Storczyk został zabrany z pracy, potrzebuje pilnej pomocy. Niestety nie mam doświadczeń w ratowaniu tak chorych storczyków. Nigdy nie kwitł, rok temu miał chyba przędziorka lub wciornastki, prawdopodobnie był pryskany. Został zmoczony (cały)- to co teraz widać moim zdaniem zaczęło się od tamtej kąpieli. W każdym razie od tego momentu zaczęły mu brązowieć liście. Prawdopodobnie był zbyt często podlewany (chociaż kawałki węgla drzewnego z wierzchu były suche jak sahara).
Na zdjęciach widać. Te brązowe liście u podstawy są wilgotne, klejące, wydzielają nieprzyjemny zapach. Korzenie w większości odpadły w momencie wyciągania z doniczki, pozostałe były przegniłe, poobcinałam je. Nie znalazłam zdrowej tkanki korzeniowej. Suche liście same odpadły, te mokre, wilgotne obcięłam u nasady. Zostały mi trzy kępki storczyka bez korzeni.
Co teraz- po pierwsze czy wsadzić go do kąpieli z jakimś fungicydem? Czy to w ogóle jest choroba grzybowa? Co zrobić aby wypuścił nowe korzenie i czy w ogóle da się go uratować??? Chciałabym mu dać szansę, ale nie wiem, jak się do tego zabrać - na razie zrobiłam tylko to, co napisałam.





