
U oster
- rogo
- 200p
- Posty: 286
- Od: 22 maja 2011, o 14:08
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Re: U oster
Oster - bardzo lubię zaglądac do Twojego wątku - pozdrawiam 

- oster
- 1000p
- Posty: 1357
- Od: 9 mar 2011, o 15:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
Re: U oster
Najczęściej raniutko poczytuję watki i dziś wpadłam przypadkiem na wątek, w którym forumka wspomina o
sąsiedzie, z którym nie ma zbyt dobrych stosunków. Kiedy ja sprowadziłam się do naszego maleńkiego mieszkanka,
na posesji rządziła stara kobieta i jej syn. Kiedy cokolwiek próbowałam zrobić, by upiększyć nieco
te zapuszczone, zaniedbane podwórze, sypały się wyzwiska i oboje wszczynali awantury. Dla świętego spokoju
człowiek ustępował, bo wychowanie: "głupiemu i fura siana ustąpi" brało górę. Ale nie zawsze jest to dobry
sposób postępowania: głupi myśli sobie wówczas: "aha, boi się mnie"! Ale pewnego dnia po kolejnych ulewnych
deszczach, glina, na której posadowiony jest dom, spływała wraz ze strugami, - humus spłynął już dawno
. Postanowiłam nawieść ziemi i zasiać trawę,by powstrzymać proces erozji
To były moje pierwsza
poczynania na rzecz "zrobieniaczegośdlaotoczenia"
Kiedy nie pomagały wrzaski i wyzwiska (mieszkamy na odludziu, więc na świadków nie ma co liczyć),
sąsiadka już wówczas ponad siedemdziesięcioletnia kobieta) zaczęła wyśmiewać moje poczynania. Dosłownie:
siedziała w oknie i przez cały czas moich prac dogadywała bez przerwy
Nie powiem, że to było milsze, bo drwina i szyderstwo są podobnie dokuczliwe, ale postanowiłam nie
zwracać uwagi na ich zachowania. Nawiozłam wówczas ponad 100 taczek ziemi z miejsca, do którego
spływała: poza ogrodzeniem. Podniosłam wówczas teren w najniższym miejscu o prawie pół metra!
Praca trwała dwa dni, potem wyrównanie, wysiew trawy w miejscu, gdzie teraz powstała rabata "pod oknami",
a w rogu obecnej rabatki "pod bzami" zrobiłam skalniaczek. Skromniutki, bo i doświadczenia było brak
i tego forum nie było... i internetu jeszcze na świecie nie było (w takiej formie, jak obecnie).
Niestety, nawet przez myśl mi nie przemknęło, by uwiecznić stan przed i po. W każdym razie po deszczach
człowiek nie miał jak dojść do domu: glina, błoto i pełno gówien kurzych, które panoszyły się wszędzie jak
jej właściciele. Miałam znajomego w ówczesnej milicji, poprosiłam go o pomoc w kwestii kur.
Sąsiedzi zostali "zaproszeni" na komendę, dzielnicowy "porozmawiał z nimi tak "od serca" i kury zostały
umieszczone w zagrodzie przy komórce
(przy akompaniamencie epitetów - ale zrobili, co do nich
należało
Jednak milicja też się do czegoś tam nieraz przydawała
.
Ale po tym fakcie sąsiadka z okna śledziła moje poczynania: nawet jej syn pomógł mojemu mężowi w
wylaniu chodnika. Oczywiście, od tej pory ich nastawienie do nas się nie poprawiło, bo wystarczyło
coś nie po ich myśli zrobić i awantura gotowa; ale skończyły sie -urwy i -uje podczas moich prac
ogrodowych. Teraz, kiedy przekopywałam ziemię pod oknami przy robieniu rabaty i wykonywaniu
nasadzeń, wszystko to stanęło mi przed oczami; i choć myślałam, że umiem patrzeć na to, co było -
z dystansem, niestety, przypomniało mi się wiele innych przykrych i nawet dramatycznych wydarzeń
wiązanych z tymi ludźmi. Jej już nie ma chyba z dwanaście lat, a ja nie mam ani jednego miłego z nią
wspomnienia. Sąsiad rozpił się aż tak, że właściwie nie ma dnia, bym nie słyszała zza drzwi jego
mieszkania zapijaczonego komentowania rzeczywistości
Ale dziś to inaczej wygląda; przestałam
ustępować, nauczyłam się robić swoje, a jego wyzwiska mijają mnie szerokim łukiem. Próbuje jeszcze
rządzić, ale zdziwko go łapie, kiedy ja robię swoje- dokładnie to, co zamierzyłam
Wniosek z tego doświadczenia w moim przypadku jest następujący: nie warto było ustępować głupiemu,
bo otoczenie dzisiaj, po dwudziestu sześciu latach, byłoby zupełnie inne. Ale wyciąganie wniosków w
własnych błędów to cecha charakteryzująca człowieka: nigdy więcej ustępowania głupiemu
No, i sąsiad to taki ważny element naszej codzienności, który ma ogromny wpływ na nasze życie -
choć z gara nam nie wyjada
sąsiedzie, z którym nie ma zbyt dobrych stosunków. Kiedy ja sprowadziłam się do naszego maleńkiego mieszkanka,
na posesji rządziła stara kobieta i jej syn. Kiedy cokolwiek próbowałam zrobić, by upiększyć nieco
te zapuszczone, zaniedbane podwórze, sypały się wyzwiska i oboje wszczynali awantury. Dla świętego spokoju
człowiek ustępował, bo wychowanie: "głupiemu i fura siana ustąpi" brało górę. Ale nie zawsze jest to dobry
sposób postępowania: głupi myśli sobie wówczas: "aha, boi się mnie"! Ale pewnego dnia po kolejnych ulewnych
deszczach, glina, na której posadowiony jest dom, spływała wraz ze strugami, - humus spłynął już dawno


