Mówią, że piątek - dobry początek. Wynurzam się więc z odmętów emigracji wewnętrznej żeby snuć kolejną opowieść o zielonych pokojach. W książce o japońskim ogrodniku znalazłam takie zdania:
" Ogród powinien docierać do głębi. Odmienić serce, zasmucić je, uszlachetnić. Jego rolą jest skłonić nas do zadumy nad przemijalnością wszystkiego, co nas otacza."
Trochę to nostalgiczne, ale chyba prawdziwe i bardzo japońskie. Bo przecież ogrody to nie są zwykłe metry kwadratowe zapełnione roślinami. To miejsca wypełnione marzeniami, wyobrażeniami o własnym kawałku szczęśliwego miejsca, gdzie wypoczywamy pasąc oczy pięknem wybranych roślin i ulubionymi kolorami. To miejsca, gdzie można znaleźć spokój i dystans do galopującej rzeczywistości i gdzie, obserwując zakwitanie i przekwitanie, zmienność pór roku, można się nad tym przemijaniem w spokoju zastanowić, spotkać z przyjaciółmi, wychylić szklaneczkę za te oazy radości, ile wrażeń, obrazów, dźwięków, zapachów...

Ciekawe, czym dla Was są Wasze ogrody.
Zobaczcie, co ten maj zrobił z pustawych, smętnych kwietniowych zielonych pokoi, czym je nasycił, w co ustroił, jakich kolorów użył, jak odmienił...
Wymalował goryczkę na piękny kolor.

Ukwiecił wąskolistną bergenię o ciemnych liściach.

Ujawnił puszyste kwiaty bobrka trójlistkowego.

Na orientalnej gruszeczce umieścił obietnicę licznych owoców.

Zaczerwienił tulipany Rococco.

Zafalbanił iryski.


Kwiatami obsypał jabłoń...,

... a płatkami jezioro.

A to moje kocie łapy, Ibrakadabra i Szuwarek.


Otwierając ten wątek, po cichu liczę na ciekawą dyskusję o ogrodach i ich roli w naszym życiu. Bo oprócz obrazów bardzo do mnie przemawiają słowa.
Ogrody starzeją się razem z nami. Z mojego wleciało kilka nieefektownych iglaków, ich miejsce zajęły inne, ale generalnie ogólny obraz nie zmienił się. Podział na zielone pokoje nadal aktualny






Miejsca na płocie wolne. Miejsca przy stoliku i na ławeczkach tudzież.
Brama do zielonych pokoi szeroko otwarta.
Serdecznie zapraszam - Jagi
Poprzednią część mojego wątku znaleźć możecie tutaj.
