Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3339
- Od: 16 lip 2011, o 12:31
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: łódzkie
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
JagiS nie myślałam,że jesteś tak niestała w uczuciach( ).Całą zimę wybory miss a tu raptem kilka płatków spadło przedwcześnie i już wzrok odwrócony w stronę irysów Zamienił stryjek siekierkę na kijek.Pasuje jak ulał.Irysy są przeurocze,ale kwitnienie takie krótkie...Zawalcz o tę miłość,przeczekaj gorsze chwile.Swoją drogą nie myślałam,że stanę kiedyś w obronie róż i to w tym wątku
Ogród Lisicy jest przeuroczy,a już piwonia w przywrotnikach to będzie mi się śnić po nocach Czy pamiętacie jej nazwę?
Bardzo miłe spotkanie za wami A jaką sympatyczną nazwę mu dałyście
Ogród Lisicy jest przeuroczy,a już piwonia w przywrotnikach to będzie mi się śnić po nocach Czy pamiętacie jej nazwę?
Bardzo miłe spotkanie za wami A jaką sympatyczną nazwę mu dałyście
Każdy człowiek potrzebuje stale nawet pewnej ilości trosk,cierpień lub biedy,tak jak okręt potrzebuje balastu,by płynąć prosto i równo.(Arthur Schopenhauer) Pozdrawiam Mirka
Mój ci On, Mój ci On cz.2,
Mój ci on cz. 3
Mój ci On, Mój ci On cz.2,
Mój ci on cz. 3
- klarysa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5897
- Od: 11 mar 2011, o 17:29
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Kaszuby
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
Wakacyjne dzień dobry .
Jak zawsze spóźniona .
Cóż mi pozostało do powiedzenia...
Uczestniczki Świętojańskiego Kaszubskiego, bardzo Wam dziękuję za wspaniałe sobotnie popołudnie w tak doborowym towarzystwie.
Lisico, Jagodo, jestem oczarowana. Wiedziałam, że widoki spektakularne, ale to co zobaczyłam, przerosło wszelkie oczekiwania. Biały domek wpisany w pastelowe róże i naparstnice, błękit kocimiętek, wszystko w otoczeniu zieloniutkiego dywanika i starodrzewu. Rajski Ogród.
za możliwość przekroczenia furtki do Lisiego...
Liczę na rewizytę w Rozczochranym. Co dwie maczety, to nie jedna...
Jak zawsze spóźniona .
Cóż mi pozostało do powiedzenia...
Uczestniczki Świętojańskiego Kaszubskiego, bardzo Wam dziękuję za wspaniałe sobotnie popołudnie w tak doborowym towarzystwie.
Lisico, Jagodo, jestem oczarowana. Wiedziałam, że widoki spektakularne, ale to co zobaczyłam, przerosło wszelkie oczekiwania. Biały domek wpisany w pastelowe róże i naparstnice, błękit kocimiętek, wszystko w otoczeniu zieloniutkiego dywanika i starodrzewu. Rajski Ogród.
za możliwość przekroczenia furtki do Lisiego...
Liczę na rewizytę w Rozczochranym. Co dwie maczety, to nie jedna...
Justyna
Moje wątki W rozczochranym..., aktualna cz. 7 http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... 58&start=0" onclick="window.open(this.href);return false;
Moje "wyczyny'... Za miedzą...i troszkę dalej.
Moje wątki W rozczochranym..., aktualna cz. 7 http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... 58&start=0" onclick="window.open(this.href);return false;
Moje "wyczyny'... Za miedzą...i troszkę dalej.
- Lisica
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1430
- Od: 19 lut 2013, o 19:27
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk i Ziemia Kaszubska
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
Justynko,
W tym zdjęciu odbija się nie tylko kawałek ogrodu, ale też kawałek Twojej romantycznej, artystycznej duszy
Dzięki!
W tym zdjęciu odbija się nie tylko kawałek ogrodu, ale też kawałek Twojej romantycznej, artystycznej duszy
Dzięki!
Lisica
"Tylko błękit wciąga nas..."
"Tylko błękit wciąga nas..."
- Ignis05
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8312
- Od: 16 gru 2009, o 14:08
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Niedaleko Gdańska
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
Jeszcze o kotkach nikt nie wspomniał ?
Jak co roku , gdy tylko Lisica pojawia się na swoich włościach natychmiast u Jej drzwi stawia się gromadka wiejskich kotków,
domagając się posiłków i wsparcia.
Tak i tym razem też było. Młoda koteczka wydała na świat aż cztery kocięta i oczywiście, po pomoc przyszła do Lisicy.
To kocię chyba już ma zapewnioną adopcję.
