ze miesiäc-pöltora wytrzymajä. Wiosna wszak idzie i jak ziemia zluzuje, to te co wykielkujä zamierzam dac do gruntu, a reszta w kompost. Taka byla wskazöwka ich bylego wlasciciela, ktöry stwierdzil " jak ci sie chce bawic, to zawsze cos tam wyciägniesz z tego. Ale rewelacji sie nie spodziewaj."
No i teraz po tym przydlugim wstepie pora na pytania.
-czy jest mozliwosc opöznic o tydzien/dwa kielkowanie?
-jeśli nie to czy te co wyjdä nad ziemie dac w donice i na zewnätrz, zeby swiatlo mialy? (skrzynki stojä jedna na drugiej i luzu od ziemi do dna drugiej skrzynki jest 5 cm. Wiec raczej tam nie urosnä, swiatla zero)
-czy jest jakis inny, nieznany mi sposöb na potraktowanie tych cebul?
-trzy kartony sä oznaczone jako LA, czy te dadzä rade w mrozy?
Na razie skrzynki z tymi zadolowanymi stojä w nieogrzewanej szopie i mam nadzieje ze cebulki zrozumiejä ze jeszcze na nie nie pora. Ale jeśli sä wyjätkowo niekumate i zacznä kielkowac, to co wtedy robic?
Strata finansowa niewielka, raptem skrzynka piwa i docelowo kilkanascie worköw torfu, ale pracy szkoda. Mozna by w tym czasie poczytac cos mädrego.
Byc moze moje pytania sä infantylne, ale dotychczas zajmowalem sie jedynie bylinami. Z cebulowymi dopiero pierwszy sezon sie baruje. To znaczy w uprawie bardziej masowej, bo w ogrodzie zawsze byly. Ale sadzone i dbane w zgodzie z zasadami i terminami. A tutaj to taki wypadek przy pracy.
Pozdrawiam, Piotr.