Pierwsze koty za płoty cz.ll
- iwona0042
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 20161
- Od: 15 lis 2011, o 10:13
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Pierwsze koty za płoty cz.ll
Widoczki cudne , u nas też na jeziorach gruby lód, ale to już pewnie nie długo, więc fajnie,że okazje jeszcze była naciąć grubej trzciny na domki
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7095
- Od: 20 sty 2013, o 10:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: kujawsko - pomorskie
Re: Pierwsze koty za płoty cz.ll
Dzisiaj właśnie wspominałam podczas obiadu o smaku młodych marchewek Wchodzę do Ciebie i widzę cudowny bukiecik, aż mi się gębusia uśmiecha.
Domek dla murarek One chyba też mają coraz gorzej przez tan nasz cywilizowany świat.
Jak chciałam mieć swój własny, to dla wygody chciałam kupić. Ceny w necie mają z kosmosu Mój M mi zrobił, wykorzystaliśmy trzciny, szyszki, potłuczone kawałki cegieł.
Domek dla murarek One chyba też mają coraz gorzej przez tan nasz cywilizowany świat.
Jak chciałam mieć swój własny, to dla wygody chciałam kupić. Ceny w necie mają z kosmosu Mój M mi zrobił, wykorzystaliśmy trzciny, szyszki, potłuczone kawałki cegieł.
- ewarost
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3369
- Od: 14 gru 2010, o 18:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Świętokrzyskie/Ponidzie
- Kontakt:
Re: Pierwsze koty za płoty cz.ll
Wszystkie bzyczki są potrzebne, murarki, pszczółki, osy, trzmiele, bąki, a nawet, szerszenie... I niestety przez chemię i strach przed ukąszeniem (użądleniem) ludzie niemalże wyniszczyli te tak pożyteczne owady... a przecież jest powiedziane , że "Gdy zginie ostatnia pszczoła, ludzkości pozostaną tylko cztery lata życia." Albert Einstein .Ja mam dużo zakamarków dla tych brzęczków kompost w drewnianej składanej skrzyni, u sąsiada jest ogromna pusta stodoła (w niej mieszkają osy i murarki, a ostatniego lata był też rój dzikich pszczół ) , koło płotu stoją snopki słomy Jestem zwolennikiem wszystkich inicjatyw ratujących przyrodę , sama też w ogródku nie stosuję chemii do oprysków, czy podlewania zwłaszcza gdy kwitną drzewa i kwiaty. Iwonko powodzenia z murarkami
Rajsko,wiejsko,sielsko...II
Rajsko, wiejsko, sielsko...
Chwytaj chwilę, bo tak naprawdę to istnieje tylko ona. Ewa
Rajsko, wiejsko, sielsko...
Chwytaj chwilę, bo tak naprawdę to istnieje tylko ona. Ewa
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Pierwsze koty za płoty cz.ll
U mnie też fruwają murarki lecz mają swoje domki w szparach w murze.Gdyby nie mój durny sąsiad też miałabym nadal normalny kompostownik, a nie plastikowy .Na głupotę nie ma mocnych wiec trzeba jakoś te owady do ogródków z powrotem sprowadzić.Też muszę coś wymyślić, bo nie mam takiej złotej rączki
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 10594
- Od: 22 sty 2013, o 21:52
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: małopolska
Re: Pierwsze koty za płoty cz.ll
Witaj Iwonko,aksamitki świetnie przedstawiłaś ,to jakaś inna odmiana?tak ślicznie wyglądają ,świetny domek dla owadów buduje mąż ,ja mam takie rurki z miskanta giganta ,ale czy owady same się tam zagnieżdżą ,a spacer po parku przebyłam razem z Tobą ,pozdrawiam i spokojnego tygodnia
- apus
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5328
- Od: 26 kwie 2007, o 21:57
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Pierwsze koty za płoty cz.ll
Iwonko, Twoja i męża akcja dała mi dużo do myślenia... muszę zaznajomić się z tematem odnośnie tych murarek. U siebie w ogrodzie / na działce mam sporo "dziewiczych" terenów, gdzie nie dojeżdża kosiarka i jest naturalna łąka, gdzie różne bzyki się uwijają, ale już w tej części zagospodarowanej mało słyszę pszczół, i innych owadów w typie bzyk... bzyk...