Jak co roku , gdy tylko Lisica pojawia się na swoich włościach natychmiast u Jej drzwi stawia się gromadka wiejskich kotków,
domagając się posiłków i wsparcia.
Tak i tym razem też było. Młoda koteczka wydała na świat aż cztery kocięta i oczywiście, po pomoc przyszła do Lisicy.
To kocię chyba już ma zapewnioną adopcję.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5044
- Od: 8 kwie 2012, o 14:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
Dzięki, Krysiu .
Tego elementu bardzo mi brakowało w dotychczasowych relacjach ze spotkania.
Dzielna, malutka Musztardka na kilka dni przed zlotem na oczach Lisicy powiła cztery zachwycające kocionki . Każdy jest inny i rosną niesamowicie szybko. Już nie przypominają szczurków, niebawem otworzą oczka...
Symbole wielkich fascynacji Lisicy .
I, jak to mówią, ogólnie... .
Jagi
Tego elementu bardzo mi brakowało w dotychczasowych relacjach ze spotkania.
Dzielna, malutka Musztardka na kilka dni przed zlotem na oczach Lisicy powiła cztery zachwycające kocionki . Każdy jest inny i rosną niesamowicie szybko. Już nie przypominają szczurków, niebawem otworzą oczka...
Symbole wielkich fascynacji Lisicy .
I, jak to mówią, ogólnie... .
Jagi
- Pulpa222
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2392
- Od: 21 kwie 2010, o 08:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
Jagi, co taka krótka wypowiedź i to bez zdjęć ogrodu?. Znowu gonisz własny ogon?. Bez przesady, znajdź trochę czasu i pokaż swoje królewny - myślę tu o różach . Czyżbyś się na wszystkie obraziła? - nie warto, nie zrozumieją .
Kociaki cudne, wszystkie, ale rudzielec najładniejszy . Cóż, to moja słabość .
Zazdroszczę Wam takiego spotkania, myślę bowiem, że to ważne móc porozmawiać na 'jednej fali' z otaczającymi nas osobami. Wtedy dużo więcej możemy sobie nawzajem przekazać .
Kociaki cudne, wszystkie, ale rudzielec najładniejszy . Cóż, to moja słabość .
Zazdroszczę Wam takiego spotkania, myślę bowiem, że to ważne móc porozmawiać na 'jednej fali' z otaczającymi nas osobami. Wtedy dużo więcej możemy sobie nawzajem przekazać .
Pozdrawiam Ania
"Niebezpiecznie jest mieć rację w sprawach, w których ustanowione władze się mylą." Voltaire
Ogród "po 30-tce" Cz.I, Część II , Część III aktualna,Tillandsie są ? dla leniwych
"Niebezpiecznie jest mieć rację w sprawach, w których ustanowione władze się mylą." Voltaire
Ogród "po 30-tce" Cz.I, Część II , Część III aktualna,Tillandsie są ? dla leniwych
- ewka36jj
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3666
- Od: 10 cze 2012, o 18:31
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Poznań
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
Jagi - napisałaś do Ewelinki, że trzeba mieć umiar w różach i sadzić tylko mocne, sprawdzone odmiany. Całkowicie się z Tobą zgadzam, chorowite odmiany powoduja, że choróbska przenoszą się na te róże, które rosną w ich sąsiedztwie. Gdybym tylo umiała zdobyć się na szpadel
- lora
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 10604
- Od: 25 maja 2010, o 13:43
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
Dzień dobry! spoglądam z niedowierzaniem na Twoje wpisy , to Ty piszesz że różom mówisz nie niesamowite, zwolenniczka tych piękności i mająca przecudne okazy teraz od nich odwraca się
Ja wiem fascynacja irysami też jest wspaniała ,tylko dlaczego ich uroda szybko mija .
A może masz rację że trzeba zmieniać zainteresowania monotonia nudzi .
Podziwiam także tajemniczy ogród Lisicy pełen kwiecia jakie lubię a które nie chcą rosnąć w babcinym np. naparstnice .
Miło jest zobaczyć kaszubskie ogrodniczki a i ja jedną w zeszłym roku w moim ogródeczku witałam he, he może sama przyzna się że była .
Kociaki milusie , nie mogę ich mieć u siebie , alergia wnuczka na to nie pozwala.
Oj rozpisałam się wybacz Jagi.
Ja wiem fascynacja irysami też jest wspaniała ,tylko dlaczego ich uroda szybko mija .
A może masz rację że trzeba zmieniać zainteresowania monotonia nudzi .
Podziwiam także tajemniczy ogród Lisicy pełen kwiecia jakie lubię a które nie chcą rosnąć w babcinym np. naparstnice .
