Małgosiu czekam na deszcz, bo jednak to inny komfort dla roślin, niż podlewanie. Dziś rano i po południu podlewanie włączone, a dodatkowo podlałam niektóre rośliny ręcznie. Miła jesteś,

ale moje umiłowanie porządku jeszcze długo będzie cierpieć z powodu mnogości pięknych roślin.

Kubuś już duży, to inaczej możesz go traktować.

Karol kocha wodę i dlatego w ciepłym basenie był przeszczęśliwy. Też posiałam więcej jarzyn, ale nornice je przekopały skutecznie.

Już M szuka siatki do skrzyń, które pewnie w przyszłym roku staną, bo szkoda mojej pracy.

Chopin w różnych fazach.
Anitko przykro jak są straty, ale na aurę wpływu nie mamy.

Czasem uda mi się ładniejsze zdjęcie zrobić.

Jestem szczęśliwa, że Artemis odżyła, bo już byłam w strachu, że ususzyłam krzaki.

Różowiastą muszę wreszcie przenieść w inne miejsce.
Aniu Chopiny w tym roku wyjątkowo późno ruszyły, jeden wydawał się martwy. Na szczęście kwitną, uwielbiam też ich zapach. Dobrze, że też możesz się nim cieszyć.

Lawendy mam chyba za dużo.

Jeden szpaler przy Chopinach i Artemis. Niestety gipsówka ma metr wysokości i psuje cały widok.
Drugi przy nowej różance na piasku, czyli przy wysokich miskantach. Tam też przybędzie dziewięć białych lawend. Na razie malutkie, nabierają ciała.
Trzeci przy różach okrywowych, koło zejścia z tarasu.
Czwarty jeszcze nieciekawy, bo krzewy różnej wielkości. W dwu chyba kot

sąsiadów robi sobie legowisko.
Moniczko dziękuję,

parę roślin jeszcze do zmiany, ale już ta rabata powoli nabiera wyglądu. Kupiłam różę w szkółce, żeby mieć pewność, że to Camelot.

Posadziłam go między Pink Peace, a Queen Elizabetth, jako pośredni kolor. Moim zdaniem, róża dopasowała się kolorystycznie do już rosnących. Tylko co to jest.

Zrobiłam jeszcze zdjęcie bardziej rozwiniętego kwiatu.
Jeszcze trzy róże.
Pierwsza azjatka.
Powojnik z B.
Na koniec kleome, która rośnie na korzeniach żywotników, ale nie przeszkodziło jej to zasłonić berberysu i cisa. Na szczęście jednoroczna, to jej daruję.
