
Po kilku latach poczytywania forumowych wątków i czerpania pełnymi garściami z zawartych w nich rad i doświadczeń, postanowiłam i ja założyć własny, by opowiedzieć swoją ogrodową historię.
Gdy pięć lat temu mój M. kupił 1,5 hektarową piaszczystą pustynię, byłam szczerze przerażona jego decyzją

Działka jest co prawda ładnie położona, bo wokół lasy i graniczy z rzeczką, ale była pustym piaszczystym ugorem, bez jednego, choćby najmniejszego drzewka, czy krzaczka. Po prostu patelnia !
W pierwszym roku zaczęliśmy od ogrodzenia połowy terenu i doprowadzenia wody i prądu. Priorytetem było też zapewnienie w letnie upały odrobiny cienia. Powstała więc altana

Kolejnym etapem było wprowadzenie choć odrobiny zielonego życia, co niestety okazało się dużo trudniejsze niż sobie wyobrażaliśmy.
Okazało się, że posadzenie każdej rośliny to nie tylko wykopanie i wywiezienie piasku, ale i sterty kamieni, których jest czasem więcej niż piasku ! Początkowo kamienie przydały się do betonowania słupków ogrodzeniowych, ale ponieważ z biegiem czasu było ich coraz więcej, postanowiliśmy zbudować tzw. suchy strumyk, który z każdym rokiem robi się coraz dłuższy i szerszy...
Niektóre z wykopanych głazów mają imponujące rozmiary, więc zaczęliśmy je kolekcjonować






Jesienią, dzięki pomocy koleżanek ogrodniczek pojawiły się pierwsze wymarzone drzewa, m.in.16 lip, z których powstała miniaturowa alejka:

Posadziłam też swoje pierwsze róże, które na wiosnę odwdzięczyły się pięknymi kwiatami
Przy altanie sześć pnących New Dawn

Trzy krzewy Abraham Darby



oraz Chopin i Graham Thomas


Kolejny sezon był równie pracowity, ale o tym opowiem jutro
