Paula, nie wiem czy powinnaś brac ze mnie przykład, bo ja swojej friczii raczej nie zimuję tak jak trzeba

bo zwyczajnie nie mam gdzie.
Zimą friczia, jak i inne kaktusy stoją na parapecie, z tym że kaloryfer włączany jest sporadycznie i jest często wietrzone, co prawda w cieplejsze noce okno jest rozszczelnione (nie lubię mieć gorąco w pokoju) więc mają tam temperaturę od 18 do 22 stopni... Friczia dostaje po małej kropli wody jakieś 3-4 razy w ciągu całego zimowania.
Może to kwestia przystosowania do innych warunków środowiskowych (4 lata), bo teoretycznie przy takich temperaturach zimowania nie powinna kwitnąć
Paula, myślę, że kluczem jest jednak woda...a raczej jej małe ilości podczas zimowania

i wietrzenie miejsca gdzie zimuje się kaktusy/sukulenty.
A czemu twoja friczia nie przetrwała? nadmiar wody czy jakaś choroba grzybowa?
Ja już uciekam spać, jutro poszukam zdjęć kaktusów które kwitły wcześniej.
Dzięki za zainteresowanie
