Witam, jak zwykle nocną porą!
Cieszę się, że temat wzbudził Wasze zainteresowanie. Sądzę, że nie ma kraju, w którym od A do Z wszystko byłoby idealne. Młodzi mormoni, którzy słysząc skąd jestem zapytali jak mi się UK podoba i wcale się nie zdziwili moją opinią, że Anglia jest i piękna i brzydka. Jak każdy inny kraj.
A do Was mam prośbę. Przejdźcie się dowolną ulicą w Waszej miejscowości. Jeśli znajdziecie choć jeden ogródek przydomowy podobny do pokazanych przeze mnie angielskich - ufunduję osobistą nagrodę.
Aprilku, dowcip polega na tym, że wcale się nie starałam. Spacerowałam sobie i strzelałam zdjęcia. Po prostu

.
Sławku, czy pan mi coś imputujesz?
Nie jestem zołzą, która po prostu poprzysięgła sobie zohydzić Wam słodką Anglię. Jeżdżę do UK od 2004 roku, przemierzyłam spacerkiem kilka miast i miasteczek, napatrzyłam się, i tak tam właśnie jest. Po prawdzie najpaskudniejszych widzianych miejsc i tak nie pokazałam

.
Krysiu Karo, jak mi miło, że wpadłaś i to w dodatku ze wsparciem. Pewnie, że sobie tych ogródków nie wymyśliłam. One takie są i każdy może je zobaczyć w pełnej krasie. SA tak maleńkie, że wystarczyłoby minimum chęci, żeby z nich zrobić cacuszka. Tyle dostępnych roślin, taki wspaniały klimat (co widać po rozmiarach roślin

), potrzebna tylko odrobina chęci. Mam nawet wrażenie, że oni się tych paskudztw nie wstydzą, nie ma tam pozytywnej rywalizacji między sąsiadami. Nikomu jakby na tym nie zależy, żeby mieszkać w pięknym otoczeniu.
Madziu, łabądków z opon nie ma, nikomu nie chciałoby się trudzić, przecież tak łatwo podobne (jak żywe

) kupić w pierwszym lepszym centrum ogrodniczym... Choć, po dekoratorskich zapędach sądząc, nasze z opon niewątpliwie zrobiłyby furorę

.
Irminko, kochana, fotki są najprawdziwsze, robione jak leci, bez specjalnie wrednego zamysłu. To jest powszednia powszedniość angielskiej ulicy. Bardzo mi przykro, że rozczarowująca

. Filmu nie znam, ale robotę jego bohaterów powinni wykonać prawie wszyscy właściciele lub najemcy szeregowych domków. Po naszych ulicach chodzi czasem komisja z urzędu miasta i zwraca uwagę, jeśli posesja jest zaniedbana. Dlaczego tam tego nie ma? Oto pytanie...
Inne "tendencyjne" fotki będą, cierpliwości, napięcie trzeba dawkować...

.
Krysiu, byłaś, widziałaś, potwierdzasz. Trzeba się nieźle najeździć, żeby trafić na piękną posesję (przeważnie na przedmieściu) lub ogród pokazowy (zazwyczaj przy zamku lub pałacu
bardzo zamożnych ludzi). Żeby sobie na ciasnej wyspie na takie cudo pozwolić trzeba być spadkobiercą fortuny gromadzonej przez pokolenia w różny (również imperialny i kolonialny) sposób.
Sabinko, ja regularnie odwiedzam hrabstwo Norfolk i uniwersyteckie miasto Cambridge. Ale doskonale zdaję sobie sprawę, że inne hrabstwa muszą wyglądać podobnie, nie ma cudów.
Marysiu, no właśnie. "Miejski Ogrodnik" jest najlepszym dowodem na to, że "roboty to tu huk", że zacytuję proboszcza z "Rancza". Tego typu programom wróżę nieustające powodzenie.
Deszcz nie pada mimo ciężkich chmur, dziś przez 15 min, było coś na kształt dżdżu i tyle.
He, he,
Margo, do bycia najlepszymi to nam jeszcze troszkę brakuje i to w różnych dziedzinach życia, ale ogrodów przydomowych wstydzić się na pewno nie musimy. Przyznam, że czasem denerwuje mnie to bałwochwalcze uwielbienie dla Anglii i angielskich ogrodów. Warto na nie spojrzeć po pierwsze z bliska, na żywo, a po drugie - bez zbytnich kompleksów.
Z tego pobytu w UK mam sporo zdjęć, uwag i przemyśleń, zapowiadam więc miniserial w odcinkach.Ponieważ udaję się na Kaszuby, następny odcinek w czwartek.
Dzięki serdeczne i do miłego - Jagi