Miło jest zobaczyć kaszubskie ogrodniczki a i ja jedną w zeszłym roku w moim ogródeczku witałam he, he może sama przyzna się że była .
Kociaki milusie , nie mogę ich mieć u siebie , alergia wnuczka na to nie pozwala.
Oj rozpisałam się wybacz Jagi.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5044
- Od: 8 kwie 2012, o 14:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
Witajcie, Moi Drodzy!
Deszcz i wiatr odzierają moje róże z płatków, a mnie ze złudzeń. Czas więc na całą prawdę o różach w zielonych pokojach. I, żeby nie było, problem nie tkwi w tych pięknych kwiatach. Były starannie wybierane, ich uroda nie budzi żadnych zastrzeżeń, co będzie widać na załączonych obrazkach. Problem stanowię ja. Zafascynowawszy się tematem zaczęłam kupować róże bez opamiętania i utykać wszędzie. Zupełnie zbojkotowałam fakt słabej gleby, jakoś nie myślałam o ciągłej walce ze szkodnikami i, co bardzo ważne, nie przewidziałam wieloletniej dramatycznej suszy.
Konkluzja jest następująca: pod koniec lata możecie się spodziewać forumowego, dobrze zaopatrzonego sklepiku z różami w nowym sprzedażowym wątku.
A wszystkim, którzy rzucają się z zapałem na zakupy różane, należy się ostrzeżenie:
1. nie róbcie tego, jeśli macie jałową suchą glebę;
2. nie róbcie tego, jeśli przy tym Wasz ogród to patelnia;
3. nie róbcie tego, nie mając olbrzymiego samozaparcia do dbania o róże;
4. nie róbcie tego, mając skromny portfel, bo zjedzą Was wydatki na rośliny, wory dobrej ziemi, zwały obornika, drogie środki ochrony i wodę;
5. nie róbcie tego, nie mając zamiaru poświęcać całego wolnego czasu na skakanie wokół kolczastych krzaków.
Powiem Wam, co zrobię ja.
1. Ulubione róże rabatowe skoncentruję na jednej, dwóch rabatach i tam odpowiednio o nie zadbam.
2. Ulubione parkowe umieszczę, odpowiednio wyeksponowane, po jednej na innych rabatach.
3. Wszystkie inne, poutykane po kątach, trafią do sklepiku. Nie będę dłużej ich i siebie męczyć.
Powiedziałam, howgh .
Izo lemonko, z pnącymi różami Ci raczej nie pomogę, bo sama takich nie mam. Nie mam też ochoty budować dla nich podpór, a te, które są powszechnie stosowane, po prostu mi się nie podobają. Ale nie zazdroszczę procesu myślowego, bo wybór ogromny i niełatwy...
Pytasz, jak wyglądały zielone pokoje z ogromem 140 róż. Rozśmieszę Cię, wyglądały tak jak teraz, kiedy róż jest ok. 100. Prawie wszystkie były malutkie, biedniutkie, ledwo widoczne . Rozdawszy te 40 nie odczułam ich braku ani znaczącej różnicy w wyglądzie ogrodu.
Kotek ze zdjęcia, Zlatanek, pozdrawia Cię serdecznie. Ja też.
Opinie o różach zbieraj, ja radzę skupić się na tych krytycznych. No i weź pod uwagę znaczenie gleby.
Princess Alexandra of Kent. Piękna, o niebanalnej różowej barwie. W słonecznym miejscu przy dużym iglaku wiecznie więdła i przypalała się. Wylądowała w lekkim półcieniu i już jest lepiej.
Loki, spodobał Ci się czarny mak. Co śmieszniejsze, kolejne kwiaty były już pełne, takie jak miały być. Muszę odszczekać to, co mówiłam o nierzetelności brytyjskich producentów nasion . Oto on w towarzystwie róży.
Falstaff, bo o nim mowa, ciężko buduje się z mizernej sadzonki. Kwiat ma niezwykłej urody, napakowany, ciemny i intrygujący, ale krzaczek nikczemnej postury i tylko dwa kwiatki . Z czarnym makiem stanowią niezły duet.
Tamaryszku, rododendrony to kolejny drażliwy temat. Jeśli nie mają właściwych naturalnych warunków - szkoda zachodu. Ja swoim naprawdę rzetelnie przygotowałam stanowiska, bo bardzo je lubię. Ale moich wysiłków wystarczyło na kilka lat. Teraz trzeba by je wykopać o operację przygotowania gruntu zacząć od nowa ze świadomością, że to znowu tylko na kilka lat... . Środki doraźne niewiele dają. Do kwitnienia muszą mieć stale kwaśną glebę, dużo wilgoci i nawozów z potasem. W Twoim lesie powinny mieć dobrze.
