Ewelina, Andzia, Dorota, Iwona, Lucyna, Mati, Ola, Małgosia, Wam pozwolę sobie odpowiedzieć zbiorowo, bo wszyscy w temacie ziemi liściowej. Otóż z tymi liśćmi było tak, że najpierw nazbierałam duże wiadro liści, które tak ot sobie stały kilka dni i zrobiła się z nich niezbyt pachnąca breja

Fuj, do wywalenia

No to poczytałam troszku o przerabianiu liści i kolejną partię już bardziej z rozmysłem przygotowałam. Jako że mocznik przyspiesza kompostowanie (a u mnie akurat tego specyfiku niet) użyłam do przesypywania liści obornika granulowanego. Żeby uniknąć znów powstania śmierdzącej brei z pozlepianych z sobą liści przesypałam je też ziemią, która została mi bodajże po pomidorach sadzonych w donicach, coby pomiędzy było więcej powietrza i masa była bardziej sypka. I tak jak już wcześniej pisałam, tymi warstwami wypełniłam ciemny worek, w którym porobiłam też sporo otworów wentylacyjnych. Też słyszałam że można ziemię zrobić z samych liści, ale bałam się otrzymać znów tej brei

Ważne oczywiście jest wzruszanie i obracanie wora. A ziemia taka dobra jest pod wszelakie nasadzenia za wyłączeniem roślin kwasolubnych. Do takiego przerabiania nie nadają się liście orzecha i dębu
Aneczka, oby takie temperatury o jakich piszesz faktycznie były, dość mam już tego zimna, brrr.
Krysiu, no to nie jestem taka
zapóźniona jak u Ciebie pomidorki w
papiórkach 
Ja w większości wątków widziałam już pomidorowe lasy, więc czym prędzej musiałam nadgonić
Madzia, krzewuszkę tnie się po kwitnieniu

z tym, że ja robiłam cięcie prześwietlające i formujące, więc niektóre gałązki wycięte zostały całkowicie, bez obawy o ich kwitnienie. Co do kociaka, to na razie muszę dać sobie czas na żal. Po prostu nie jestem gotowa na nowego kocura, ja wciąż chcę mieć mojego starego
Soniu, warzywnik mam mikrusich rozmiarów, to łatwo mi w nim tę parę warzywek posiać

Co do Twojego eksperymentu to ciekawa jestem efektu, zaglądałaś już tam? No i pytanie czy nie będziesz tam miała kupy siewek trawkowych, no chyba że pilnowałaś aby nie znalazły się w tym worku kłosy.