Tajka pisze:Gosiu bardzo Ci współczuję tego gradu.

Takie spustoszenie zrobił w jednej chwili w śród roślin, które długo pielęgnowałaś.
Nas grad na szczęście ominął, ale straszna ulewa przeszła.
Mimo to, cieszę się, że założyłaś wątek i jesteś z naszego regionu.

Dziękuję bardzo i cieszę się bardzo z odwiedzin niemal sąsiadki. Postaram się nie zaniedbywać wątku i pokazać to co w nim ładne jeszcze zostało i co się rozwinie z tego co jest.
Żal serce ściska za każdym razem jak przez okno wyjrzę, ale pocieszam się, że jak łaskawie wyjrzy słonko to wszystko mniej lub bardziej ale odżyje.
Jednak jak sobie pomyślę, jak znajomym - sąsiadom poniszczyło tunele, wytłukło grzędy, pomidory, maliny.. Że w sąsiedniej miejscowości podtopiło domy i podwórka, to moje problemy stają się malutkie. Zwłaszcza, że moje grzędy wcześniej zdążyła zniszczyć nornica do spółki z psem na nią polującym
A "najlepsze" jest to, że ok 1,5 km dalej na wschód po gradzie nawet śladu nie było. Deszcz, ulewa owszem, ale nie grad.