poczynania na rzecz "zrobieniaczegośdlaotoczenia"

Kiedy nie pomagały wrzaski i wyzwiska (mieszkamy na odludziu, więc na świadków nie ma co liczyć),
sąsiadka już wówczas ponad siedemdziesięcioletnia kobieta) zaczęła wyśmiewać moje poczynania. Dosłownie:
siedziała w oknie i przez cały czas moich prac dogadywała bez przerwy

Nie powiem, że to było milsze, bo drwina i szyderstwo są podobnie dokuczliwe, ale postanowiłam nie
zwracać uwagi na ich zachowania. Nawiozłam wówczas ponad 100 taczek ziemi z miejsca, do którego
spływała: poza ogrodzeniem. Podniosłam wówczas teren w najniższym miejscu o prawie pół metra!
Praca trwała dwa dni, potem wyrównanie, wysiew trawy w miejscu, gdzie teraz powstała rabata "pod oknami",
a w rogu obecnej rabatki "pod bzami" zrobiłam skalniaczek. Skromniutki, bo i doświadczenia było brak
i tego forum nie było... i internetu jeszcze na świecie nie było (w takiej formie, jak obecnie).
Niestety, nawet przez myśl mi nie przemknęło, by uwiecznić stan przed i po. W każdym razie po deszczach
człowiek nie miał jak dojść do domu: glina, błoto i pełno gówien kurzych, które panoszyły się wszędzie jak
jej właściciele. Miałam znajomego w ówczesnej milicji, poprosiłam go o pomoc w kwestii kur.
Sąsiedzi zostali "zaproszeni" na komendę, dzielnicowy "porozmawiał z nimi tak "od serca" i kury zostały
umieszczone w zagrodzie przy komórce

należało


Ale po tym fakcie sąsiadka z okna śledziła moje poczynania: nawet jej syn pomógł mojemu mężowi w
wylaniu chodnika. Oczywiście, od tej pory ich nastawienie do nas się nie poprawiło, bo wystarczyło
coś nie po ich myśli zrobić i awantura gotowa; ale skończyły sie -urwy i -uje podczas moich prac
ogrodowych. Teraz, kiedy przekopywałam ziemię pod oknami przy robieniu rabaty i wykonywaniu
nasadzeń, wszystko to stanęło mi przed oczami; i choć myślałam, że umiem patrzeć na to, co było -
z dystansem, niestety, przypomniało mi się wiele innych przykrych i nawet dramatycznych wydarzeń
wiązanych z tymi ludźmi. Jej już nie ma chyba z dwanaście lat, a ja nie mam ani jednego miłego z nią
wspomnienia. Sąsiad rozpił się aż tak, że właściwie nie ma dnia, bym nie słyszała zza drzwi jego
mieszkania zapijaczonego komentowania rzeczywistości

ustępować, nauczyłam się robić swoje, a jego wyzwiska mijają mnie szerokim łukiem. Próbuje jeszcze
rządzić, ale zdziwko go łapie, kiedy ja robię swoje- dokładnie to, co zamierzyłam