Nawet przy lipie, a mam dwie ogromne na działce nie ma tego gwaru w trakcie kwitnienia co dawniej....
Zresztą co się dziwić jak w ubiegłym roku widziałam jak sąsiad, w maju, przy kwitnieniu robił oprysk drzewek - w samo południe
A drugi plantował sobie działkę i rozsiała mu się ognicha... rozkwitła na żółto, a on ją rundupem
Nawet takiej bezmyślności nie mam siły komentować.
Nawet przy lipie, a mam dwie ogromne na działce nie ma tego gwaru w trakcie kwitnienia co dawniej....
Zresztą co się dziwić jak w ubiegłym roku widziałam jak sąsiad, w maju, przy kwitnieniu robił oprysk drzewek - w samo południe
A drugi plantował sobie działkę i rozsiała mu się ognicha... rozkwitła na żółto, a on ją rundupem
Nawet takiej bezmyślności nie mam siły komentować.
Pozdrawiam, Basia.
viewtopic.php?f=2&t=117468
viewtopic.php?f=2&t=117468
- ewka36jj
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3666
- Od: 10 cze 2012, o 18:31
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Poznań
Re: Pierwsze koty za płoty cz.ll
Świat staje na głowie! Człowiek dla pszczółek buduje domy! Gdybym nie czytała forum, nigdy bym w to nie uwierzyła! W ubiegłym roku na kwiatach widziałam sporo pszczół, gorzej było rok wcześniej, wtedy poważnie się zastanawiałam , co się stało? Pomysł z trzciną bardzo mi się spodobał
- plocczanka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 16561
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Pierwsze koty za płoty cz.ll
Iwonko, takie mamy czasy, że nawet dziko żyjącym owadom zapylającym trzeba domki budować.
Coraz mniej pszczół w pasiekach, bo rolnicy, ogrodnicy i sadownicy stosują bardzo dużo chemii. Pszczółki giną.
Wiem od siostry mojego M, która opiekuje się niewielką pasieką odziedziczoną w spadku po śmierci męża. Wspaniale sobie radzi, tylko narzeka na coraz to mniejszą populację tych pożytecznych owadów.
Coraz mniej pszczół w pasiekach, bo rolnicy, ogrodnicy i sadownicy stosują bardzo dużo chemii. Pszczółki giną.
Wiem od siostry mojego M, która opiekuje się niewielką pasieką odziedziczoną w spadku po śmierci męża. Wspaniale sobie radzi, tylko narzeka na coraz to mniejszą populację tych pożytecznych owadów.
Pozdrawiam. Lucyna
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
- Margo2
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 25125
- Od: 8 lut 2010, o 12:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Pierwsze koty za płoty cz.ll
Zastanawiałaś się dlaczego domki w parku są niezasiedlone
Podejrzewam, że wokól nie ma za dużo kwiatów
A one muszą mieć stałe źródło pokarmu
Na Twojej działeczce będzie im o wiele lepiej
Ja mam murarki, zawsze zostawiam bałagan na zimę, ścinam trawy i zostawiam własnie na domki, ale nie buduję, gałązki leżą luzem
Podejrzewam, że wokól nie ma za dużo kwiatów
A one muszą mieć stałe źródło pokarmu
Na Twojej działeczce będzie im o wiele lepiej
Ja mam murarki, zawsze zostawiam bałagan na zimę, ścinam trawy i zostawiam własnie na domki, ale nie buduję, gałązki leżą luzem
- Aguss85
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4956
- Od: 21 lut 2016, o 18:34
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: okolice Wrocławia, gmina Długołęka
Re: Pierwsze koty za płoty cz.ll
Widziałam piękne domki dla owadów, chyba też sobie takie postawię. To była ramka z drewna w różnych kształtach i w środku takie trzcinki i bambusy, różnej szerokości.