Refleksje przy podlewaniu, hmm, moje życie latem składało by się z samych refleksji, do bólu . Na moje szczęście mamy teraz deszczowy tydzień i mój umysł odpoczywa .
Agnes Schillinger. Róża w kształcie kwiatu barokowa. Napakowana, falbaniasta masa płatków. Kolor - tzw. brudny róż. W słońcu zachwyca, od deszczu robi się piegowata.
Pierwsza przerwa na nervosol, bo coś mi zjadło pół wpisu...
Deszcz i wiatr odzierają moje róże z płatków, a mnie ze złudzeń. Czas więc na całą prawdę o różach w zielonych pokojach. I, żeby nie było, problem nie tkwi w tych pięknych kwiatach. Były starannie wybierane, ich uroda nie budzi żadnych zastrzeżeń, co będzie widać na załączonych obrazkach. Problem stanowię ja. Zafascynowawszy się tematem zaczęłam kupować róże bez opamiętania i utykać wszędzie. Zupełnie zbojkotowałam fakt słabej gleby, jakoś nie myślałam o ciągłej walce ze szkodnikami i, co bardzo ważne, nie przewidziałam wieloletniej dramatycznej suszy.
Konkluzja jest następująca: pod koniec lata możecie się spodziewać forumowego, dobrze zaopatrzonego sklepiku z różami w nowym sprzedażowym wątku.
A wszystkim, którzy rzucają się z zapałem na zakupy różane, należy się ostrzeżenie:
1. nie róbcie tego, jeśli macie jałową suchą glebę;
2. nie róbcie tego, jeśli przy tym Wasz ogród to patelnia;
3. nie róbcie tego, nie mając olbrzymiego samozaparcia do dbania o róże;
4. nie róbcie tego, mając skromny portfel, bo zjedzą Was wydatki na rośliny, wory dobrej ziemi, zwały obornika, drogie środki ochrony i wodę;
5. nie róbcie tego, nie mając zamiaru poświęcać całego wolnego czasu na skakanie wokół kolczastych krzaków.
Powiem Wam, co zrobię ja.
1. Ulubione róże rabatowe skoncentruję na jednej, dwóch rabatach i tam odpowiednio o nie zadbam.
2. Ulubione parkowe umieszczę, odpowiednio wyeksponowane, po jednej na innych rabatach.
3. Wszystkie inne, poutykane po kątach, trafią do sklepiku. Nie będę dłużej ich i siebie męczyć.
Powiedziałam, howgh .
Izo lemonko, z pnącymi różami Ci raczej nie pomogę, bo sama takich nie mam. Nie mam też ochoty budować dla nich podpór, a te, które są powszechnie stosowane, po prostu mi się nie podobają. Ale nie zazdroszczę procesu myślowego, bo wybór ogromny i niełatwy...
Pytasz, jak wyglądały zielone pokoje z ogromem 140 róż. Rozśmieszę Cię, wyglądały tak jak teraz, kiedy róż jest ok. 100. Prawie wszystkie były malutkie, biedniutkie, ledwo widoczne . Rozdawszy te 40 nie odczułam ich braku ani znaczącej różnicy w wyglądzie ogrodu.
Kotek ze zdjęcia, Zlatanek, pozdrawia Cię serdecznie. Ja też.
Opinie o różach zbieraj, ja radzę skupić się na tych krytycznych. No i weź pod uwagę znaczenie gleby.
Princess Alexandra of Kent. Piękna, o niebanalnej różowej barwie. W słonecznym miejscu przy dużym iglaku wiecznie więdła i przypalała się. Wylądowała w lekkim półcieniu i już jest lepiej.
Loki, spodobał Ci się czarny mak. Co śmieszniejsze, kolejne kwiaty były już pełne, takie jak miały być. Muszę odszczekać to, co mówiłam o nierzetelności brytyjskich producentów nasion . Oto on w towarzystwie róży.
Falstaff, bo o nim mowa, ciężko buduje się z mizernej sadzonki. Kwiat ma niezwykłej urody, napakowany, ciemny i intrygujący, ale krzaczek nikczemnej postury i tylko dwa kwiatki . Z czarnym makiem stanowią niezły duet.
Tamaryszku, rododendrony to kolejny drażliwy temat. Jeśli nie mają właściwych naturalnych warunków - szkoda zachodu. Ja swoim naprawdę rzetelnie przygotowałam stanowiska, bo bardzo je lubię. Ale moich wysiłków wystarczyło na kilka lat. Teraz trzeba by je wykopać o operację przygotowania gruntu zacząć od nowa ze świadomością, że to znowu tylko na kilka lat... . Środki doraźne niewiele dają. Do kwitnienia muszą mieć stale kwaśną glebę, dużo wilgoci i nawozów z potasem. W Twoim lesie powinny mieć dobrze.