Wniosek z tego doświadczenia w moim przypadku jest następujący: nie warto było ustępować głupiemu,
bo otoczenie dzisiaj, po dwudziestu sześciu latach, byłoby zupełnie inne. Ale wyciąganie wniosków w
własnych błędów to cecha charakteryzująca człowieka: nigdy więcej ustępowania głupiemu

No, i sąsiad to taki ważny element naszej codzienności, który ma ogromny wpływ na nasze życie -
choć z gara nam nie wyjada

Re: U oster
Co za historia... Biedni ludzie... chorzy na nienawiść...
Chylę czoła, że nie zwariowałaś
Chylę czoła, że nie zwariowałaś

- ewkapaw
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3610
- Od: 10 sty 2008, o 09:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Szczecin
Re: U oster
Wandziu jak mi miło było się z Tobą spotkać
. Trochę krótko , ale co zrobić - takie życie i obowiązki .
Będę Ciebie odwiedzać , choć nie obiecuję , że za każdym razem napiszę
.
Buziaczki dla dzieciaczków
.

Będę Ciebie odwiedzać , choć nie obiecuję , że za każdym razem napiszę

Buziaczki dla dzieciaczków

Pozdrawiam EWA
Spis linków
Spis linków
- oster
- 1000p
- Posty: 1357
- Od: 9 mar 2011, o 15:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
Re: U oster
Siberio, niewiele brakowało ...Siberia pisze:Co za historia... Biedni ludzie... chorzy na nienawiść...
Chylę czoła, że nie zwariowałaś

Wiesz, gdybym tylko pozwoliła moim wspomnieniom dojść do głosu...
Ale, przeszło, minęło, a obecnie bawi mnie bezradność sąsiada wobec moich poczynań.
I jeśli nie pomaga to niech przynajmniej nie przeszkadza. Kiedyś (właśnie podczas odnawiania terenu) zamówiłam wywrotkę ziemi: stanął na drodze i kierowca nie miał jak wjechać na posesję. Musiał wywalić ziemię w dole, z którego potem taczkami wwoziłam pomału na teren posesji.

Ewuniu, ja również cieszę się z tego powodu i dziękuję za miłe chwile. Szkoda,
że połowę czasu przeznaczonego na spotkanie przestałam w korkach.
Może następnym razem nie trzeba będzie kraść paru godzin dnia, może kolejne
spotkanie u mnie? Przecież to rzut beretem

można będzie posiedzieć nawet podczas silnego wiatru czy zacinającego deszczu.
Pomyślcie o tym.
Jakaś majówka?

- ewka63
- 500p
- Posty: 796
- Od: 17 kwie 2011, o 09:25
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Podkrakowskie spokojne ...
- Kontakt:
Re: U oster
A chciało by się zaśpiewać " jak dobrze mieć sąsiada". Współczuję tylu lat wśród takich ludzi. Cóż, dobrych chwil nie było, ale teraz może wrócą w dwójnasób, w końcu po tak długim czasie należy Ci się osterku. Niestety jest sporo ludzi na świecie, żyjących tylko po to, żeby dokuczyć innym. I nie da się ich naprawić swoją miłością do świata.
Mój zielony kawałek ziemi
Pozdrawim Wszystkich - Ewa
Pozdrawim Wszystkich - Ewa
- empuza
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4296
- Od: 4 cze 2007, o 09:30
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Zachodniopomorskie
Re: U oster
Osterku bij, zabij!
Ty pojechałaś a torba dla dzieciaczków została.
Jak nic muszę przestać zajadać masełko

Ty pojechałaś a torba dla dzieciaczków została.


Jak nic muszę przestać zajadać masełko


"Gdy w jednym domu światło gaśnie i ogród przestaje żyć, w drugim rodzi się nowe życie."
Empuzka i jej ROD-wy świat-rok 2012
Empuzka i jej ROD-wy świat-rok 2012
- oster
- 1000p
- Posty: 1357
- Od: 9 mar 2011, o 15:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
Re: U oster
Ewuśewka63 pisze: Niestety jest sporo ludzi na świecie, żyjących tylko po to, żeby dokuczyć innym. I nie da się ich naprawić swoją miłością do świata.

