Marysiu też tak myślę, leci i w sobotę będzie na miejscu w domu

.
Martuś na pewno się dowiecie jak syn marnotrawny wróci

. Zakasać rękawy trzeba i to bardzo. Niestety u mnie cały czas wszystko w rozsypce, ale skoro zachciało mi się wszystkiego na raz( okien, usunięcia zagrażających drzew, nowej rabaty, zakupów) to teraz na wariata latam. Ogródek warzywny na wiosnę nie przekopany, miałam podlać czosnkiem na te robale co zżerają marchew i koper, skrzypem- wszystko przede mną. Ale dam radę.
Grażynko dziękuję, również udanego sezonu.
Jolu a widzisz kto Wam taką piękną pogodę załatwił

. Różyczki sadziłam w zeszłym tygodniu, oczywiście nie zdążyłam wszystkich bo to dzieci , to wykonanie i spalenie Marzanny, to musiałam przygotować grunt, potem czekać aż ziemia w niedzielę rozmarznie, więc część zadołowana i czeka na kolejny weekend, a jeszcze na dwie czekam - jutro będą.

.
Tulapku widzisz nie zorientował byś się, bo taki zalatany jesteś. Naprawdę podziwiam. Tak to ocieplenie to nasza sprawka i stracone pół soboty na wykonanie, ale warto było

.