
Jak to mówią, do trzech razy sztuka...
Na początek przypomnę kilka istotnych faktów pomocnych w ogarnięciu całości:
CZAS AKCJI: czasy współczesne; okres zielonej rewolucji; aktualnie w fazie względnego plateau...
MIEJSCE AKCJI: zapchany po brzegi zielstwem wszelakiem poznański R.O.D. o mizernym areale 370 m2; niewydolny pojemnościowo, czyli jednym słowem moje pole manewrów...
OSOBY WYKONUJĄCE OBSADĘ:
ja ? zielono ? zakręcona roślinna zakupoholiczka na odwyku, z odwiecznym dylematem co zrobić z kolejnym roślinnym fantem (bo przecież nie można go nie przygarnąć...)
M w niektórych kręgach zwany małżem ? ogrodowy neofita, nawrócony niczym Szaweł; dumny ojciec trawnika i szalony twórca małej architektury ogrodowej; cechą charakterystyczną jego twórczości jest element niedopowiedzenia... (tzn. zawsze zostaje coś do dokończenia "na później"...

Ojciec ? człowiek o gołębim sercu, ale z żyłką dywersanta; mistrz niedźwiedziej przysługi i kreciej roboty. Klasyczny przykład wujka "dobra rada". Zawsze chce dobrze, nie zawsze mu wychodzi...
Matka vel Mufka - śmiertelny wróg drzew liściastych, drewnianego tarasu i poszerzania rabat kosztem trawnika (szczęściem na FO nie zagląda, a miarki w oku nie ma

Fruzia vel Frut lub oficjalniej Frutella ? ukochana córunia tatusia, pies marki york, a właściwie nowy york (bo poprzednia psina odeszła za Tęczowy Most ...

Ponieważ kobieta zmienną jest, a moje koncepcje i upodobania ewoluują z prędkością światła ? ogród przechodzi nieustanne metamorfozy. Jest wiekowy (coś w okolicach 30-tki), ale obecna era przeobrażeń rozpoczęła się raptem jakieś 7 - 8 lat temu. W pierwszej epoce nowej ery z ogródka wyleciało wszystko co nie było iglakiem. W kilka miesięcy osiągnęłam "ideał", szczyt ówczesnej ogrodowej mody czyli trawnik i tuje.... (choć może trawnik to zbyt wiele powiedziane, tę łaskawą nazwę do ubiegłego roku nosiły sumiennie koszone chwasty

Póki co za oknem prawie zima i tegoroczny sezon ogrodowy niemal zakończony. Pozostało tylko okopcować różyczki, opatulić co wrażliwsze i ...oddać się wspomnieniom i snuciu planów na najbliższy sezon.
Miło będzie, jeżeli zechcecie mi potowarzyszyć.
Nie obiecuję fotograficznych fajerwerków ani literatury wysokich lotów, ale mam cichą nadzieję, że chociaż część z Was zechce czasem do mnie zajrzeć

Czym Was przywitać ... Może krokusikami, które jako pierwsze witały tegoroczną wiosnę...



Mój poprzedni wątek znajdziecie tutaj