Masz rację, frustratów trochę na tym świecie się nasiało...
Zaraz lecę do Ciebie

... a ja wciąż dokądś spóźniona...empuza pisze:Osterku bij, zabij!
Ty pojechałaś a torba dla dzieciaczków została.![]()
![]()
Jak nic muszę przestać zajadać masełko![]()


To mi trzeba by napukać...
E, to pretekst do zobaczenia się

- aagaaz
- 1000p
- Posty: 1774
- Od: 7 maja 2011, o 10:58
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Bydgoszcz
Re: U oster
To miałaś przeżycia...
Ja mam trochę przeżyć z moją ciotką ( mieszka w naszym domu, w mieszkaniu obok ), ale nie w sprawach ogrodowych ale w życiu codziennym ( codziennie jej coś kradniemy)...
Ale ważne , że nie dałaś się i postawiłaś na swoim...Gratulacje
Ja mam trochę przeżyć z moją ciotką ( mieszka w naszym domu, w mieszkaniu obok ), ale nie w sprawach ogrodowych ale w życiu codziennym ( codziennie jej coś kradniemy)...
Ale ważne , że nie dałaś się i postawiłaś na swoim...Gratulacje

- oster
- 1000p
- Posty: 1357
- Od: 9 mar 2011, o 15:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
Re: U oster
Agnieszko, to współczuję, bo członkowie rodziny to jeszcze coś paskudniejszego, bo
to najzwyklej w świecie przykre.
Niedawno miałam ubaw po pachy, bo sąsiad przyszedł niemal na
czworakach, (a że nawet światło na schodach jest nasze, więc on raczej z niego
nie korzysta jako, że mieszka na parterze), słyszę krzyki na schodach więc otwieram
drzwi i słucham, o co znów chodzi. Słyszę: "K..wa, światło włącz, k..wa..., co światła
żałujesz, k..wa? na chwile?, k..wa?
Nie wiedziałam, w czym rzecz, było już ciemno, a on kiwał się, sapał wrzeszczał,
gadał do siebie i męczył się z kluczem, bo nie mógł do zamka trafić!
I co chwila naciskał nasz włącznik przy schodach - bez efektu
Byłam zdziwiona, że nie potrafił sobie zapalić światła, ale okazało się, że zamiast cały
kwadracik nacisnąć, on przyciskał tylko róg, więc nie kontaktowało
To trwała więcej niż godzinę, a kiedy wyszłam po raz kolejny zobaczyć, czy już się
uporał, akurat otworzył drzwi i... jak nie poleci do tyłu. Aż się wystraszyłam, bo się
nie mógł podnieść. Bujał się jak na biegunach: do tyłu i do przodu, do tyłu i do
przodu, żeby się rozhuśtać... i wstać. W końcu się obrócił na bok i wstał jakoś z
czworaków, złapał za drzwi i jak o lasce wtoczył się do mieszkania. Tam już nie
darł się o światło, choć leżał na podłodze, nie mogąc znów się podnieść.
Na drugi dzień wydzierał się, że ukradłam mu klucze, cały komplet, a leżały pod schodami,
pewnie poleciały tam razem z nim.
Zastanawiałam się, jak on się dowlókł do domu, bo przecież po drodze musiał
pokonać "niskie poręcze torów" przypomniał mi się dowcip: po wiejskiej zabawie
pijani kumple wracają do sąsiedniej wioski, idąc torami: jeden mówi: "ale te
schody długie", drugi odpowiada: "no... a poręcze jak nisko
)
Ostatnio coraz częściej w takim stanie wraca a to z jakiegoś przegranego meczu,
a to z dni miasta, zawsze jakaś zupka darmowa się trafi, zawsze jakiś podłoże
w okresie kampanii wyborczych, których wciąż full. No to i okazji do wypicia więcej..
Ehh, szkoda na niego czasu na klikanie;
Wczoraj - (żeby zmienić nieco temat) - przekopałam w warzywniku jakieś półtora metra,
a na skopanym jakiś 10 dni temu wzeszła gorczyca
Znów wywaliłam trochę wapna na kolejne skopane wcześniej i wczoraj jakieś 20 mkw.
i wysiałam gorczycę. Mam nadzieję, że nie za późno. Muszę się wziąć w końcu
za zabezpieczanie warzyw z ogrodu: u mojej mamy wszystko już w piwniczkach,
powekowane, w zamrażarce... A ja na szarym końcu
Żeby upiększyć troszkę ten post, ostanie zdjęcia z ogródeczka, w którym
jednak jeszcze coś tam kwitnie, choć już szaro i w nocy się rozpadało.
Huśtawki do schowania, inne przedmioty na razie zabezpieczone przed deszczami
Na tym ujęciu widać jeszcze parę kwitnących roślinek,

