Magazynier powiem Ci jak to wygląda u mnie. Do gruboszy mam wielki sentyment. Nie raz wracałam z biedronki, czy innych takich z "zabidzoną", przelaną roślinką. Raz przytargałam właśnie taką z cienką łodygą, wiotką, nie będącą w stanie utrzymać się w pionie. Ratunek:
1. Przesadzenie do nowej ziemi. Ja używam takiej do kaktusów wymieszaną z drobnym żwirem i kermazytem.
2. Wystawa wschodnia.
3. Do podlewania czysty nierozcieńczony, naturalny biohumus. (Podlewam raz lub dwa razy w miesiącu. Generalnie dopiero jak ziemia przeschnie).
4.No i oczywiście czas.
Ps.
Według mnie głównym powodem Twoich niepowodzeń w uprawie gruboszy jest zła wystawa:
"
Jedna stoi w pełnym słońcu po zachodniej stronie, druga w miejscu, w którym nie dotykają jej bezpośrednie promienie. Woda z kranu - zawsze odstana, przeważnie gotowana. Inna sztuka łyka kranówę prosto z kranu, ale efekt jest ten sam. Czasem dodam płynny nawóz z kupy dżdżownic. Ziemia do kwiatów doniczkowych z nawoźnikiem w postaci jakiś minerałów, włókien kokosowych, patyczków i kamyczków."
Grubosze kochają słońce, ale wystawa zachodnia ma to do siebie, pozwól, że zacytuje
Onectice:
"bo to jest tak: słonko z rana świeci mniej, potem coraz mocniej, więc jak roślinka ma je od rana, to ma czas na reagowanie - przygotowanie się na upał. a jak stoi od rana w cieniu 'na zachodzie', to potem, kiedy słońce już grzeje na maksa, nagle dostaje duża dawkę promieni i łatwiej o poparzenie, dlatego mówia, że lepsze sa wystawy wschodnie, niż zachodnie. Nie znaczy to oczywiście, że się nie uda, tylko trzeba bardziej uważać.
To trochę tak, jak z naczyniem - jak jest zimne i nalejesz do niego goracej wody, to pęka, a jak się powoli ogrzewa, to możesz spokojnie gotować i nic mu nie będzie. Oczywiście nie mówię, żebyś gotowała grubosza
Trzeba go tylko przygotować i w razie co - szybko reagować."