
Nic mnie tak nie relaksuje, jak zajęcia w ogródku- czy to podlewanie, sadzenie, koszenie trawy czy kopanie dołków- to taki rodzaj zmęczenia, po którym ledwo wchodzę po schodach-ale w duszy gra

Gdy byłam kilkuletnim dzieckiem, już ciągnęło mnie do ogrodu. Rodzice mają dom w ogródkiem, na którym Tata sadził głownie iglaki i drzewa owocowe, miał 3 klomby róż i małą rabatkę z truskawkami.
Ja zawzięcie zasiedlałam ogródek kwiatami- sadziłam w trawniku kępy stokrotek, które Tata musiał omijać kosząc, a rabatę truskawkową otoczyłam "żywopłotem" z łubinu

Miałam swoje małe grabki, kupione w pobliskim ogrodniczym (wtedy nazywano to centralną nasienną chyba..?). Dostałam "przydział na własny grunt rolny"- wydzieloną rabatę u Babci-na działce obok, gdzie sadziłam kwiaty jednoroczne, oczywiście łubin

W ostatnich latach u Rodziców "zbudowałam" altankę, zdjęcie-jak widać stare..

Nieśmiało uczyłam się zakładać rabaty z czegoś więcej niż łubin i maciejka..


To rabatka z Krzewuszką Bristol Ruby, dwoma berberysami NN i Jałowcem Blue Star. Ma kształt nerki, otoczona kamieniami i małymi kamyczkami w roli obrzeża..
Sąsiadka 8mioletnia zapytała, kogo tam pochowałam

Każdej zimy karmię ptaki- tu sójka, która mieszka u sąsiadów na drzewie, a u nas się stołuje..

Odkrywałam, że nie wszystko wszędzie urośnie- że nie wystarczy posadzić i podlewać,, że trzeba poznać upodobania każdej rośliny, wybrać optymalne stanowisko.. Nauczyłam się, że czasem-mimo starań- po prostu się nie udaje, co samo w sobie też jest cenną lekcją.
Często też udawało się-mimo braku dokładnej wiedzy- rośliny odwdzięczały się chyba za serce..
Hortensja w ostatnich dniach mnie zadziwia kolorem.. że przetrwałą te zimy, kiedy nie wiedziałam o okrywaniu w silne mrozy..i kwitła co roku

Krzewuszka szykuje się do kwitnienia- w listopadzie..

Rozchodnik jak zawsze niezawodny

Jednym słowem- grzebałam w ziemi od wczesnej młodości. Nie wyobrażałam sobie, że mogłabym nie mieć chociaż kawałka ziemi do dyspozycji, a obecna działka to spełnienie marzeń o "swoim miejscu na ziemi".
Mam na imię Monika. Wraz z mężem budujemy dom, do którego mamy nadzieję przeprowadzić się wiosną 2014.
Ponieważ nie mieszkamy jeszcze "tam"- to jak na razie ogród składa się głównie z iglakowego szkieletu i kilku roślin, które mają szanse przetrwać bez regularnego podlewania.
Rabatki wstępnie zakryte agrowłókniną- zamierzam ją usunąc, ale obecnie nie wygrałabym z perzem- on tam jest codziennie


Działka ma 660mkw, z czego ok 200mkw przeznaczone zostało na dom i podjazd. Jak widać- na szaleństwa nie pozostało wiele, ale mam dużo zapału i serce się wyrywa, żeby chociaż na tym niewielkim kawałku stworzyć swoje miejsce na ziemi.. Zresztą nie tylko "swoje"- do ogrodu chciałabym zaprosić owady i zwierzęta-oczywiście niektóre.. Po trosze już to się udało- ale o tym później.
Działka została kupiona na nowo powstającym osiedlu w podwarszawskiej miejscowości, nieopodal Zalewu Zegrzyńskiego. Jest to teren niedawnych pól uprawnych- więc nie ma żadnych starych drzew- głównie perz nam towarzyszy

Już na etapie budowy działka była samozwańczo zasiedlona

Wśród bałaganu budowalnego gniazdo uwiły sobie pliszki, które doczekały się młodych

Zachęcona zainteresowaniem tubylców


Nieopodal działki jest nieduży lasek- też jest tam co robić..


Najbardziej lubię fotografować te nakrapiaki urocze, ale żebym nie wyszła na tak wytrawnego grzybiarza, co to zbiera muchomory..