Refleksje przy podlewaniu, hmm, moje życie latem składało by się z samych refleksji, do bólu . Na moje szczęście mamy teraz deszczowy tydzień i mój umysł odpoczywa .
Agnes Schillinger. Róża w kształcie kwiatu barokowa. Napakowana, falbaniasta masa płatków. Kolor - tzw. brudny róż. W słońcu zachwyca, od deszczu robi się piegowata.
Pierwsza przerwa na nervosol, bo coś mi zjadło pół wpisu...
- Madziagos
- -Moderator Forum-.
- Posty: 4351
- Od: 10 kwie 2012, o 21:44
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Sobącz/Kaszuby
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
Nawiązując do wypowiedzi o decyzji odnośnie zakupu róż:
Zamiast zastosowania się do ostrzeżeń od 1 do 5 można zrobić inaczej:
Posadzić róże terminatorki.
Ja tak zrobiłam i okazało się, że ten wybór był trafiony
Róże rosną i kwitną, choć ja specjalnie koło nich nie latam.
Także róża Pink Grootendorst podarowana przez Ciebie miewa się bardzo dobrze.
Raz, dwa razy w roku muszę zrobić jej i innym różom oprysk przeciwko mszycom, ale szczęśliwie nie zabiera to dużo czasu ani nie generuje wielkich kosztów.
Zamiast zastosowania się do ostrzeżeń od 1 do 5 można zrobić inaczej:
Posadzić róże terminatorki.
Ja tak zrobiłam i okazało się, że ten wybór był trafiony
Róże rosną i kwitną, choć ja specjalnie koło nich nie latam.
Także róża Pink Grootendorst podarowana przez Ciebie miewa się bardzo dobrze.
Raz, dwa razy w roku muszę zrobić jej i innym różom oprysk przeciwko mszycom, ale szczęśliwie nie zabiera to dużo czasu ani nie generuje wielkich kosztów.
- tu.ja
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8927
- Od: 21 lip 2008, o 09:18
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Elbląg
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
Podobnie jak Madzia postawiłam na różane terminatorki i nie narzekam. Nigdy specjalnie nie "biegałam" koło swoich róż, więc nie mogłam narzekać gdy chorowały. Wkurzały mnie jedynie śladowe ilości kwiatów u moich lokatorek. Jednak wielkokwiatowe tak mają...Pod wpływem FO przerzuciłam się na historyczne i rabatowe. Różnica jest kolosalna. Teraz mam na czym oko zawiesić. Jednak oferty sklepiku jestem ciekawa. Kilka Twoich róż ujęło mnie swoim urokiem.
Miło zobaczyć choć z daleka kaszubskie Forumki. Z wielką przyjemnością, ale i z nutką zazdrości obejrzałam wszystkie fotki ze spotkania. Żałuję, że nie mogłam być z Wami Kocionki tak słodkie, że chciałoby się je zjeść. Ciekawa jestem która z Was się skusiła na nowego domownika
Miło zobaczyć choć z daleka kaszubskie Forumki. Z wielką przyjemnością, ale i z nutką zazdrości obejrzałam wszystkie fotki ze spotkania. Żałuję, że nie mogłam być z Wami Kocionki tak słodkie, że chciałoby się je zjeść. Ciekawa jestem która z Was się skusiła na nowego domownika
- Elwi
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2114
- Od: 1 lis 2013, o 19:38
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Podbeskidzie
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
Ha, rozumiem I nie będę protestować przeciwko Twoim opiniom Jednak weź pod uwagę, że nie tylko Twoje warunki ogrodowe czy opieka nad rozami mają tu znaczenie Wiele, niesamowicie wiele, zależy od sadzonki. Coraz bardziej się do tej opinii przychylam. Tym, co kochają róże, może będzie się chciało reanimować zdechlaki, albo (jak robi jedna z forumek) wywalać słabą sadzonkę i kupować następną Mnie to powoli przestaje bawić... Chociaż róże nadal kochamWszystkie inne, poutykane po kątach, trafią do sklepiku. Nie będę dłużej ich i siebie męczyć.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5044
- Od: 8 kwie 2012, o 14:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
Małgosiu Pepsi, uśmiechasz się zapewne z politowaniem, bo brak zdrowego rozsądku politowanie musi budzić. Kupowałam róże bez opamiętania nie zważając na warunki. Z irysami już w taki kanał nie wpadnę. Zakładam ok. 20 odmian. Warunki do ich uprawy mam dobre, one lubią lekkie gleby. I przekwitają lepiej niż róże. Nie śmiecą i zostają eleganckie szarawe szable zamiast pokracznych różanych krzaków.
