Z lasu ..... do ogrodu?
Nie przepadam za wyrywaniem zdań z kontekstu ale co tam. Takie prawo forum. Przyjmijmy pewien kompromis. Jeśli naprawdę coś jest nie osiągalne można pomyśleć o wykopaniu z lasu ale... każde miejsce ma swojego opiekuna. W wypadku lasu jest to leśniczy. Co szkodzi nam iść do niego i zapytać co i gdzie, ewentualnie, można by.... Zapewniam, że ci ludzie wiedzą gdzie można a niekiedy wręcz należy bo akurat coś budują. Jedyne co nam grozi to... kac I nie mam tu na myśli kaca moralnego... leśniczy też człowiek i wypić lubi ;)
Jeśli zablokowało się - pchaj na siłę. Jeśli się rozleci, to znaczy, że i tak wymagało wymiany.
moje zielone cz.1 i moje zielone cz.2
moje zielone cz.1 i moje zielone cz.2
Marta, masz rację, przepraszam, nie powinnam była Cię cytować. Chciałam tylko zaznaczyć, że naprawdę staram się zachować rozsądek, możecie wierzyć lub nie. Jeśli chodzi o pytanie leśniczego, nie robiłam tego nigdy, bo zraża mnie charakterystyczna chyba jednak niestety dla polskiej (a może poznańskiej?) mentalności zasada "nie, bo nie", z którą często się spotykam w życiu codziennym. Ktoś mi kiedyś podpowiedział, że lepiej nie pytać, bo "kto pyta, temu odpowiadają" Ale może zrobiłam błąd.AlfaXIII pisze:Nie przepadam za wyrywaniem zdań z kontekstu ale co tam. Takie prawo forum.
Przyznałam już, że moja pierwsza wypowiedź w tym temacie była niefortunna (chociaż jeśli ktoś zamierza coś przynieść z lasu, to prawdopodobnie zrobi to i tak), czy ktoś jeszcze chce mnie trochę pomaltretować?
Aniu... Oj! Mam, mam ;) Mój dziadek był myśliwym i to on uczył mnie lasu. Dodam, nie skromnie , że do dzisiaj jest legendą w związku łowieckim. Nie tylko przez celne oko ale głównie dzięki naprawdę twardym zasadom, których przestrzegał.,
Jeśli zablokowało się - pchaj na siłę. Jeśli się rozleci, to znaczy, że i tak wymagało wymiany.
moje zielone cz.1 i moje zielone cz.2
moje zielone cz.1 i moje zielone cz.2
Karolino... jak to mawiają wszytko wolno ale...
Uwierz mi, że pytanie innych naprawdę nic nie kosztuje. Oczywiście, że niekiedy usłyszy się " nie bo nie" trudno. Kto ma ochotę na zadawanie się z d...i? (z góry przepraszam za wyrażenie). Są inni na szczęście. A zagadując tu i tam można znaleźć parę naprawdę fajnych znajomości I nie warto zrażać się paroma negatywnymi doświadczeniami. Są ludzie i ludziska i... perełki
I nie mam najmniejszej ochoty na maltretowanie Ciebie ani kogokolwiek Zdecydowanie wolę "załatwiać" spory tak
Uwierz mi, że pytanie innych naprawdę nic nie kosztuje. Oczywiście, że niekiedy usłyszy się " nie bo nie" trudno. Kto ma ochotę na zadawanie się z d...i? (z góry przepraszam za wyrażenie). Są inni na szczęście. A zagadując tu i tam można znaleźć parę naprawdę fajnych znajomości I nie warto zrażać się paroma negatywnymi doświadczeniami. Są ludzie i ludziska i... perełki
I nie mam najmniejszej ochoty na maltretowanie Ciebie ani kogokolwiek Zdecydowanie wolę "załatwiać" spory tak
Jeśli zablokowało się - pchaj na siłę. Jeśli się rozleci, to znaczy, że i tak wymagało wymiany.
