Uwaga, różyczki lecą dalej...
Tamaryszku 
, witaj!
Czy widzisz, jaki entuzjazm na FO wywołał Twój powrót? Moja radość też jest wielka.
Dowiedziałam się, że zamiast u nas pisać, chcesz założyć blog. Jakoś nie mogę się z taką decyzją pogodzić

. Popatrz, ilu tutaj masz zagorzałych przyjaciół! Wątpię, czy blog zapewni Ci taką samą ich ilość.
Jesteś bardzo rzetelnym i uważnym czytelnikiem wątków, swój też prowadziłaś rewelacyjnie. Pokochaliśmy Ciebie i Twój ogród, i, rozumiejąc brak czasu, pogodzimy się z Twoim niezbyt częstym bywaniem, ale bądź na FO, prowadź wątek (nawet wolno płynący) i prezentuj swoje pomysły, które dla wielu z nas są wzorem do naśladowania. To taka moja gorąca prośba

.
Moje ogrodowe meble pochodzą z odzysku i są faktycznie niezniszczalne. Wymagają tylko malowania co dwa lata.
Azalie u mnie rosną w półcieniu, pod jabłoniami. I to jest chyba dla nich dobre stanowisko przy piaszczystej, przepuszczalnej glebie.
Dziękuję Ci bardzo za wizytę w zielonych pokojach

. Wiem, że z róż zrezygnowałaś, więc tym przyjemniej będzie mi podarować Ci nieskazitelną
Schneewittchenz prośbą: wpadaj częściej.
Megi 
, nie pamiętam zapachu
Marie Antoinette, ale, szczerze mówiąc, nie ma on dla mnie szczególnego znaczenia. Róże kontempluję wzrokiem.
Miałaś pecha z deszczowym latem, wtedy nic nie pomaga, a róże chorują. Moje zaczęły chorować dopiero w październiku, ale lato było nadzwyczajne

.
Rozumiem, że miejsca masz malutko, bo przecież muszą się zmieścić warzywka

.
Wiesz, że niektórzy specjalnie hodują mech, albo przywożą go z lasu? Nie bój się, on roślin nie dusi.
Lubisz czerwone róże, ja w zasadzie takich nie mam, ale
Ascot można za czerwoną uznać.
Aprilku, prawda, że
Baronesse warto mieć? Pancerna, świetna róża.
Znalazłaś
Zefirinkę, jasne, że jednej nie warto zamawiać

, ja tym razem skusiłam się na dwie, które podczepiłam pod zamówienie
Krysi Ignis.
Może i ty się podczep, albo zamów więcej..., bo Twój las je chętnie przygarnie

.
Dla Ciebie kolczasta, jak diabli, ale nastrojowa i romantyczna
Jasmina.
Elwi, no dobra, powiem. Nie kupiłabym róży
Lipstick, bo nie cierpię wszelkich szminek i bałabym się, że się upaprzę. Nie kupię także róży
Lavaglut, mimo że wiem, co to znaczy, bo jednak glutów w ogrodzie nie chce mieć. Nie kupię też róż nazwanych imionami świętych, bo jak o nich mówić, kiedy obsiądą je robale, albo trafi czarna plamistość? Nie będzie także róży
Bright as a Button, bo to w ogóle nazwa głupkowata. Tak, jak nie weszłabym do pubu "Pod Lwim Ogonem" (jak mogli Anglicy tak nazwać jadłodajnię

), bo wiadomo, co pod każdym ogonem natura umieściła

.
Nie wiem, czy robisz dobry interes zamieniając
Paula na
Sebastiana, ale o tym sama się przekonasz, co Ci będę gadać... Mnie Sebastian jeszcze nie zachwycił. Może faktycznie będziesz zmuszona przerzucić się na baby

.
Zefirinkę bierz, nie będzie Ci szarpać portek

.
A co powiesz na
Jamesa Galway'a?
Dorotko,
Zefirinka na nowym (lepszym) miejscu może Cię pozytywnie zaskoczyć.
To ciekawe, że akurat
New Dawn była Twoją pierwszą. Ja bym jej nie kupiła.
Z Ty, mając obecną wiedzę, nabyłaś ją ponownie?
Faktycznie, na zimnym Mazowszu wiedza o zimowym zabezpieczaniu róż jest potrzebna. Moje nie wymarzły nawet w tę sławetną zimę mimo braku jakichkolwiek zabezpieczeń. Teraz robię tylko niewielkie kopczyki z kory.
Coś mi się widzi, że zamówiłaś
Clair Marshall. Zobacz, jak kwitnie.
Margo, wiemy, wiemy, kto u Ciebie broni trawnika, jak niepodległości

.
A liczba 60 róż robi wrażenie.
Ciekawe, że mało u kogo dobrze się sprawuje
Avalon. Mój się tak świetnie zaprezentował, że dokupiłam dwa następne.... Twojemu życzę jak najlepiej.
A w falbankach specjalizuje się Harkness. Nie dziwię się, że
Marjorie Marshall wpadła Ci w oko.
Dla Ciebie
Heidi Klum, malutka, zmieści się nawet na niewielkiej rabatce.
Lisico, ta wichura właśnie przyspawała mnie do zimnych kryminałów, żeby tylko się z domowych pieleszy nie ruszać

.
Tobie to tylko pogratulować. Nie tylko udanych prezentów, ale i ogrodniczego doradcy...

.
Każdy by tak chciał, no, może prawie każdy

.
A co
Lola powie na takiego
Falstaffa? Chce?
Ewo, brak doświadczenia w wyborze róż trapił chyba wszystkich. Wzorowanie się na obrazkach i opisach sprzedawców niejednego wpędziło w maliny. Dobrze jeszcze, jeśli ceny nie były wygórowane. Ciekawe, w jakim kierunku pójdą Twoje różane upodobania, jeśli idzie o barwy

.
Dla Ciebie
Rosa gallica Versicolor, jedyna taka pasiasta, prezent od
Krysi Ignis.
Lubisz takie, prawda?
Wszystkich owładniętych różanym amokiem serdecznie pozdrawiam. Mam nadzieję, że róże latoś dostarczą nam oszałamiających widoków, a trosk ani ani.
Dzięki za wizytę i dobrej nocki - Jagi