Graham Thomas ma taki kolor, który nie pasuje do całej reszty ogrodu. Rośnie jednak w przedogródku i nikomu nie wadzi.
Zatem Graham Thomas. Słoneczny, witający, pięknie pachnący krzew. Kwiaty siarkowo żółte, z czasem blednące, od zimna pokrywa się leciutkim rumieńcem. Pomijany przy podlewaniu, nawożeniu, nie smakuje szkodnikom, odporny na mróz, suszę i deszcz. A jak kwitnie .
Elu , zawsze bardzo mi miło z Tobą się spotykać. Cieszę się, że mogłyśmy się odwdzięczyć za Twoją wielką gościnność i hojność w obdarowywaniu roślinami.
Aspirin Rose. Biała, z niewielkimi kwiatami w wielkich ilościach. Niech Was nie zwiedzie, że to róża okrywowa, więc niska i niewielka. Ona potrafi okryć pół rabaty, jak kołdra .
Elwi, witaj Bratnia Duszo!
Obie wiemy, że niekontrolowana fascynacja czymkolwiek paskudnie się zemści, i to prędzej niż później. Róże dały nam w kość, choć każdej z nas inaczej. Ja z irysami nie dam się ponieść, o nie! I Ciebie przestrzegam po przyjacielsku. 40 odmian to już brzmi groźnie. Moim zdaniem irysy wymagają jeszcze staranniej wybranych stanowisk. Musi przez nie przechodzić słońce, wtedy zachowują się jak witraże. Mnie, na szczęście, fascynuje naprawdę tylko kilka odmian ( i to innych niż Twoje ). No popatrz. Gdybym tylko wiedziała, że Ty już po te irysy lecisz, pokazałabym Medici Prince. On w rzeczywistości ma znacznie bardziej nasycone barwy. Czysty welur.
Baden - Baden pilnie domaga się strzyżenia. Już chciałam Ci napisać: pakuj swoją piekielną machinę i przyjeżdżaj, ale żal mi się zrobiło, bo bukszpanów do cięcia to u mnie od metra .
Czarna pantera już zdrowa, wesoła i coraz bardziej przymilna. Ach, gdybyż to duży Zlatan mógł mi się w pobliżu kręcić... .
Teraz mój najmilszy, najśliczniejszy Avalon, Avalonek, Avaloneczek, malutkie maślane cudo . Nie rośnie wielki, krzaczki foremne, kwiaty falbaniaste i świetliste. Bardzo trwałe.
Aprillo, witaj!
Prosisz o chłodną ocenę róży Versicolor. Dostałam ją w prezencie od Krysi Ignis. U niej kwitnie dużymi kwiatami, u mnie małymi z powodów wywiedzionych we wstępie. Ale i u Krysi, i u mnie strasznie się rozłazi na boki. Kwiatki ma urocze, choć ja też za dwukolorowymi nie przepadam,. Ty masz duże przestrzenie, to może ta jej ekspansywność nie będzie Ci przeszkadzać. Ja pewnie co jakiś czas będę ją oferować w przyszłym sklepiku .
Clair Marshall, słodziutkie maleństwo dwa razy przesadzane, urocze w kolorze fuksji. Wylądowała na rabacie różanej ( tej, która będzie przedmiotem szczególnej troski jak "los emeryta w peerelu"), więc może urośnie...
Miriamku , to nie tak, że jestem niestała w uczuciach. Weź za przykład Zlatana . To raczej troska o los tych różyczek, którym u mnie w wielu przypadkach ewidentnie źle. To po co mają się męczyć? W innej glebie rosną świetnie. Mam na to dowody. Ja całej setce komfortowych warunków nie jestem w stanie zapewnić. Ale wszystkie wybierałam sercem, chciałam je mieć i wszystkie bardzo lubię.
A irysy dopiero, jak to mówią, "odkryłam" wraz ze źródłem zakupu. Zauroczyły mnie, to fakt, ale tym razem umiaru nie stracę.
Nie dziwię się, że piwonia śni Ci się po nocach. Mnie też. To Sarah Berhnardt, najpiękniejsza w świecie. Przywiozłam sobie bukiet w ubiegłą sobotę i do dziś nic nie stracił na świeżości. Sama widzisz, że jakaś roza musi ustąpić miejsca takiej cudnej piwonii .
Eifelzauber, elegancka, dystyngowana róża o pięknych trwałych kwiatach, które nie poniewierają się po ziemi, świetnie komponuje się ze wszystkim.