Mi się marzyły kiedyś ule, ale nie mieszkam na łące i u mnie by to chyba nie przeszło Może kiedyś, kto wie, dokupimy kawałek ziemi gdzieś na obrzeżu wsi na ule i pole lawendowe? Tak sobie wyobrażam moją emeryturę (noo, jeszcze mam trochę czasu ;) ), że piję sobie herbatkę pod dużym drzewem i patrzę na pszczoły buszujące w lawendzie, gryce i innym kwieciu
Musze pochwalić ta jeżówkę z czuprynką Bardzo oryginalna!
Mi się marzyły kiedyś ule, ale nie mieszkam na łące i u mnie by to chyba nie przeszło Może kiedyś, kto wie, dokupimy kawałek ziemi gdzieś na obrzeżu wsi na ule i pole lawendowe? Tak sobie wyobrażam moją emeryturę (noo, jeszcze mam trochę czasu ;) ), że piję sobie herbatkę pod dużym drzewem i patrzę na pszczoły buszujące w lawendzie, gryce i innym kwieciu
Musze pochwalić ta jeżówkę z czuprynką Bardzo oryginalna!
"Przymierzyłam szczęście. Pasuje mi, będę nosić."
Zapraszam do mojego ogrodu Warzywnik we fiolecie
Agnieszka
Zapraszam do mojego ogrodu Warzywnik we fiolecie
Agnieszka
- Wanda7
- -Moderator Forum-.
- Posty: 16021
- Od: 2 wrz 2010, o 13:17
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa/Kobyłka
Re: Pierwsze koty za płoty cz.ll
Ciekawa jestem, czy z łodyg miskanta dałoby się zrobić taki domek. Muszę się dokładniej przyjrzeć, czy mają dziurkę w środku. Już od jakiegoś czasu się przymierzam do takiego fajnego domku, ale w końcu pewnie stanie na tym, że kupię gotowy.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty cz.ll
Aniu, hortensje powinny znaleźć się w każdym ogrodzie. Jest mnóstwo odmian, co prawda dużo jest takich tylko nieznacznie różniących się między sobą, ale każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Tym bardziej, że nie wymagają od nas zbytniego zaangażowania, jak chociażby róże. I na dodatek są cudne
Sama się dziwię, że eM taki chętny, zazwyczaj trochę to trwa zanim go do czegoś przekonam. Tymczasem sam poszperał w internecie jak powinno to wyglądać, jakiej średnicy powinny być rurki, jakich użyć materiałów. Na razie wszystko jest na dobrej drodze, chociaż jeszcze nie jest wykończony. Na dzień dzisiejszy prezentuje się tak:
W reklamówce za cegłą jest sianko, które też będzie użyte. Jeszcze sporo jest do zrobienia. Ale już wszystko jest w toku, to chyba wyrobi się eM na czas.
Iwonko, na cięcie trzciny był to już ostatni dzwonek. W tej chwili jest totalna odwilż, od kilku dni temperatury tylko dodatnie, w nocy też Mamy już jej nacięte wystarczającą ilość, nie będziemy już wchodzić na lód. Na pewno jeszcze długo będzie się utrzymywał na jeziorze, jednak z każdym dniem będzie bardziej kruchy i wchodzenie na niego byłoby głupotą.
Małgosiu, taki sobie sam zrobiony domek będzie cieszył jeszcze bardziej Nie trzeba wielkich umiejętności, żeby zbudować taki hotelik. Wystarcza wielkie chęci, a tych na szczęście nie brakuje
Ewo-ewarost, szerszeni boje się diabolicznie. Chyba o tym wiedzą, bo pojawiają się na działce niezwykle rzadko, a ja jestem im za to bardzo wdzięczna. Kiedyś na strychu uwiły sobie gniazdko i trzeba było je stamtąd wyprowadzić. Nawet już nie pamiętam jak się to wszystko wtedy odbyło . Od tamtej pory zostawiają mnie jednak w spokoju. Inne latające odwiedzają mnie również, ale jakiegoś zbytniego tłoku nie zauważyłam. Może teraz sytuacja się trochę poprawi. Szkoda, że murarki robią obloty tak bardzo krótko, raptem 6-8 tygodni i jest po wszystkim.