Zapomniałam o fasoli fioletowej: rewelacyjnie: sporo z niej nazrywałam,
a ile jeszcze zostało
ale zostanie na nasiono:

wrzosy, wiem, wiem, już były, ale tak je lubię ;

to najzwyklej w świecie przykre.
Niedawno miałam ubaw po pachy, bo sąsiad przyszedł niemal na
czworakach, (a że nawet światło na schodach jest nasze, więc on raczej z niego
nie korzysta jako, że mieszka na parterze), słyszę krzyki na schodach więc otwieram
drzwi i słucham, o co znów chodzi. Słyszę: "K..wa, światło włącz, k..wa..., co światła
żałujesz, k..wa? na chwile?, k..wa?
Nie wiedziałam, w czym rzecz, było już ciemno, a on kiwał się, sapał wrzeszczał,
gadał do siebie i męczył się z kluczem, bo nie mógł do zamka trafić!

I co chwila naciskał nasz włącznik przy schodach - bez efektu

Byłam zdziwiona, że nie potrafił sobie zapalić światła, ale okazało się, że zamiast cały
kwadracik nacisnąć, on przyciskał tylko róg, więc nie kontaktowało
To trwała więcej niż godzinę, a kiedy wyszłam po raz kolejny zobaczyć, czy już się
uporał, akurat otworzył drzwi i... jak nie poleci do tyłu. Aż się wystraszyłam, bo się
nie mógł podnieść. Bujał się jak na biegunach: do tyłu i do przodu, do tyłu i do
przodu, żeby się rozhuśtać... i wstać. W końcu się obrócił na bok i wstał jakoś z
czworaków, złapał za drzwi i jak o lasce wtoczył się do mieszkania. Tam już nie
darł się o światło, choć leżał na podłodze, nie mogąc znów się podnieść.
Na drugi dzień wydzierał się, że ukradłam mu klucze, cały komplet, a leżały pod schodami,
pewnie poleciały tam razem z nim.
Zastanawiałam się, jak on się dowlókł do domu, bo przecież po drodze musiał
pokonać "niskie poręcze torów" przypomniał mi się dowcip: po wiejskiej zabawie
pijani kumple wracają do sąsiedniej wioski, idąc torami: jeden mówi: "ale te
schody długie", drugi odpowiada: "no... a poręcze jak nisko

Ostatnio coraz częściej w takim stanie wraca a to z jakiegoś przegranego meczu,
a to z dni miasta, zawsze jakaś zupka darmowa się trafi, zawsze jakiś podłoże
w okresie kampanii wyborczych, których wciąż full. No to i okazji do wypicia więcej..
Ehh, szkoda na niego czasu na klikanie;
Wczoraj - (żeby zmienić nieco temat) - przekopałam w warzywniku jakieś półtora metra,
a na skopanym jakiś 10 dni temu wzeszła gorczyca

Znów wywaliłam trochę wapna na kolejne skopane wcześniej i wczoraj jakieś 20 mkw.
i wysiałam gorczycę. Mam nadzieję, że nie za późno. Muszę się wziąć w końcu
za zabezpieczanie warzyw z ogrodu: u mojej mamy wszystko już w piwniczkach,
powekowane, w zamrażarce... A ja na szarym końcu

Żeby upiększyć troszkę ten post, ostanie zdjęcia z ogródeczka, w którym
jednak jeszcze coś tam kwitnie, choć już szaro i w nocy się rozpadało.
Huśtawki do schowania, inne przedmioty na razie zabezpieczone przed deszczami

Na tym ujęciu widać jeszcze parę kwitnących roślinek,

Zapomniałam o fasoli fioletowej: rewelacyjnie: sporo z niej nazrywałam,
a ile jeszcze zostało


wrzosy, wiem, wiem, już były, ale tak je lubię ;


- oster
- 1000p
- Posty: 1357
- Od: 9 mar 2011, o 15:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
Re: U oster
Znów musiałam podzielić post, bo za dużo uśmieszków
A tu jedyna gałązka, która mi się ukorzeniła: narwałam chyba z 15 na opuszczonej działce z
drzewka
Miało piękne poskręcane listeczki i gałązki. Wszystkie uschły w wodzie
Czy ktoś wie, jak to drzewko się nazywa?