Aniu Pulpo, przywołałaś mnie do porządku , bo za długo zbierałam się do tego tematu. Właściwie to nie ja powinnam obrażać się na róże, tylko one na mnie . Szczerbaty nie powinien rzucać się na orzechy jak kto głupi. Wystarczyło zachować umiar i zdrowy rozsądek. A moje róże wszystkie są piękne, co właśnie prezentuję.
Spotkania ogrodnicze uwielbiam. Mamy tu na Pomorzu fantastyczne grono . Żal tylko, że nie ma jak poznać wszystkich. Ciebie poznałabym z wielką przyjemnością.
Chippendale, fajna różyczka, nawet w tym roku nie zaczynała kwitnienia od wściekłego pomarańczu, nie grymaśna, nie kapryśna, nie za wielka, za to foremna i ochoczo kwitnąca. Kwiatki duże, nabite i trwałe.
No tak, Ewka, wzorem osoby z umiarem raczej nie jesteś , wszystkie róże kochasz i wszystkie chcesz mieć . Masz tę przewagę nade mną, że ziemię i klimat masz dużo lepsze.
U mnie choroby nie stanowią problemu, gdyby się jednak tak zdarzyło, to chore na pewno bym wyrzuciła... . Czyżbyś nie miała szpadla?
Comte de Chambord, niby to tylko różowa róża, niby kolor banalny, ale jest piękna i pięknie pachnie. Warta posiadania. Tylko trzeba ją było niżej przyciąć, bo ma zbyt długie nogi i stoi jak na szczudłach...
Misiuniu, witaj!
Swoje różane credo wyłożyłam we wstępie. Nie zrezygnuję ze wszystkich róż. Mam ich tylko za dużo, a dobrych stanowisk dla nich za mało i po prostu mi ich szkoda .
Bardzo się cieszę, że wpadłaś. Ogród Lisicy może się podobać, choć jest inny od innych.
Kiedyś jeździłam w Twoje strony, teraz już nie, a milo byłoby pospacerować po Twojej skarpie i uściskać Cię osobiście. Niektórym to się udało, zazdroszczę... .
Pozostaje mi uściskać Cię wirtualnie .
Minerva, młodziutka różyczka, w fazie pąka przepięknie fioletowa, urocza, choć z trwałością kwiatów za dobrze nie jest.
Czy to się godzi robić o północy przerwę na kawę? Godzi się...
Graham Thomas ma taki kolor, który nie pasuje do całej reszty ogrodu. Rośnie jednak w przedogródku i nikomu nie wadzi.
Zatem Graham Thomas. Słoneczny, witający, pięknie pachnący krzew. Kwiaty siarkowo żółte, z czasem blednące, od zimna pokrywa się leciutkim rumieńcem. Pomijany przy podlewaniu, nawożeniu, nie smakuje szkodnikom, odporny na mróz, suszę i deszcz. A jak kwitnie .
Elu , zawsze bardzo mi miło z Tobą się spotykać. Cieszę się, że mogłyśmy się odwdzięczyć za Twoją wielką gościnność i hojność w obdarowywaniu roślinami.
Aspirin Rose. Biała, z niewielkimi kwiatami w wielkich ilościach. Niech Was nie zwiedzie, że to róża okrywowa, więc niska i niewielka. Ona potrafi okryć pół rabaty, jak kołdra .
Elwi, witaj Bratnia Duszo!
Obie wiemy, że niekontrolowana fascynacja czymkolwiek paskudnie się zemści, i to prędzej niż później. Róże dały nam w kość, choć każdej z nas inaczej. Ja z irysami nie dam się ponieść, o nie! I Ciebie przestrzegam po przyjacielsku. 40 odmian to już brzmi groźnie. Moim zdaniem irysy wymagają jeszcze staranniej wybranych stanowisk. Musi przez nie przechodzić słońce, wtedy zachowują się jak witraże. Mnie, na szczęście, fascynuje naprawdę tylko kilka odmian ( i to innych niż Twoje ). No popatrz. Gdybym tylko wiedziała, że Ty już po te irysy lecisz, pokazałabym Medici Prince. On w rzeczywistości ma znacznie bardziej nasycone barwy. Czysty welur.
Baden - Baden pilnie domaga się strzyżenia. Już chciałam Ci napisać: pakuj swoją piekielną machinę i przyjeżdżaj, ale żal mi się zrobiło, bo bukszpanów do cięcia to u mnie od metra .
Czarna pantera już zdrowa, wesoła i coraz bardziej przymilna. Ach, gdybyż to duży Zlatan mógł mi się w pobliżu kręcić... .