Jadziu, nie musisz od razu budować domku . Wystarczy, jak powiążesz w pęczki trzciny lub bambusy, lub inne patyczki z otworkami i umieścisz w chronionym przed opadami miejscu. Mój tata tak zrobił w ubiegłym roku i część rurek została zasiedlona. Widziałam też rurki ułożone ciasno w butelce od napoju. Pamiętać tylko trzeba, że każda rurka musi być zamknięta kolankiem, inaczej nie chcą się tam wprowadzać.
Marto, jeżeli będą miały odpowiednią średnicę i będą z jednej strony zamknięte kolankiem, to powinny się tam wprowadzić
To są moje ulubione aksamitki. Pięknie wyglądają nie tylko na działce, ale i w wazonie. Bardzo długo zachowują świeżość. W tym roku udało mi się jeszcze kupić taką samą, tylko żółtą.
Po raz pierwszy zrobiłam selekcję nasion aksamitki. Zawsze miałam ogromny problem z ich kiełkowaniem. Trzeba było wysiać bardzo dużo nasion, żeby wzeszło chociaż kilkanaście sztuk. Tym razem przyjrzałam się nasionom kupionym w sklepie i zauważyłam, że wszystkie maja grube wypełnione nasionko. Może dla Was jest to oczywiste, ale mi jakoś nigdy nie przyszło do głowy, żeby to sprawdzić. I tutaj okazało się, że moje nasiona są w większości puste. Każde nasionko przeszło przez moje palce i z całkiem pokaźnej ilości nasion raptem zrobiła się garstka. Całe szczęście, że miałam z czego wybierać Zrobiłam próbny wysiew i na siedem wzeszło sześć. Czyli mój eksperyment zakończył się sukcesem
Basiu, na działkach na pewno też nie brakuje miejsc gdzie można spotkać owady, ale tym razem postanowiłam zrobić krok wprzód i zaprosić je do siebie i na dodatek zapewnić im warunki, żeby zechciały pozostać na dłużej
Lipę zbierasz na herbatę? Marzy mi się taka czysta lipa, żeby można było samemu nazbierać kwiatów. Niestety herbatę lipową kupuję w sklepie. Nawet próbowałam namówić eMa na zbiór, ale tym razem postawił się okoniem Że niby za wysoko
Ewo-ewka36jj, świat na głowie stanął już dawno. I niestety nie jest to dobra wiadomość. Najwyższa pora zacząć naprawiać to, co zepsuliśmy swoim działaniem. Może jeszcze jest dla nas szansa? Ale działania jednostek nie przyniosą zbytnich rezultatów. Jednak od czegoś trzeba zacząć, najlepiej właśnie od siebie
Lucynko, już od jakiegoś czasu zaczyna się głośno mówić na ten temat. Może więc jednak jest jakaś nadzieja? Myśleliśmy też nad małym ulem dla miodnych, ale w końcu się nie zdecydowaliśmy. Trochę się obawiałam tak bliskiego z nimi kontaktu. Swoją drogą nie na każdym kompleksie działkowym można takie ule stawiać.