moje zielone cz.1 i moje zielone cz.2
moje zielone cz.1 i moje zielone cz.2
- mora1
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 579
- Od: 31 mar 2006, o 17:37
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie
- Kontakt:
Często jeździmy do lasu na Pojezierzu Łęczyńsko - Włodawskim. Po ostatniej wizycie jestem przerażona tym co zobaczyłam. Pod łopatki poszły piękne polany wrzosów, kępy turzyc a nawet tak cenne rośliny jaką jest wąkrota bagienna czyli storczyk. Nie wykopujmy roślin z lasu, w sklepach ogrodniczych jest już tyle gatunków roślin, że chyba każdy znajdzie cos dla siebie. Niestety jako społeczeństwo nie dorośliśmy do przyrody, która nas otacza. Nie będę się rozpisywać i zanudzać , następnym razem zrobię zdjęcia a sami zobaczycie jaki to przygnębiający widok.
Pozdrawiam Monika
moja skarpa
moja skarpa
Szczerze mówiąc nie przypuszczałam, że może to być tak masowe zjawisko Nigdy nie widziałam w lasach takich szkód, za to sterty śmieci w krzakach, przy drogach i na brzegach jezior - owszem tak
Myślę też, że jest pewna różnica między przyniesieniem z lasu czy z łąki do własnego ogrodu rośliny jednej z tysiąca, a zniszczeniem całej kolonii roślin żeby na tym zarobić. To trochę tak jak z prawem autorskim - skopiowanie jednej strony książki na własny użytek jest dopuszczalne, a korzystanie z czyjejś pracy dla zarobku już nie.
Myślę też, że jest pewna różnica między przyniesieniem z lasu czy z łąki do własnego ogrodu rośliny jednej z tysiąca, a zniszczeniem całej kolonii roślin żeby na tym zarobić. To trochę tak jak z prawem autorskim - skopiowanie jednej strony książki na własny użytek jest dopuszczalne, a korzystanie z czyjejś pracy dla zarobku już nie.
- mora1
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 579
- Od: 31 mar 2006, o 17:37
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie
- Kontakt:
Niestety, to nie miejscowi, nie ma co ich obwiniać. To było miejsca przy samej drodze wyjazdowej z ośrodków wypoczynkowych. Kopane byle jak, nawet wyrywane. U nas na targu wrzosów, tych leśnych nigdy nie widziałam. Miejscowi nawet jeśli coś podbierają, to nie przy samych drogach, mają sprzęt do wykopywania i nie robią takiego spustoszenia. Poza tym u nas wrzosów mimo takich działań jest bardzo dużo, raczej nikt by ich nie kupił, są bardzo łatwo dostępne.To co widziałaś nie idzie bezpośrednio do ogródków, to miejscowi wykopują a później sprzedaja na targu
Problem polega na tym, że za wielu ludzi właśnie tak myśli.Myślę też, że jest pewna różnica między przyniesieniem z lasu czy z łąki do własnego ogrodu rośliny jednej z tysiąca,
Pozdrawiam Monika
moja skarpa
moja skarpa
- nemo56
- Przyjaciel Forum
- Posty: 1623
- Od: 18 sie 2005, o 15:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Poznań
Może doczekamy chwili, kiedy zwierzęta będą polować na ludzi; nie dlatego, że są głodne...AlfaXIII pisze:Karolino... jak to mawiają wszytko wolno ale...
Uwierz mi, że pytanie innych naprawdę nic nie kosztuje. Oczywiście, że niekiedy usłyszy się " nie bo nie" trudno. Kto ma ochotę na zadawanie się z d...i? (z góry przepraszam za wyrażenie). Są inni na szczęście. A zagadując tu i tam można znaleźć parę naprawdę fajnych znajomości I nie warto zrażać się paroma negatywnymi doświadczeniami. Są ludzie i ludziska i... perełki
I nie mam najmniejszej ochoty na maltretowanie Ciebie ani kogokolwiek Zdecydowanie wolę "załatwiać" spory tak
sorry, że trochę odbiegłem od tematu.
Jakub . . . . .
Nemo... pewnie pijesz do mojego dziadka No cóż... mam i ja swoje zdanie na temat myślistwa. Jednak możesz wierzyć lub nie ale są jeszcze myśliwi szanujący las i zwierzęta a nie zabijający po to, by powiesić sobie na ścianie trofeum.