Teraz mój najmilszy, najśliczniejszy Avalon, Avalonek, Avaloneczek, malutkie maślane cudo . Nie rośnie wielki, krzaczki foremne, kwiaty falbaniaste i świetliste. Bardzo trwałe.
Aprillo, witaj!
Prosisz o chłodną ocenę róży Versicolor. Dostałam ją w prezencie od Krysi Ignis. U niej kwitnie dużymi kwiatami, u mnie małymi z powodów wywiedzionych we wstępie. Ale i u Krysi, i u mnie strasznie się rozłazi na boki. Kwiatki ma urocze, choć ja też za dwukolorowymi nie przepadam,. Ty masz duże przestrzenie, to może ta jej ekspansywność nie będzie Ci przeszkadzać. Ja pewnie co jakiś czas będę ją oferować w przyszłym sklepiku .
Clair Marshall, słodziutkie maleństwo dwa razy przesadzane, urocze w kolorze fuksji. Wylądowała na rabacie różanej ( tej, która będzie przedmiotem szczególnej troski jak "los emeryta w peerelu"), więc może urośnie...
Miriamku , to nie tak, że jestem niestała w uczuciach. Weź za przykład Zlatana . To raczej troska o los tych różyczek, którym u mnie w wielu przypadkach ewidentnie źle. To po co mają się męczyć? W innej glebie rosną świetnie. Mam na to dowody. Ja całej setce komfortowych warunków nie jestem w stanie zapewnić. Ale wszystkie wybierałam sercem, chciałam je mieć i wszystkie bardzo lubię.
A irysy dopiero, jak to mówią, "odkryłam" wraz ze źródłem zakupu. Zauroczyły mnie, to fakt, ale tym razem umiaru nie stracę.
Nie dziwię się, że piwonia śni Ci się po nocach. Mnie też. To Sarah Berhnardt, najpiękniejsza w świecie. Przywiozłam sobie bukiet w ubiegłą sobotę i do dziś nic nie stracił na świeżości. Sama widzisz, że jakaś roza musi ustąpić miejsca takiej cudnej piwonii .
Eifelzauber, elegancka, dystyngowana róża o pięknych trwałych kwiatach, które nie poniewierają się po ziemi, świetnie komponuje się ze wszystkim.
Aniu Pulpo, przywołałaś mnie do porządku , bo za długo zbierałam się do tego tematu. Właściwie to nie ja powinnam obrażać się na róże, tylko one na mnie . Szczerbaty nie powinien rzucać się na orzechy jak kto głupi. Wystarczyło zachować umiar i zdrowy rozsądek. A moje róże wszystkie są piękne, co właśnie prezentuję.
Spotkania ogrodnicze uwielbiam. Mamy tu na Pomorzu fantastyczne grono . Żal tylko, że nie ma jak poznać wszystkich. Ciebie poznałabym z wielką przyjemnością.
Chippendale, fajna różyczka, nawet w tym roku nie zaczynała kwitnienia od wściekłego pomarańczu, nie grymaśna, nie kapryśna, nie za wielka, za to foremna i ochoczo kwitnąca. Kwiatki duże, nabite i trwałe.
No tak, Ewka, wzorem osoby z umiarem raczej nie jesteś , wszystkie róże kochasz i wszystkie chcesz mieć . Masz tę przewagę nade mną, że ziemię i klimat masz dużo lepsze.
U mnie choroby nie stanowią problemu, gdyby się jednak tak zdarzyło, to chore na pewno bym wyrzuciła... . Czyżbyś nie miała szpadla?
Comte de Chambord, niby to tylko różowa róża, niby kolor banalny, ale jest piękna i pięknie pachnie. Warta posiadania. Tylko trzeba ją było niżej przyciąć, bo ma zbyt długie nogi i stoi jak na szczudłach...
Misiuniu, witaj!
Swoje różane credo wyłożyłam we wstępie. Nie zrezygnuję ze wszystkich róż. Mam ich tylko za dużo, a dobrych stanowisk dla nich za mało i po prostu mi ich szkoda .
Bardzo się cieszę, że wpadłaś. Ogród Lisicy może się podobać, choć jest inny od innych.
Kiedyś jeździłam w Twoje strony, teraz już nie, a milo byłoby pospacerować po Twojej skarpie i uściskać Cię osobiście. Niektórym to się udało, zazdroszczę... .
Pozostaje mi uściskać Cię wirtualnie .
Minerva, młodziutka różyczka, w fazie pąka przepięknie fioletowa, urocza, choć z trwałością kwiatów za dobrze nie jest.
Czy to się godzi robić o północy przerwę na kawę? Godzi się...