Gosiu, czyli dobrze myślałam, że one potrzebują kwiatów. W tym parku są tylko wysokie drzewa i trawniki, na pewno co jakiś czas koszone. To i skąd miałyby wziąć jedzonko? W jeszcze jednym parku jest taki domek dla owadów i tam kwiatów jest bardzo dużo. Muszę się tam kiedyś wybrać i zobaczyć, czy tam znalazły sie lokatorki na darmowe lokum
Aga, takie pole lawendowe to fajna sprawa. Jak kwitną, to widok jest jak z bajki Ule i miodek? Trochę przy tym jest pracy, ale czemu nie? W końcu na emeryturze, przynajmniej teoretycznie, człowiek powinien mieć czasu aż nadmiar. Chociaż jak patrzę na swoich rodziców, to ich to nie dotyczy. Sezon zaczynają wczesna wiosną, kończą późną jesienią. Nigdy nie ma ich w domu, na nic nie maja czasu, ale przynajmniej z każdym bolącym mięśniem wiedzą, że żyją
Ciekawa jestem czy moje odmianowe jeżówki przeżyją zimę. Te podstawowe nie sprawiają żadnych kłopotów, rosną i sieją się na potęgę. Ale odmianowe są bardziej chimeryczne. To ich pierwsza zima u mnie, na dodatek nie przyłożyłam się zbytnio do stworzenia im odpowiednich warunków. Prawdę mówiąc, to po prostu posadziłam je do ziemi
Wando, w internecie piszą, że najchętniej zasiedlają rurki z trzciny, następnie z bambusa i papierowe. Dopóki nie spróbujesz, to nie będziesz wiedzieć Otworki muszą mieć średnicę 5-8 mm. Powodzenia
Pozdrawiam
Sama się dziwię, że eM taki chętny, zazwyczaj trochę to trwa zanim go do czegoś przekonam. Tymczasem sam poszperał w internecie jak powinno to wyglądać, jakiej średnicy powinny być rurki, jakich użyć materiałów. Na razie wszystko jest na dobrej drodze, chociaż jeszcze nie jest wykończony. Na dzień dzisiejszy prezentuje się tak:
W reklamówce za cegłą jest sianko, które też będzie użyte. Jeszcze sporo jest do zrobienia. Ale już wszystko jest w toku, to chyba wyrobi się eM na czas.
Iwonko, na cięcie trzciny był to już ostatni dzwonek. W tej chwili jest totalna odwilż, od kilku dni temperatury tylko dodatnie, w nocy też Mamy już jej nacięte wystarczającą ilość, nie będziemy już wchodzić na lód. Na pewno jeszcze długo będzie się utrzymywał na jeziorze, jednak z każdym dniem będzie bardziej kruchy i wchodzenie na niego byłoby głupotą.
Małgosiu, taki sobie sam zrobiony domek będzie cieszył jeszcze bardziej Nie trzeba wielkich umiejętności, żeby zbudować taki hotelik. Wystarcza wielkie chęci, a tych na szczęście nie brakuje
Ewo-ewarost, szerszeni boje się diabolicznie. Chyba o tym wiedzą, bo pojawiają się na działce niezwykle rzadko, a ja jestem im za to bardzo wdzięczna. Kiedyś na strychu uwiły sobie gniazdko i trzeba było je stamtąd wyprowadzić. Nawet już nie pamiętam jak się to wszystko wtedy odbyło . Od tamtej pory zostawiają mnie jednak w spokoju. Inne latające odwiedzają mnie również, ale jakiegoś zbytniego tłoku nie zauważyłam. Może teraz sytuacja się trochę poprawi. Szkoda, że murarki robią obloty tak bardzo krótko, raptem 6-8 tygodni i jest po wszystkim.
Jadziu, nie musisz od razu budować domku . Wystarczy, jak powiążesz w pęczki trzciny lub bambusy, lub inne patyczki z otworkami i umieścisz w chronionym przed opadami miejscu. Mój tata tak zrobił w ubiegłym roku i część rurek została zasiedlona. Widziałam też rurki ułożone ciasno w butelce od napoju. Pamiętać tylko trzeba, że każda rurka musi być zamknięta kolankiem, inaczej nie chcą się tam wprowadzać.
Marto, jeżeli będą miały odpowiednią średnicę i będą z jednej strony zamknięte kolankiem, to powinny się tam wprowadzić
To są moje ulubione aksamitki. Pięknie wyglądają nie tylko na działce, ale i w wazonie. Bardzo długo zachowują świeżość. W tym roku udało mi się jeszcze kupić taką samą, tylko żółtą.