A wracając do wykopywania czy zrywania roślin w lesie. Po prostu tego nie róbmy i nie przymykajmy oczu na takie praktyki. To JEST kłusownictwo i tyle.
A wracając do wykopywania czy zrywania roślin w lesie. Po prostu tego nie róbmy i nie przymykajmy oczu na takie praktyki. To JEST kłusownictwo i tyle.
Jeśli zablokowało się - pchaj na siłę. Jeśli się rozleci, to znaczy, że i tak wymagało wymiany.
moje zielone cz.1 i moje zielone cz.2
moje zielone cz.1 i moje zielone cz.2
-
- 1000p
- Posty: 1349
- Od: 7 lip 2006, o 22:17
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Czytam ten wątek z bardzo mieszanymi uczuciami. Z jednej strony, cały postęp cywilizacyjny rolnictwa i ogrodnictwa wziął się z adaptacji dziko rosnących roślin do celów gospodarczych, z drugiej strony tak zniszczyliśmy przyrodę, że teraz obawiamy się o jej los na podstawie jednej, czy kilku wykopanych roślin.AlfaXIII pisze:...A wracając do wykopywania czy zrywania roślin w lesie. Po prostu tego nie róbmy i nie przymykajmy oczu na takie praktyki. To JEST kłusownictwo i tyle.
Jest jednak jeszcze ważniejszy problem naszej "działalności" w lasach. Moja rodzina jest właścicielem około 100 hektarów lasu. Nieszcęście polega na tym, że las położony w odległości około 40 kilometrów od Warszawy, jest przedzielony drogą wojewódzką (634). Stał się więc ogromnym śmietnikiem dla "stonki" (jak nazywamy mieszkańców stolicy jeżdżących co sobota do rodziców na wieś po wszystko co można zjeść - stonka - bo zjedzą wszystko nawet ziemniaki). Te ogromne sterty wyrzucanych śmieci bardziej niszczą las i przyrodę , niż wykopane wrzosy lub inne rośliny.
Ja z lasu, a raczej z dzikich wysypisk leśnych, przeniosłem do ogrodu piękną odmianę konwalii, hostę, barwinki, orliki i nachyłki. Żadna z tych roślin nie rosła wcześniej dziko w lesie.
Mietek.
To właśnie chciałam już wcześniej napisać!eMZet pisze:Jest jednak jeszcze ważniejszy problem naszej "działalności" w lasach. Moja rodzina jest właścicielem około 100 hektarów lasu. Nieszcęście polega na tym, że las położony w odległości około 40 kilometrów od Warszawy, jest przedzielony drogą wojewódzką (634). Stał się więc ogromnym śmietnikiem dla "stonki" (jak nazywamy mieszkańców stolicy jeżdżących co sobota do rodziców na wieś po wszystko co można zjeść - stonka - bo zjedzą wszystko nawet ziemniaki). Te ogromne sterty wyrzucanych śmieci bardziej niszczą las i przyrodę , niż wykopane wrzosy lub inne rośliny.
Ale poza tym muszę przyznać, że po tej dyskusji moje zamiłowanie do łopatkowania chyba trochę się zmniejszy, wiele z Waszych argumentów mnie przekonuje, zwłaszcza jeśli chodzi o rzadkie rośliny. Wszystko jednak można powiedzieć na spokojnie i kąśliwe uwagi o zwolennikach łopatkowania nie są potrzebne.
Jednak co z roślinami, których jest pełno? Mam u siebie np. kilka gatunków traw, wilczomlecz i cykorię podróżnik (na wyraźne życzenie mojej Mamy ), czy to również jest wg Was takie przestępstwo? No nie powiecie chyba, że zaraz tysiące ruszą z łopatkami i wykopią całą trawę z łąki.
Co do kłusownictwa, to nie znam dokładnej definicji tego pojęcia, ale kojarzy mi się raczej z polowaniem na zwierzęta w celach zarobkowych najczęściej z zastosowaniem okrutnych metod zabijania. Nawet jeśli odnieść to do roślin, to wydaje mi się, że łopatkowanie pojedynczych egzemplarzy do ogrodu z zapewnieniem im możliwie najlepszych warunków to jednak nie to samo.