A teraz czas na dawno nie pokazywane żywe elementy ogrodu, ale w nieefektownym otoczeniu
- niestety, tu też nie zostało uporządkowane - choć bardzo bym tego chciała
mamunia;

i jej pociechy (chyba zdrowe, bo rozrabiają, że hej
Niger nie jest kotkiem odważnym:

jego jedna siostrzyczka również:

Ale za to ta, która śmierci z szufli uciekła jest najodważniejsza i strasznie ciekawa świata
I rodzinka prawie w komplecie - tatuś NN

Marzyło mi się, żeby zrobić w tym roku ziemiankę; efekt
Kiedy
Ale pomarzyć dobra rzecz
Dzięki marzeniom życie jest kolorowe
. Może w przyszłym roku?

A tu jedyna gałązka, która mi się ukorzeniła: narwałam chyba z 15 na opuszczonej działce z
drzewka


Czy ktoś wie, jak to drzewko się nazywa?



A teraz czas na dawno nie pokazywane żywe elementy ogrodu, ale w nieefektownym otoczeniu

- niestety, tu też nie zostało uporządkowane - choć bardzo bym tego chciała

mamunia;

i jej pociechy (chyba zdrowe, bo rozrabiają, że hej

Niger nie jest kotkiem odważnym:

jego jedna siostrzyczka również:

Ale za to ta, która śmierci z szufli uciekła jest najodważniejsza i strasznie ciekawa świata

I rodzinka prawie w komplecie - tatuś NN



Marzyło mi się, żeby zrobić w tym roku ziemiankę; efekt



Ale pomarzyć dobra rzecz


- ewka63
- 500p
- Posty: 796
- Od: 17 kwie 2011, o 09:25
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Podkrakowskie spokojne ...
- Kontakt:
Re: U oster
Kocięta śliczne, dobrze byłoby mamusię wysterylizować, żeby więcej pociech nie miała.
I na ziemiankę przyjdzie pora, wszystkiego na raz nie da się zrobić
I na ziemiankę przyjdzie pora, wszystkiego na raz nie da się zrobić

Mój zielony kawałek ziemi
Pozdrawim Wszystkich - Ewa
Pozdrawim Wszystkich - Ewa
- oster
- 1000p
- Posty: 1357
- Od: 9 mar 2011, o 15:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
Re: U oster
Tak Ewuśmasz rację. Myślałam o zastrzykach, ale to podobno bardzo cancerogenne,
nie chciałabym się do tego przyczyniać, jeśli jest w tym choć kropla prawdy.
nie chciałabym się do tego przyczyniać, jeśli jest w tym choć kropla prawdy.
- ewka63
- 500p
- Posty: 796
- Od: 17 kwie 2011, o 09:25
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Podkrakowskie spokojne ...
- Kontakt:
Re: U oster
Myślę, że zastrzyki podawane zbyt często, to niezbyt dobre wyjście, a koszty iluśtam zastrzyków będą podobne do kosztów strylizacji kotki.
aha, wierzba to może Mandżurska? Taka poskręcana
Albo mandżurskopodobna
Też sobie taką ukopałam z odrostów i się przyjęła 
aha, wierzba to może Mandżurska? Taka poskręcana



Mój zielony kawałek ziemi
Pozdrawim Wszystkich - Ewa
Pozdrawim Wszystkich - Ewa
- oster
- 1000p
- Posty: 1357
- Od: 9 mar 2011, o 15:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
Re: U oster
Znajomy, a właściwie to mąż bratanicy opuszczał domek, w którym się wychowywał, a który został przeznaczony
do rozbiórki, więc pozwolił mi narwać gałazek, ile zechcę.
A że chciałam mieć pewność, to sobie narwałam
sporo. I dobrze: bo co piętnasta się przyjęła.
Zaraz sprawdzę w necie, czy to ona. Dzięki Ewuniu
do rozbiórki, więc pozwolił mi narwać gałazek, ile zechcę.
A że chciałam mieć pewność, to sobie narwałam


Zaraz sprawdzę w necie, czy to ona. Dzięki Ewuniu