Po raz pierwszy zrobiłam selekcję nasion aksamitki. Zawsze miałam ogromny problem z ich kiełkowaniem. Trzeba było wysiać bardzo dużo nasion, żeby wzeszło chociaż kilkanaście sztuk. Tym razem przyjrzałam się nasionom kupionym w sklepie i zauważyłam, że wszystkie maja grube wypełnione nasionko. Może dla Was jest to oczywiste, ale mi jakoś nigdy nie przyszło do głowy, żeby to sprawdzić. I tutaj okazało się, że moje nasiona są w większości puste. Każde nasionko przeszło przez moje palce i z całkiem pokaźnej ilości nasion raptem zrobiła się garstka. Całe szczęście, że miałam z czego wybierać Zrobiłam próbny wysiew i na siedem wzeszło sześć. Czyli mój eksperyment zakończył się sukcesem
Basiu, na działkach na pewno też nie brakuje miejsc gdzie można spotkać owady, ale tym razem postanowiłam zrobić krok wprzód i zaprosić je do siebie i na dodatek zapewnić im warunki, żeby zechciały pozostać na dłużej
Lipę zbierasz na herbatę? Marzy mi się taka czysta lipa, żeby można było samemu nazbierać kwiatów. Niestety herbatę lipową kupuję w sklepie. Nawet próbowałam namówić eMa na zbiór, ale tym razem postawił się okoniem Że niby za wysoko
Ewo-ewka36jj, świat na głowie stanął już dawno. I niestety nie jest to dobra wiadomość. Najwyższa pora zacząć naprawiać to, co zepsuliśmy swoim działaniem. Może jeszcze jest dla nas szansa? Ale działania jednostek nie przyniosą zbytnich rezultatów. Jednak od czegoś trzeba zacząć, najlepiej właśnie od siebie
Lucynko, już od jakiegoś czasu zaczyna się głośno mówić na ten temat. Może więc jednak jest jakaś nadzieja? Myśleliśmy też nad małym ulem dla miodnych, ale w końcu się nie zdecydowaliśmy. Trochę się obawiałam tak bliskiego z nimi kontaktu. Swoją drogą nie na każdym kompleksie działkowym można takie ule stawiać.
Gosiu, czyli dobrze myślałam, że one potrzebują kwiatów. W tym parku są tylko wysokie drzewa i trawniki, na pewno co jakiś czas koszone. To i skąd miałyby wziąć jedzonko? W jeszcze jednym parku jest taki domek dla owadów i tam kwiatów jest bardzo dużo. Muszę się tam kiedyś wybrać i zobaczyć, czy tam znalazły sie lokatorki na darmowe lokum
Aga, takie pole lawendowe to fajna sprawa. Jak kwitną, to widok jest jak z bajki Ule i miodek? Trochę przy tym jest pracy, ale czemu nie? W końcu na emeryturze, przynajmniej teoretycznie, człowiek powinien mieć czasu aż nadmiar. Chociaż jak patrzę na swoich rodziców, to ich to nie dotyczy. Sezon zaczynają wczesna wiosną, kończą późną jesienią. Nigdy nie ma ich w domu, na nic nie maja czasu, ale przynajmniej z każdym bolącym mięśniem wiedzą, że żyją
Ciekawa jestem czy moje odmianowe jeżówki przeżyją zimę. Te podstawowe nie sprawiają żadnych kłopotów, rosną i sieją się na potęgę. Ale odmianowe są bardziej chimeryczne. To ich pierwsza zima u mnie, na dodatek nie przyłożyłam się zbytnio do stworzenia im odpowiednich warunków. Prawdę mówiąc, to po prostu posadziłam je do ziemi
Wando, w internecie piszą, że najchętniej zasiedlają rurki z trzciny, następnie z bambusa i papierowe. Dopóki nie spróbujesz, to nie będziesz wiedzieć Otworki muszą mieć średnicę 5-8 mm. Powodzenia
Pozdrawiam
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty cz.ll