Wstępnie mam narysowany kształt rabat i wybrane rośliny, które chcę mieć. Mam projekt, zrobiony kilka lat temu-nie do końca się go trzymam, bo niektórych roślin jednak nie chce mieć z różnych względów. Z tego powodu powstały "dziury" w rabatach, które, mam nadzieję, uda mi się jakoś sensownie wypełnić.. przy nieśmiałej nadziei na pomoc Forumowiczów.

Pierwsze rośliny ze szkółki sadziłam w maju 2011r, przy ogromnej pomocy Męża- cieszę się bardzo, że robiłam im zdjęcia.. dzięki temu widzę, jak wszystko urosło przez te 3 sezony- ile pracy włożyły roślinki, żeby cieszyć nasze oczy

Każdy iglak w trakcie sadzenia został "zaprawiony" mikoryzą w żelu bezpośrednio na korzenie.
Pojawiły się spore, jak mi się wtedy wydawało, rosliny..
Miejsce, które nazywam pagórkiem południowym.. Wstępnie jest usypana ziemia, co trochę widać na foto- docelowo na froncie znalazł się murek oporowy wysokości 40cm- urlop tegoroczny pracowity

W maju 2011 wyglądał tak..

Na zdjęciu 3 kosodrzewiny mughus, 2 brzozy samosiejki-przywiezione i posadzone XI'10 spod Siedlec, jałowiec mint julep.
Od znajomej Rodziców dostałam pigwowca NN, który kwitnie na soczyście czerwony kolor. Rośnie prawie na szczycie pagórka.

W pażdzierniku tego roku wyglądało to już tak- brzozy oszalały, kosodrzewiny też sobie radzą.. Jest wreszcie murek-jeszcze pagórek niedokończony, już nie miałam siły w tym roku. Trzeba wysypać do szczytu ziemię i zlikwidować chwasty rosnące za samym murkiem. Do października grasowały po chwastach-pięknie kwitnących-trzmiele, więc nie miałam serca.. Sporo pracy jeszcze przede mną..

Po lewej stronie rośnie jakiś iglak miniaturka- zupełnie nie wiem, co- znajomi dali: "masz takie małe fajne..". Tuz za nim, w samym rogu rabatki posadziłam Jabłonkę Royalty (gołą miotłę, nie widać jej..), u stóp której wkopałam cebulki szafirków białych. Bardzo jestem ciekawa wiosennych efektów

Po prawej stronie z przodu niski żółtawy iglaczek-to Jałowiec mordigan gold- jest parka:)
Od dziś to zdjęcie również nieaktualne- przy ogrodzeniu po prawej stronie jako tło dla mordiganów posadziłam 4 berberysy Red Jewel.
Pigwowca czerwonego już też nie widać-goły..
Mam również wiernego ogrodnika-pomocnika. Tu, w 2011r, pilnuje młodej Pęcherznicy Luteus i Jałowców Monarch.

Jest też dzielnym kibicem- tu Euro 2012..

Tej jesieni okolica wygląda już tak.. To wielkie żółte krzaczysko, przebarwione późnopaździernikowo- to ta śliczna cytrynkowa krzewinka, pilnowana przez psiaka. Nie przycinałam pęcherznicy w tym roku, ciekawa jej kwiatów. Wiosnę 2014 przywita sekatorem


Widać tu też ognik Solei d'or i trawę, którą kupiłam w te wakacje-chyba Zebrinus..?
Ogólnie ten rok muszę uznać za udany pod względem efektów. Sama zrobiłam niewiele- budowa i pilnowanie ekip zajęło większość czasu, nie mówiąc o braku funduszy na zakupy

Zimę postanowiłam poświęcić na dokształcanie się na forum- poznawanie nowych roślin, rosnących w Waszych ogrodach, uczenie się jak ładnie komponować rośliny i jak o nie dbać.
Pierwsze kilka dni na FO zaowocowało pilną wyprawą do ogrodniczego po cebule lilii, których nigdy wcześniej nie sadziłam uznając, że się nie znam.. nie chcę.. nie umiem..
Już posadziłam pierwsze 5 lilii i czekam z niecierpliwością ich pierwszej wiosny- naszej pierwszej wiosny

Mam 1 lilię muscadet i 4 azjatyckie Orange. Posadziłam wśród kosodrzewin na pagórku

W niektórych miejscach wsadziłam też krokusy, narcyzy, tulipany- zmotywuje mnie to do zdjęcia agrowłókniny wiosną
