Witam Was serdecznie ?
Oczywiście, że spędziliśmy na działce. Prawie się na nią przeprowadziłam

Jakoś moja dusza nie cieszy się z mieszkania w mieście, ciągnie do zieleni.
Chociaż wiele czasu spędziliśmy w ogródku, niewiele w nim zmieniliśmy. Nie wiedzieliśmy, co będzie dalej z ROD-em i tak trochę daliśmy na wstrzymanie. Ale przynajmniej pozbyliśmy się ogromnej sterty gruzu i złomu. Teraz wszędzie jest czyściutko, mąż zrobił (prawie już do końca) śliczniutkie kompostowniki, bo w końcu było gdzie je postawić
Podjęliśmy dość brutalną decyzję o ścięciu orzecha włoskiego. Pień dziurawy, pomimo czyszczenia i osłaniania dalej próchniał. Na konarze to samo. W kilku innych miejscach rosły grzyby, liście i owoce porażone przez antraknozę. Plon żaden. W zamian za to drzewo posadzimy wiosną w innym miejscu jeden z klonów węgierki, więc równowagę zachowamy

A pniaki wykorzystam na hodowlę boczniaka.?
Dokupiliśmy trochę krzewów owocowych: czarne porzeczki, agresty, jagody kamczackie, winorośle i jeżyny. Będzie więcej zdrowych, nie pryskanych owocków.
Poszerzona będzie rabata azaliowa, powstanie kilka różanych, co nieco trzeba będzie przesadzić, bo nareszcie klaruje nam się wizja ogrodu, jaki chcemy mieć.
Kilka zdjęć z czerwca i lata:
Cudownie pachnąca piwonia:
Plan zasłonięcia brzydkiej ściany od sąsiada idzie na przód:
Róża Mandarin w czerwcu przyciągała wzrok przechodniów:
Na początku lipca jeszcze świetnie wyglądała:
A później wyjechaliśmy na wakacje, za późno zrobiłam oprysk na czarną plamistość i w sierpniu został ołysiały krzak wciąż jednak próbujący z lepszym lub gorszym efektem kwitnąć. Aż przykro było na nią patrzeć, zwłaszcza, że w zeszłym roku w ogóle nie chorowała. Może po prostu ten rok był taki kiepski dla róż.
Obficie zakwitła róża kupiona jako Climbing Rosa:
Toczka w toczkę jak Rosarium Uetersen odziedziczona wraz z działką. Teraz mamy dwie

Nie mam nic przeciwko, bo są prześliczne

Tę starszą przesadzimy wiosną na tę samą rabatkę, zamiast rudbekii nagiej. Będą tworzyły różową ścianę (na zdjęciu za małym miłośnikiem szczypioru, pora, cebuli i rzodkiewek

).
Na pewno to odchoruje, ale w miejscu, w którym jest teraz nijak nam nie pasuje, a wręcz przeszkadza. W dniu letniego przesilenia wyglądała tak:
Róże na pergoli powoli się rozrastają:
Za kratką widać orzecha, którego już nie ma. Rabatka, teraz słoneczna, zostanie poszerzona i wzbogacona o kilka innych róż.
Lilie:
z trzech zamówionych Spring Pink dwie są takie:
a jedna taka:
Te niespodzianki od dystrybutora...
Venezuela:
Całej trzeciej odmiany lilii, którą posiadam, z jakiegoś dziwnego powodu zdjęć nie mam. Aż dziw, bo ogródek obfocony z każdej strony i o każdej porze.