Dzisiaj wszystko jest nie tak, jak powinno być. Dzisiaj miał być czwartek i to nie jakiś tam byle jaki, ale tłusty czwartek. Już dawno zaplanowałam, że poprzestawiam trochę dni w kalendarzu i jak zwykle się okazało, że plany sobie- a życie sobie. Już od lat tego dnia zjeżdża się do mnie cała rodzinka Oczywiście tylko ta mieszkająca w pobliżu. Np ciocia z Krakowa nie przyjeżdża Od rana się szykują, robią miejsce w brzuszkach, żeby zmieścić chociaż kilka tych tłuściutkich pączusiów. Ponieważ jednak cały jutrzejszy dzień spędzam w pracy, to uznałam, że w tym roku nie będzie tłustego czwartku, tylko tłusta środa No, bo właściwie czemu nie? Okazuje się jednak, że nie można tak sobie beztrosko manewrować kalendarzem . Już od kilku dni źle się czułam. Ból gardła, katar, kaszel i jakżeby inaczej gorączka. Już wydawało się, że moja tak precyzyjnie budowana konstrukcja runie, ale wbrew dotychczasowym doświadczeniom z chorowaniem, tym razem chyba udało mi się przechytrzyć przeziębienie. Zamiast pozwolić mu się rozwijać i powiększyć grono osób przebywających na zwolnieniu, czuję się chyba coraz lepiej. Oczywiście zdrowa jeszcze nie jestem, ale takie drobiazgi jak chrypka i katar przecież nie zmuszą mnie do zmiany planów Tak więc postanowione: czwartek będzie w środę Tymczasem wczoraj późnym wieczorem przyszedł do mnie młodszy synuś (już niestety dorosły, ale przecież ciągle synuś ) i mówi, że jakoś się tak dziwnie czuje, że ma taki "niespokojny" brzuch.... Rano okazało się, że dopadła go grypa żołądkowa i prawie całą noc spędził w miejscu gdzie król chodzi piechotą. Wyżęło go jak przez wyżymaczkę i rano był biedak ledwo żywy. Kupiłam mu w aptece jakiś specyfik na takie dolegliwości i teraz odpoczywa, chyba nawet udało mu się zasnąć. W zaistniałej sytuacji pączki niestety odeszły w niebyt. Może jeszcze uda mi się je upiec np. w sobotę, ale będę po nocy, to nie wiem czy dam radę
I w taki oto sposób mój zaplanowany zamach na kalendarz spalił na panewce Środa pozostała środą, a jutro jak zawsze będzie czwartek
Może chociaż u Was uda mi się załapać na pączka?
Postanowiłam wykorzystać dany mi raptem wolny czas i przesadzić heliotropy Dużo tego nie było, raptem dziewięć roślinek, ale dobre i to. Pozostałe jeszcze rosną, ale w porównaniu do tych, to jeszcze straszne maluchy
Wysiałam jeszcze Rozplenicę Majesty, ostnicę Brachytrichę i Klipp Dagę. Na razie tylko ta pierwsza pokazała maleńki kiełeczek, ale prawie go jeszcze nie widać. Za kilka dni powinny być bardziej okazałe, to wtedy dopiero trafią na forum
Od kilku dni za oknem barowa pogoda. Potoki wody leją się z nieba. Plus jest tylko jeden, po zimie nie zostało już nawet wspomnienie
Czy gdzieś świeci słońce? Od kilku miesięcy jest ogromny niedostatek tego zjawiska. Od początku października chyba na palcach jednej ręki mogłabym policzyć słoneczne dni Taka sytuacja musi się jak najszybciej zmienić, już mnie zaczyna dopadać chandra
Pogody na weekend
I w taki oto sposób mój zaplanowany zamach na kalendarz spalił na panewce Środa pozostała środą, a jutro jak zawsze będzie czwartek
Może chociaż u Was uda mi się załapać na pączka?
Postanowiłam wykorzystać dany mi raptem wolny czas i przesadzić heliotropy Dużo tego nie było, raptem dziewięć roślinek, ale dobre i to. Pozostałe jeszcze rosną, ale w porównaniu do tych, to jeszcze straszne maluchy
Wysiałam jeszcze Rozplenicę Majesty, ostnicę Brachytrichę i Klipp Dagę. Na razie tylko ta pierwsza pokazała maleńki kiełeczek, ale prawie go jeszcze nie widać. Za kilka dni powinny być bardziej okazałe, to wtedy dopiero trafią na forum
Od kilku dni za oknem barowa pogoda. Potoki wody leją się z nieba. Plus jest tylko jeden, po zimie nie zostało już nawet wspomnienie
Czy gdzieś świeci słońce? Od kilku miesięcy jest ogromny niedostatek tego zjawiska. Od początku października chyba na palcach jednej ręki mogłabym policzyć słoneczne dni Taka sytuacja musi się jak najszybciej zmienić, już mnie zaczyna dopadać chandra
Pogody na weekend